63.Ważna wiadomość

1K 49 13
                                    


Damon

Moje słoneczko się obudziło.
To było najważniejsze.

Jestem taki szczęśliwy, że z nią jest wszystko w porządku, że jest przytomna i żyje.

No może nie wiadomo czy aby na pewno wszystko w porządku, bo jeszcze nie było badań, ale chyba na to wygląda.

Bo dlaczego miałoby z nią być źle?

Ale ja nie jestem lekarzem...

Na dodatek uparła się, bym wracał do komnaty. Mam się przespać...

Nie chcę mi się spać, tym bardziej, kiedy widzę, że się obudziła i patrzy na mnie z troską.

- Już się wyspałem, nie martw się... - powtarzałem.

Ona była bezsilna i widać to było, gdy przewracała oczami.

"Teraz się mnie nie pozbędziesz" - mówiłem w myślach.

Zaraz potem przyszedł lekarz.
Powiedział, abym wyszedł, ale prawdę mówiąc w ogóle nie chciałem się ruszyć ani na krok od niej.

Spojrzałem na Elenę szukając jakiejkolwiek odpowiedzi w jej oczach.

Niestety w nich była tylko troska.
Chciała, żebym odpoczął, więc się poddałem i wróciłem do pokoju.

Może rzeczywiście trochę jestem zmęczony i mam wory pod oczami, co nie wygląda za ciekawie, ale kiedy staram się zasnąć, nie udaje mi się to.

Za dużo myśli...
Wcześniej w głowie miałem tylko to, by się obudziła, teraz chcę by jej badania wyszły dobrze.

Ciekawe jestem jak długo to potrwa...
Bo jeśli będzie ich dużo, to może nawet minąć cały dzień, ale może mieć teraz ich mało, przez co wyjdzie szybciej niż sobie wyobrażam...

Nie potrafiłem tak czekać i wyszedłem z pomieszczenia. Poszedłem na korytarz przed wejściem do skrzydła szpitalnego, do takiej jakby poczekalni, gdzie stały krzesełka. Usiadłem na jednym z nich i czekałem.

Chciałem by czas mijał trochę szybciej, lecz minuty mijały, a ja myślałem, że minęła wieczność.

Rozglądałem się po korytarzu, bawiłem się palcami robiąc tak zwany młynek, mając nadzieję, że coś to da.

Ale nic to nie dało.
Jednak ja się nie poddawałem...

Czekałem i czekałem, aż minęło około pół godziny.
Tylko, a tak naprawdę AŻ pół godziny!

Aż w końcu wyszedł lekarz i z uśmiechem na ustach podszedł do mnie.

"Na pewno jest dobrze, widać to po nim" - pomyślałem.

- Panie... - zaczął. - Właśnie skończyliśmy podstawowe i najważniejsze badania, pana żona jest zdrowa i nic jej nie dolega, za to pan... - dodał nieśmiało, jakby, jakby się bał, że coś  powiem albo zrobię, na jego szczere słowa. - Chyba powinien odpocząć, ale...

- Wiem - przerwałem mu uśmiechając się do niego szczerze.

Tak jest zawsze.
Ludzie zazwyczaj nie rozmawiają ze mną szczerze... Tak po prostu jak człowiek z człowiekiem, tak jak równy z równym...
Ludzie myślą, że kiedy mieszkam w zamku, nie jestem człowiekiem jak każdy inny. Że jestem "wywyższony"...

Tak nie jest.

Jestem Damon.
Tylko Damon...

Przecież zawsze mogę wyrzec się tronu, korony i tego wszystkiego.

Nie raz zastanawiałem się czy może by tak nie zrobić i pracować jak normalny człowiek. Nie mieć tych wszystkich rzeczy, służby i gwiaździstów.

Nie musieć podejmować najważniejszych decyzji, decyzji dotyczących kraju i narodu, tych wszystkich ludzi, którzy liczą na ciebie.

Zastanawiałem się jak to jest pracować na własną rękę, jak każdy inny człowiek...

Jak to jest być kimś takim.

- Ale stęskniłem się za żoną-dodałem wstając z krzesła. - Kiedy będzie mogła wyjść?

- Już niedługo. Weźmie jeszcze witaminy i będzie mogła wyjść.

- Dziękuję - odrzekłem na odchodne i wszedłem do środka.

Elena wyglądała jakby inaczej.
Była jeszcze bardziej szczęśliwsza i jakby rozpromieniona.

To pewnie przez te badania...

- Zaraz wychodzisz-uśmiechnąłem się do niej szeroko. - Jak badania?

- Damon... - spojrzała się na mnie.

Miałem wrażenie, że się denerwowała.

Jakby nie wiedziała jak ma mi to coś powiedzieć.

- Co jest?

- Jestem w ciąży.

************************************
Hej! ❤️❤️
Zakończyłam tak, jak chciałam ^^
Jak myślicie, co na to Damon? 😏
Miał być dzidziuś i jest 😁
Teraz tylko zgadujcie jaka będzie reakcja Damona 😅😅😃💞

Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

Zamkowe małżeństwo II DelenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz