6

877 23 2
                                    



Od razu gdy weszliśmy do domu Maylor'a mój wzrok przykuł wystrój. Jadąc tu myślałam, że to jakaś melina w której główną atrakcją będą karaluchy tańczące razem z imprezowiczami na parkiecie. Nie mogłam bardziej się pomylić. Nawet nie wiem czy określenie „dom" pasuje do tego miejsca. „Willa" bardziej odzwierciedla charakter i rozmiar tegoż domostwa. Od razu przy wejściu, Cassie pobiegła w stronę jakiegoś gościa krzycząc, że „idzie na łowy". Typowe. Co nie zmienia faktu że zostawiła mnie samą z Ryanem. A może zrobiła to celowo...? Cwana bestia. Szybko, tak aby nawet nie zdążył zauważyć że mnie nie ma ruszam w stronę barku przy którym siedzi już kilka znudzonych imprezą osób. To idealne miejsce aby się ukryć na jakiś czas aż Ryan o mnie zapomni. Zamawiam Margaritę i siadam na wolnym krzesełku.

-Co taka ślicznotka robi tu sama? – na wolne krzesło obok mnie opada przystojny chłopak.

I to jak przystojny... Śnieżnobiały uśmiech, zawadiacko lśniące stalowe spojrzenie. Patrzę na niego zachwycona, starając się nie ślinić. Chyba znalazłam sobie towarzystwo na wieczór.

- A co taki przystojniak robi tutaj sam? – próbowałam przybrać kokietującą pozę, błagam niech to chociaż trochę tak wygląda. Nie chcę zrobić z siebie idiotki.

- Wydaje mi się że już nie jest tu sam. Jak ci na imię piękna? – Wyszczerzył zęby w uśmiechu

-Kash. A tobie? – zapytałam podnosząc brwi.

-Aaron, mała – mrugnął do mnie – Czy będziesz miała coś przeciwko jeśli postawię ci następnego drinka?

Wskazał na moją pustą szklankę. Już go wypiłam?

- Oczywiście, że nie – zaśmiałam się

Mój nowo poznany znajomy zawołał barmana i poprosił o następnego drinka.

- A więc moja nowa koleżanko co cię tu sprowadza – przeszywał mnie tymi swoimi ślicznymi oczętami. Patrzył na mnie jakby na coś czekał. Czuję jak ciarki przebiegają mi po kręgosłupie a na czoło występuje zimny pot. Upijam łyka.

- To co każdego – zalotnie przesuwam palcem po brzegu szklanki. Wydaje mi się czy krawędzie lekko się rozmazują? – Chęć zawarcia nowych znajomości.

- Muszę już iść – Niespodziewanie podrywa się z krzesła. Co do jasnej...? – Miło się rozmawiało. Pozdrów Nate'a.

Rzucił na koniec szyderczym tonem i tak jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął wśród tańczących ludzi.

Może i bym się tym zdenerwowała i czym prędzej starała się uciec z tego miejsca ale już nad sobą nie panowałam. W moich żyłach płynęła czysta radość. Czyż świat nie jest piękny?
Poderwałam się z krzesła i zaczęłam szarpać z moją sukienką, starając się ją zdjąć. Przecież świat jest piękny! A nago będzie jeszcze piękniejszy! Naturalność jest piękna!
Nim zdążyłam rozpiąć zamek czyjeś ręce złapały mnie za nadgarstki.

- Tu jesteś.- To Ryan wycedził słowa przy moim uchu.

Gdzieś głęboko ukryta we mnie część mnie odetchnęła z ulgą. Odwrócił mnie do siebie

– Czyś ty kompletnie zdurniała? Miałem cię pilnować! Życie ci nie miłe?

- Jesteś śliczny – wyszeptałam patrząc na niego z zachwytem.

Ta skóra, ten uśmiech, ideał... Gdy zobaczyłam go za pierwszym razem wydawał mi się przystojny ale teraz wyglądał jak anioł. Upadły anioł. Nawet otacza go poświata.

Przez sekundę patrzył na mnie zdezorientowany. Niespodziewanie złapał mnie za szczękę i przechylił mi głowę do tyłu. W jego spojrzeniu zapłonęła wściekłość.

- Jesteś kompletnie naćpana – wymruczał pozornie spokojnym tonem po analizie moich źrenic – Kto ci to dał?

Końcówkę wywarczał. Zachichotałam, był taki zabawny.

- Taki miły chłopak – czknęłam i od razu zachichotałam. Wszystko było takie zabawne. – Mówił że ma na imię Aaron i kazał pozdrowić Nate'a.

Znowu się zaśmiałam. Próbowałam wyrwać się chłopakowi i ruszyć na parkiet aby pobawić się z tymi wszystkimi radosnymi ludźmi, ale Ryan trzymał mnie w żelaznym uścisku. Wkurzyło mnie to, chciałam się bawić! Rozpłakałam się.

- Czemu mi to robisz – chlipałam, wycierając łzy w koszulkę Ryana – Daj mi się pobawić, czemu mi zabraniasz?

- Księżniczko... - dziwnie na mnie patrzył – chodź zabieram cię do domu.

- A Cassie? – Otarłam resztę łez. Na chwilę wrócił mi zdrowy rozsądek. Ale równie szybko co się pojawił zniknął. Znowu zaczęłam chichotać.

Ryan znosił to cierpliwie. Ale znając go wypomni mi kiedyś ten moment. Na razie się tym nie przejmowałam.

- Mój znajomy ją odwiezie, chodź – pociągnął mnie za rękę a ja posłusznie poszłam. Jednak po chwili nogi zaczęły mi się plątać. Ryan bez słowa wziął mnie na ręce. Chciałam zaprotestować ale język również zaczął mi się plątać. Więc zrobiłam jedyną rzecz do której byłam zdolna. Zasnęłam.

_____
Kolejny nowy bohater! Jak sądzicie, zostanie z nami na dłużej czy pojawi się tylko w tym rozdziale? ;)
Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania ku motywacji i wenie :D

Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz