14

692 16 0
                                    

Położyłam się spać czując ucisk w klatce piersiowej.
Ryan pocałował mnie po raz ostatni... powinnam być zadowolona, powinnam skakać pod sufit z radości, przecież od początku irytował mnie swoim aroganckim zachowaniem. A byłam w nastroju który porównywalny był poziomem jego radości z nastrojem pogrzebowym. Fajnie nie?
Westchnęłam z bezsilności.
Więcej nie pomyślałam już nic.
Zasnęłam.

*************************************

-Kash! Kashmira! – ktoś mną potrząsał i krzyczał moje imię

– Wstawaj! Jest taki piękny dzień!

Drobna dziewczyna siedziała na mnie i darła mi się do ucha.
Zatłukę pomyślałam sennie, ale najpierw muszę się wyspać...

- Taaa, już wstaję – powiedziałam sennie, aby się wreszcie odczepiła, prawie natychmiast ponownie zasypiając.

- Myyyychaaa – jęczała mi do ucha – wstawaj!!

Wreszcie rozchyliłam trochę powieki i prawie natychmiast z jękiem je zamknęłam.

- Wyłącz słońce – błagałam zakrywając oczy przedramieniem.

- Nie marudź tyle tylko wstaaań wreszcie! – fuknęła nadąsana i znowu mną potrząsneła.

Podniosłam się ociężale z łóżka i ignorując moją oprawczynię, podreptałam do łazienki ogarnąć się.
Po drodze uderzyłam się w mały palec u nogi co skwitowałam stekiem przekleństw skierowanych w stronę mojej przyjaciółki. Ta oczywiście nic sobie z tego nie robiła tylko śmiała się z mojego nieszczęścia. Jędza. Po doprowadzeniu się do staniu używalności, czyli ubraniu się i pomalowaniu, zadałam od początku nurtujące mnie pytanie:

- Po jaką cholerę skaczesz po mnie i mnie budzisz?

- Zapomniałaś?! – westchnęła ze zgrozą – Idziemy na zakupy!!

- Ale nie o 10 rano! – jęknęłam znowu padając na łóżko.

- Każda pora jest dobra na robienie zakupów – wygłosiła swoją tezę i zaczęła grzebać mi w szafkach prawdopodobnie szukając mojej torebki.

- Dobra niech ci będzie, a tak z ciekawości kto nas zawiezie do galerii o tej porze? – zapytałam mając nadzieję, chodź nikłą bo znałam możliwości mojej przyjaciółki, że nikt nie będzie miał czasu.

Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiałam zakupy z moją przyjaciółką ale nie dzisiaj, nie po wczorajszej sytuacji z Ryan'em i pocałunkiem. Nie miałam energii na szwędanie się po sklepach a Cassie mi nie odpuści. Czy mi się to podoba czy nie, chociażby miała zatachać mnie tam na plecach pójdziemy na te cholerne zakupy.

- Jak to kto – uśmiechnęła się słodko – Twój przystojny brat!

- Niee... - ukryłam głowę w poduszce.


****************************************
Gdy zeszłyśmy na dół, już w pełni gotowe ( No chyba nie) na zakupy, przy drzwiach oparty o futrynę czekał mój uroczy braciszek z miną sygnalizującą że czekają go dzisiaj męki.

- Jako że od czasu gdy ustalaliśmy że was zawiozę trochę się działo, informuję was że jestem dzisiaj waszą niańką – powiedział rzeczowym tonem.

- Nie mogę pozwolić aby coś wam się stało.

-Ooo – pisnęła Cassie, gdyby życie było jak kreskówki nad jej głową unosiłyby się serduszka. Mówię wam gdy w pobliżu mojej przyjaciółki pojawiał się Nate zaczynała zachowywać się jak psychofanka.

- Nateee – podeszła do niego kręcąc tyłkiem.

Mój brat przełknął ślinę i spojrzał na mnie błagalnie. Uśmiechnęłam się na ten widok. No co ja widzę, ktoś tu wpadł po same uszy...

- Nate – do salonu wpadł Ryan, nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem.

Zabolało... Wiem że mieliśmy zapomnieć, ale miałam nadzieję że chociaż troszkę mu zależy i będzie cierpiał równie mocno co ja. Od razu zbeształam się w myślach, o czym ty myślisz głupia. To był tylko nic nie znaczący pocałunek a ty zachowujesz się jakbyście co najmniej uprawiali seks. Ogarnij się!

- Wszystko jest gotowe, musisz jeszcze wykonać kilka telefonów i wydaje mi się że za kilka dni już będzie wszystko wiadome.

- Co będzie wiadome? – zapytała Cassie

- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy gówniaro – warknął na nią złowrogo mój współlokator.

- Ej, ej! Nie przesadzaj gościu – od razu zareagowałam. Nikt, ale to nikt nie będzie przy mnie obrażał mojej przyjaciółki.

- Zluzuj stringi księżniczko – Ryan uniósł ręce w geście poddania.

- A tak właściwie to jest bardzo dobre pytanie – warknęłam zła – Co będzie wiadome?

-... i ani ważcie się mnie zbywać – dopowiedziałam widząc jak Ryan już otwiera usta aby zarzucić mnie gradem wymówek.

- Kotku, to naprawdę... - Zaczął Nate ale nie dałam mu dokończyć

- Słuchaj uważnie BRACISZKU – zaakcentowałam ostatnie słowo, podchodząc do brata i wbijając mu palec wskazujący w klatkę piersiową – od początku mnie zlewasz, ciągle gdzieś dzwonisz, wychodzisz o dziwnych porach i wracasz o jeszcze dziwniejszych... Tak myślałeś że nie zauważę – odpowiedziałam widząc jego unoszące się brwi – Masz w tej chwili powiedzieć mi o co chodzi!

- Kash, nie mogę... - potrząsnął głową – Obiecuję ci że w odpowiednim momencie wszystko ci wyjaśnię, ale teraz daj temu spokój. Przysięgam.

- Niech ci będzie... - wiem że szybko odpuściłam ale ufam mojemu bratu, nigdy jeszcze nie złamał danego mi słowa

– Ale spróbuj tego nie zrobić... Nie skończy się to dla ciebie dobrze.

Zezłoszczona złapałam Cassie za rękę i pociągnęłam w stronę auta. To jeszcze nie koniec...

_____
Hm.. jak myślicie co za tajemnicę skrywa Nate? I czy Kash się jej w końcu dowie? :D
Piszcie w komach, nie zapomnijcie kliknąć gwiazdki! ^^
Do następnego!

Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz