59

436 16 1
                                    


Nate Pov.

Siedzę przy stoliku w kawiarni w samym centrum Sydney. Kawiarnia nosi jakże wdzięczną nazwę „Mr Bong". Jak doniósł mój informator to właśnie tutaj pracuje Cherry Collins. Powiedział że poznam ją od razu. Jestem tu już od 15 minut, właśnie teraz powinna zaczynać zmianę. Jednak nie podejrzewa że dziś zmieni się jej życie. Już na zawsze. Zamówiłem sobie kawę i czekałem.

Jakąś minutę później do kawiarni wbiega zdyszana dziewczyna która w pośpiechu ubiera fartuch.

I... o cholera. Dokładnie już wiem o co mu chodziło.

Dziewczyna jest olśniewająco piękna, lecz jej typu urody nie dałoby się przegapić. Za dobrze go znam.

Na sekundę nasze spojrzenia się łączą, lecz nie widzę w jej oczach podejrzliwości. Niczego się nie spodziewa. Odkładam pusty kubek na stolik i czekam aż do mnie podejdzie gdy już się przebierze. Informator podał mi dokładną rozpiskę jej zmian i jakie stoliki wtedy obsługuje. O tej porze w kawiarni nie ma zbyt dużo osób. Jestem tu tylko ja i jakieś dwie kobiety przy oknie.

Wspaniale.

Będę mógł z nią w spokoju porozmawiać nie denerwując się że nie będzie miała na to czasu.
Mój wzrok przyciąga ruch przy drzwiach na zaplecze. Wychodzi zza nich wspomniana dziewczyna i kieruje się w stronę kobiet aby podać im rachunek. Uwija się z tym szybko, teraz w kawiarni zostałem tylko ja i ona. Spojrzała na mnie i jakby trochę się zdenerwowała. Widziałem nerwowość w jej oczach. Lekko się uśmiechnąłem. Podeszła do mnie z tym swoim malutkim notesikiem i słodkim głosem zapytała:

- Czy coś jeszcze podać?

- Cherry Collins?

- Co... ale... skąd pan mnie zna? – wyjąkała lekko przestraszona.

- Nie bój się – wskazałem na krzesło naprzeciw mnie – Usiądź.

- Ale ja nie mogę... praca – jąkała się. Jej policzki zaczerwieniły się z zdenerwowania. Wyglądała słodko.

- Siadaj – warknąłem, na co jak na komendę opadła na krzesło. Uniosłem brwi.

- Nie ważne skąd cię znam. Nazywam się Nate, nazwisko nie jest teraz ważne. Te szczegóły ustalimy później. Muszę zadać ci kilka pytań. Ale najpierw się uspokój – dokończyłem widząc że zaczęła szybko oddychać.

Dotknąłem dłonią jej dłoń

- Już lepiej?

- T-tak – nadal była przestraszona jednak już się nie hiperwentylowała. Jest to jakiś postęp.

- Dobrze. Znasz może tego człowieka? – wyjąłem zdjęcie z kieszeni i podałem jej go

– Jeśli tak nie ukrywaj tego, wiem że jest przerażający jednak nic ci tutaj nie zrobi.

- Jaa... - zaczęła jednak przerwała.

Złapała oddech i jeszcze raz próbowała coś powiedzieć

– Czemu miałby mi coś zrobić?

Spojrzała na mnie zdziwiona.

- To mój przyjaciel – nagle jakby oklapła – były przyjaciel. Znaliśmy się od dzieciństwa. Mieszkaliśmy naprzeciwko siebie i spędzaliśmy u siebie każdą wolną chwilę. Ale ja... musiałam wyjechać. Ojciec zmienił pracę, nawet nas o tym nie informując. Dzień przed wyjazdem przyszedł do mnie i kazał mi się pakować. Nie zwracał uwagi na moje łkanie i wrzaski. Jego słowo było święte i miało być natychmiast wykonane. Zdążyłam tylko pójść do niego i powiedzieć mu że wyjeżdżam – wzięła głęboki oddech. – nie uwierzył mi. Uważał że to kiepski żart. Zdenerwował się na mnie, że tak sobie z niego żartuję. Mieliśmy wtedy 14 lat – spojrzała na mnie załzawionymi oczyma.

Czułem jak moje niby twarde wnętrze kraje się patrząc na jej twarz. Miałem ochotę ją przytulić jednak wiedziałem że wtedy przerwie.

- Następnego dnia już mnie nie było. Nie miałam jak do niego nawet zadzwonić bo zepsuła mi się wtedy komórka. Był wszystkim co miałam, co oboje mieliśmy a z dnia na dzień nasz kontakt się urwał. Straciłam wszystko. Nawet nie wiem po co ja ci to mówię – złapała się za głowę. – O co chodzi? Co masz na myśli mówiąc że „nic mi nie zrobi".

Wziąłem głęboki oddech. Jak ja mam jej to do kurwy powiedzieć?

- Cherry... Mogę się tak do ciebie zwracać?

- Już to zrobiłeś kilka razy – uśmiechnęła się z przekąsem, no proszę... Jednak nie jest taką strachliwą myszką jak mi się wcześniej wydawało.

- Ok, a więc Cherry... On się zmienił – spojrzałem na nią poważnie – i to Cholernie. Już nic nie jest taki jak kiedyś.

- Co masz na myśli – spojrzała na mnie znów przestraszona.

- Dowiesz się za chwilę... Musisz mi pomóc.

______________________________________
Jak myślicie o co chodzi? :)

Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz