Damon-No i coś ty narobił?!-wybuchnął ojciec.-Teraz będą kłopoty! Nasze kraje się nie zjednoczą, a wiesz co to znaczy?! Jak będzie wojna w niczym nam nie pomogą, co więcej nie będą po naszej stronie! Chciałeś tego?! To masz!
-Nie potrzebnie Katherina przyjechała-byłem spokojny, w przeciwieństwie do niego.
Teraz już niech dzieje się co chce.
Zrobiłem swoje.Elena mnie nienawidzi.
Katherina górą!-Wstyd mi za takiego króla! Nie spodziewałem się tego po tobie-był rozżalony.
"A ja tego wszystkiego po was"-odpowiedziałem w myślach.-"To wszystko wasza wina, nie moja... Już i tak za długo ich tu trzymałem"-mówiłem sobie w głowie.
Nie miałem ochoty z nim już rozmawiać, więc bez słowa wyszedłem z jego komnaty.
"Trzeba było się jej szybciej pozbyć, wszystko wyglądałoby inaczej"-myślałem.
Chciałem iść do swojego pokoju, lecz nie mogłem.
Elena nie chciała mnie widzieć.
W zamku nie zostanę, dlatego że nie mam ochoty rozmawiać i patrzeć się na moich popieprzonych rodziców.Jedyny przyjaciel, który mnie rozumie to Jake.
Jest sprawiedliwy, zawsze mnie wysłucha i nie ma mnie nigdy dość.**********************
Spojrzałem na konia i od razu się uśmiechnąłem.-Jake, zobacz co mam-podniosłem rękę w górę pokazując przy tym butelkę bourbonu.
Zwierzę zaczęło machać swoim ogonem.
To chyba znaczy, że się cieszy, nie?
-Umówisz się ze mną na randkę?-poklepałem mojego kumpla.
Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, usiadłem na ziemi naprzeciwko niego i wziąłem łyka z butelki.
Czy ja chciałem się upić?
Nie wiem...
Czas pokaże.-Jake, dlaczego nigdy nie widziałem cię z dziewczyną?-spojrzałem na niego.
-Dlaczego to jest takie trudne?-zadawałem pytania, na które kompletnie nie znałem odpowiedzi.-Bo zobacz... Gdybyś tylko miał kiedykolwiek dziewczynę, to na pewno wiedziałbyś co mam zrobić...
-Bo powiedziałbyś, tak?
Zamiast normalnej odpowiedzi, usłyszałem jego rżenie.
To chyba oznacza "tak".
Chyba...Upiłem drugiego łyka.
I trzeciego.Dzisiaj już chyba nie dam rady porozmawiać z Eleną.
Na pewno.A to oznacza, że mogę się upić.
I tak zaraz jest koniec dnia.
Chwila i będzie ciemno, a tym razem ja nie pójdę do pokoju.
Nie będę czyimś pantoflem, a na pewno nie żony!-Mogę dzisiaj spać z tobą?-zapytałem, na co tylko pomachał ogonem.
To na pewno znaczyło "tak".
Mogę sobie dać rękę uciąć!-Wiesz co, Jake...-upiłem kolejnego już z kolei łyka.-Ty jesteś najlepszy...-kolejny łyk.-I wiesz co? Kocham cię.
Chwila i było już pół butelki wypite. Ja nie wiem jak może to się szybko kończyć...
"Może to Jake mi wszystko wypił?"-pomyślałem.
-Jake, gdybym był koniem...-zacząłem mruczeć pod nosem.-To bym... To...-już traciłem równowagę, jeszcze chwila, a poturlam się po ziemi.-To... Ej, zapomniałem.
Zrobiło się cicho.
Słychać było tylko dźwięk świerszczy.
Jake zasnął, bo już stał odwrócony w drugą stronę, a ja leżałem na tej brudnej ziemi.Nawet nie czułem zimna.
Było tu ciepło."Skoro nikt mnie nie słucha, a wszystkie konie zasnęły, to chyba czas spać"-powiedziałem do siebie.
-Dobranoc Eleno-mamrotałem do siebie.
Pocałowałem butelkę wyobrażając sobie policzek mojej żony.
To może dlatego, że zawsze odkąd z nią śpię, robię dokładnie to samo i stało się to moją rutyną...
Przytuliłem do siebie mocno pustą butelkę po bourbonie, skuliłem się i zasnąłem jak niemowlę.
************************************
Hej!❤️❤️
Nie wiem jak Wy, ale to chyba mój ulubiony rozdział 😂
Niby nic, a jednak... 😏😏😏
... zresztą sami zobaczcie 🙊Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️P.S. Nie jestem pewna czy na pewno dodam next w niedzielę 😶
Jak nie w niedzielę, to we wtorek/środę 😏
CZYTASZ
Zamkowe małżeństwo II Delena
Fanfiction"- Eleno, uzgodnimy coś... - spoważniał. - Chciałbym, aby wszystko co oboje zrobimy, było dobre i dla ciebie i dla mnie, rozumiesz? Chodzi mi o to, że masz prawo mieć swoje zdanie na jakikolwiek temat, oczywiście jeśli będziesz miała inne zdanie co...