39."Szybko się jej pozbędę i będziesz tylko mój."

1.2K 39 9
                                    


Damon

-Coś nie tak?-zapytałem, gdy zostałem sam na sam z ojcem Eleny.

-To nie zbyt dobry moment, ale potem może być za późno-zaczął.-Damonie, co do męża mojej starszej córki byłem ślepy, nieuważny...-urwał.-Ja po prostu pragnę szczęścia, prawdziwego szczęścia dla córek. Bardzo je kocham, rozumiesz?

-Chce mi pan przez to powiedzieć, że...

-Damonie-przerwał mi.-Nie chcę by oprócz Rose, była nieszczęśliwa i Elena. Nie chcę by ktokolwiek ją skrzywdził, wolałbym by partner, który jest przy niej nie był jak Klaus, ale by był dla niej podporą i dawał jej szacunek i odrobiny szczęścia... Nawet jeśli się nie kochacie.

-Zaufam ci i mam ogromną nadzieję, że nie zawiedziesz-zakończył.

-Obiecuję-tylko tyle udało mi się wypowiedzieć.

Nic, tylko poklepał mnie po plecach i ruszył ku wyjściu.

-Cieszę się, że porozmawialiśmy teraz, bo później nie będę miał czasu...

-O czym pan...

-Szkoda, że nie zdążę usłyszeć od ciebie "tato"-uśmiechnął się delikatnie.-Pamiętaj, nie zawiedź mnie. To jest moja ostatnia wola, Damonie.

-Tylko tego oczekuję od ciebie-dodał szeptem.

Nie mogłem się nawet poruszyć.

"On umiera?"-pytałem siebie w myślach.

Nie przedłużając, wyszedłem z komnaty.

Szukałem Elijaha, no i przy okazji Enza.

Nawet mnie nie zdziwiło, kiedy na korytarzu spotkałem Katherine.

"A tak było spokojnie bez niej..."-myślałem.

-Czego chcesz?-byłem szybszy.

Zawsze czegoś chce.

-Nie denerwuj się tak, kocie.

Przewróciłem oczami.

-Zmieniłaś zwierzątko?

Naprawdę już nie mam na nią siły.

-A nie podoba ci się?-podeszła do mnie bliżej, a ja się powoli cofałem.

-Kogo to obchodzi co mi się podoba?

-Mnie-uśmiechnęła się zadziornie.

-Nie mam czasu, daj mi spokój... Tracisz niepotrzebnie czas, wiesz?

-Nie martw się, skarbie-przygryzła dolną wargę.-Szybko się jej pozbędę i będziesz tylko mój-szepnęła i odeszła.

Jak ja jej nienawidzę!
Co to za kobieta?
Prawdziwa diablica w ciele człowieka.

-Uuu!-wykrzyknął stojący za mną Enzo.

-Długo stałeś?-zapytałem się, a w duchu modliłem się, aby powiedział, że dopiero przyszedł.

-Wystarczająco-odpowiedział z dumą.

Był przeszczęśliwy.

"No i co się tak cieszysz?"-pomyślałem.

-Ty jej naprawdę nienawidzisz.

-Gdzie jest Elijah?-zmieniłem temat.

-Nie wiem, szukałem go, ale nie ma go w jego komnacie. Może Elena znalazła chociaż Rose...

-Gdzie on jest?-zapytałem bardziej siebie.

-Może u braciszka?

-Nie, w co ty wierzysz?

-Chodź do Rose-dodałem po czym ruszyłem w stronę komnaty Mikaelsonów, a za mną Enzo.

-To ja nie będę przeszkadzać, wybaczcie-usłyszałem głos Eleny, gdy znaleźliśmy się w sypialni.

-Nie, zostań-tym razem to Rose.

-Chłopaki-zawołała Gilbertówna spoglądając w naszą stronę.-Przyszłam chyba w niewłaściwym momencie.

Ciekawość wygrała i mimowolnie rozejrzałem się po komnacie wciąż stojąc w progu pokoju.

Elijah?!
A co on się tak przyczepił Rose?!
Niczego już nie rozumiem...

-Dziękuję Elijah-uśmiechnęła się z wdzięcznością do Mikaelsona, który siedział obok niej.

Na pewno rozmawiali.
Mężczyzna opatrzył Rose ranę, którą miała na wardze i czole.

Były świeże.

-Mikaelson-przerwałem im.-Możesz na chwilę?

-Do usług-odpowiedział na koniec i ruszył ku mnie.

-Czy ty i Rose...

-Co?-przerwał mi.-Masz na myśli, że ja i ona...

Uniosłem brew do góry.

-Nie, tylko jej pomagałem...-odpowiedział po chwili.-Rozmawialiśmy.

-Nie ważne...

"Ale czy na pewno?"-zapytałem siebie.

-Musisz nam pomóc. W sprawie Klausa-spoważniałem.

************************************
Hej!😘😘
Tak wiem, że gif u góry ma napisy, które nie nawiązują do mojego opowiadania, ale to tylko gif xD

Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

P.S.Następny rozdział w czwartek/piątek.

Przepraszam! 😶❤️

Zamkowe małżeństwo II DelenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz