41.Pogrzeb

1.1K 41 10
                                    


Damon

Minęło kilka dni.
Elena to przeżywa, a ja to staram się rozumieć, tylko źle mi, że nie potrafię jej jakoś pomóc, tym bardziej w tym dniu...

Staram się robić wszystko, co mogę.
Jestem obok, wspieram ją i mówię, że będzie dobrze, chociaż tak nie jest...

Dwa dni po wizycie lekarza stan ojca Eleny się pogorszył. Po kilku nieudanych próbach przywrócenia go do życia, on się poddał.

Ten tydzień był najgorszym tygodniem mojej żony. W nocy kręciła się niczym tornado, bo albo nie mogła zasnąć albo miała koszmary. Mało jadła, mało rozmawiała... Często była w innym świecie no i na dodatek była przestraszona.

Bałem się o nią.

Jednak z jej mamą było gorzej...

Cały czas była nieobecna, nie mówiła, nie jadła. Całkowicie odcięła się od rzeczywistości.

Dzisiaj pogrzeb.

Chyba przez ponad dwadzieścia minut wiązałem krawat.

"Coraz mniej lubię krawaty!"-myślałem.

Jeszcze przed wyjściem Elena dosyć długo nie wychodziła z łazienki, więc nieśmiało zapukałem.

-Zaraz wychodzimy-krzyknąłem przez zamknięte drzwi.

-Już idę-usłyszałem jej zachrypnięty głos.

Znowu płakała.

Serce mi boli, gdy ją taką widzę.
Ale tak musi być...
Taki moment.

/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/

-Żegnamy dzisiaj ojca, męża, władcę...-mówił kapłan, ale ja dalej nie słuchałem.

Rozglądałem się po zgromadzonych.
Nie było kamer, bo król Gilbert nie przebywał w swoim kraju. W sumie to nawet dobrze, bo moim zdaniem w tak tragicznej sytuacji nie powinno się w ogóle nagrywać.

No i co, że był władcą?
To też był człowiek...

-...ze smutkiem i żalem...-usłyszałem.

Przytuliłem Elenę do siebie, podczas gdy Rose płakała na ramieniu Ellijaha.
Zdziwiłem się, ale nie zwracałem na to uwagi. Obok stał Enzo, dalej Stefan, który trzymał wózek dziecięcy, a smutna Caroline trzymała go za ramię.

Były służące, w tym Bon-Bon, która stała zamyślona.

No i Katherine'a...
Stała obok swojego ojca i trzymała go pod ramię.
Momentami czułem na sobie jej wzrok, ale nie obchodziło mnie to.

Najbardziej martwiłem się o Elenę.
To ona była dla mnie ważna, teraz to w ogóle.

Chciałbym jej jakoś ulżyć.
Chociaż trochę...

Ale wmawiam sobie, że nic nie zrobię, trzeba po prostu poczekać. To minie. Będzie jej ciężko, ale z czasem jakoś nauczy się z tym żyć.

Nagle przypomniała mi się rozmowa z ojcem Eleny. Nasza ostatnia rozmowa. Mówił mi, że różnie bywa, że czasu jest mało...

Obiecałem JEMU opiekować się jego córką, ale prawdę powiedziawszy nawet gdyby nie było tej rozmowy, to i tak zrobiłbym to.

On chyba już wtedy wiedział, że na niego przyszedł czas...

Poczułem jak Elena się ode mnie odsunęła, więc i ja powróciłem do rzeczywistości.

Pogrzeb się skończył.
A ja nie słuchałem...

Zostaliśmy tylko my, bo Rose i ich matka już odeszły.

Podeszła jeszcze do przysypanej już ziemią trumny i chwilę postała.

Nawet nie wiem co mam jej teraz powiedzieć...

-Chodźmy-wróciła do mnie i wzięła pod rękę.

I wróciliśmy do limuzyny, by pojechać z powrotem do zamku.

W drodze powrotnej odważyłem się pocałować ją w policzek, mając nadzieję, że cokolwiek to da.

"Gdybym mógł, zamieniłbym się z nią uczuciami, emocjami, bólem, cierpieniem i wszystkim co teraz jest w niej"-myślałem, patrząc się na jej twarz.

Do tego wszystkiego jeszcze Katherine'a...
Kiedy ona wróci do swojego zamku?
Kiedy zniknie z naszego życia?

Mam jej dość!
Jeszcze tak po prostu podczas pogrzebu patrzy się na mnie.
Czy jej nie wstyd?!

Widziałem niewidoczny uśmiech na jej zakłamanej twarzy.

************************************
Hej!😘😘
Co powiecie na ten rozdzialik? ^^
Troszku smutny, ale właśnie tak miało być ☹️

Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

P.S. Następny we wtorek/środę 😘

Zamkowe małżeństwo II DelenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz