58

431 15 4
                                    

Ryan pov.

W klubie panowała duszna atmosfera. Na ringu trwała walka, ale Nicka rzecz jasna nie było w pobliżu. Cholera jasna! Kretyn wykorzystał okazję.. Muszę dorwać jego typów. Wyszedłem za bar, jednak nie było nikogo. Rozejrzałem się, było mnóstwo ludzi. Szlag by to..

Zszedłem do podziemi. Miałem otworzyć drzwi, gdy ,,ofiara" sama się na mnie napatoczyła. Gość dotknął mojego barku, aby mnie unieruchomić, ale ja zadziałałem jak jakiś karateka, przerzucając go przez swój kark. Upadł z hukiem na podłogę, ale gdy próbował się podnieść kopnąłem go z całej siły. Już nie wstał. Miałem odwrócić się za siebie, ale wtedy kolejny zrobił mi plecy. Wylądował obok swojego koleżki. Był przytomny.

- Gdzie jest Nick, gadaj! - wysyczałem.

- W dupie – odpowiedział chamsko. Kopnąłem go w te jego fałszywą mordę.

- Gadaj do cholery gdzie on jest! Ile ci zapłacił, mogę ci dać więcej! Chcesz kasę czy kolejnego kopniaka w ryj! - zacząłem wrzeszczeć.

- Sam wiesz po co on tu jest – uśmiechnął się. Miałem mu sprzedać kolejnego kopa, ale jego wzrok przeniósł się na coś za mną. Bez wahania odwróciłem się z pięścią wymierzoną w, jak myślałem, kolejnego przeciwnika. Moim oczom ukazał się Aaron.

- Czego tu chcesz?! To twoje ziomki!? - zapytałem go wściekły.

Aaron uniósł ręce w geście obronnym. Wskazał głową na nich.

- Pozwól, że ci pomogę – przywalił typowi, z którego próbowałem wydobyć informację. Już się nie podniósł. I dobrze, pewnie i tak by nie powiedział nic więcej, a mógł mnie zaatakować.

- Pytałem cię, czego chcesz! - emocje brały nade mną górę.

- Być po twojej stronie – wypalił. Patrzył na mnie śmiertelnie poważnym wzrokiem, a nie ,jak mniemałem, wzrokiem szaleńca.

- Aha – skwitowałem. Nie ufałem mu, był po stronie Nicka odkąd pamiętam, to co nagła zmiana? Skończy się tak jak ostatnio.. Właśnie.. Cholera, Kash!

- Kash! - rzuciłem się, ale Aaron natarł na mnie, uniemożliwiając mi przejście.

- Kurwa, posłuchaj mnie! Właśnie przyjebałem kolesiowi, drugi leży na zapleczu, bo inaczej by ci zrobił plecy, czemu mi nie wierzysz?

- Zamknij się, muszę iść do Kash, gdzie ona jest?!

- Widziałem ją. Myślałem, że ten gość to...

- Kurwa.. Nick jest z nią! - zimny pot oblał moje czoło. Killer.. Spojrzałem na komórkę. 10 nieodebranych połączeń, 5 wiadomości:

Od Killer: Kurwa Ryan, nawiała mi!

Od Killer: Stary, nie mogę jej znaleźć!

Od Killer: Pobiegła do klubu, błagam znajdź ją, widziałem Nicka!

Od Killer: Fuck! Nick ją ma, zabrał ją, a jego gość mnie zaatakował, nie miałem jak jej odbić!

Od Nieznany: Mam ją.. Jest już ze mną bezpieczna.. Nie musisz jej szukać


Wiedziałem, że ostatnia wiadomość była od Nicka.
Popatrzyłem z przerażeniem na Aarona.

- To ty zaatakowałeś Killera, żeby Nick mógł zabrać Kashmirę! To ty! - zacząłem go pchać z całej siły, Aaron w końcu się przewrócił.

- Jakiego Killera, stary o czym ty mówisz?! Nick zabrał Kash! Fuck! Stary, dawaj musimy ją znaleźć! - Aaron wstał i udał się w stronę drzwi.

- Co się gapisz! Chodź, mam pomysł! Musisz mi uwierzyć! - skinął ręką. Nie wiem co sprawiło, że mu zaufałem..

-Killer to mój ziomek. Przed wejściem do klubu jakiś gość go zaatakował, a wtedy Nick zabrał Kash. Gadaj co wiesz na ten temat! - wrzasnąłem. Aaron podparł się o ścianę.

- Widziałem.. Faktycznie, przed wejściem do klubu stał jakiś gość. Kash nie było. A potem to już ci mówiłem.. Jakiś gość się rzucił to mu zajebałem. Może to on zaatakował Killera.


Powoli wszystko analizowałem.. Właściwie to było możliwe, Aaron faktycznie jest ,,oczyszczony z zarzutów".

- Jaki jest twój plan? Mów szybko, nie mamy ani chwili do stracenia, ten bydlak może coś zrobić Kash! - byłem rozgorączkowany. Nienawidziłem się bać o Kashmirę.

- Jestem po twojej stronie. Nick tak jakby o tym wie, a przynajmniej to, że już nie jestem po jego stronie. Ale znów mogę być.

- Nie – syknąłem.

- Ale w sensie.. taki jest mój plan. Mam do niego kontakt, mogę napisać, że Cię dorwałem i przyprowadzę do niego. To psychol, z łatwością uwierzy. Będzie znów myślał, że jednak go ,,nie zdradziłem". Czaisz? Musi się udać, nie ma innego wyjścia. Pójdę naprzód a ty za mną. Jak dowiem się gdzie jest Nick, wejdę najpierw ja, żeby nie budzić podejrzeń, a potem ty, ja się zajmę Nickiem, ty Kash. Współpraca, naprawdę nic nie kombinuję. Musisz mi uwie... UWAŻAJ!

Jego misterny plan przerwał jakiś gość, który się nas rzucił, a właściwie to na mnie. Nim zdążyłem zareagować, Aaron rzucił się, broniąc mnie. Gość po krótkiej szarpaninie leżał, a ja go dobiłem. Fuck.. Gdyby nie Aaron, gościem na podłodze mogłem być ja.

- Kurwa.. Stary, dzięki... - uścisnąłem mu przyjacielsko rękę.

- Luz, teraz mi wierzysz? Musimy współpracować, udawać przed Nickiem. Sam nie dasz rady.

- Okej.. Twój plan jest spoko. Pora go wcielić w życie.

_______________________________________
Ryan i Aaron współpracują! Wierzycie w dobre intencje Aarona?

Wanna rescue me? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz