Święta są ważne w życiu każdego człowieka. Dzięki nim możemy czas spędzać z rodziną, a wspólne przygotowanie potraw jeszcze bardziej zbliża do siebie.Święta wielkanocne są najważniejsze i najpiękniejsze. Dekorowanie domu zajączkami i innymi świątecznymi ozdobami, znajdowanie schowanych przez rodziców jajeczek, malowanie ich wspólne z rodziną, chodzenie do kościoła z koszyczkiem, ale rodzina i spędzanie z nią czasu jest najlepsze.
Królowie, książęta i inni władcy też obchodzą święta. Robią podobne rzeczy, lecz nie do końca wszystko, co zostało wspomniane powyżej.
Tym razem chcę skupić się nad pewną, dość ważną rodziną, a dokładniej Salvatore. Damon Salvatore w tym roku wyjechał ze swoją żoną do swojego starszego brata, Stefana Salvatore i jego rodziny.
Siedzieli już przy nakrytym stole. Wszystko było gotowe, tylko każdy z nich czekał na Caroline wraz z jej mężem. Musieli na chwilę wyjść, a nie było ich już od dwudziestu minut, co dość wkurzało Damonowi, który strasznie się niecierpliwił.
-Jak długo można siedzieć?-upił łyk bourbonu.-A może oni tam...-poruszył sugestywnie brwiami.-...tego?
-Damon!-oczy Eleny się powiększyły na moment.-Przecież wiesz, że mają dziecko i muszą się nim opiekować, zaraz przyjdą. A ty nie pij już, powinieneś zrobić sobie przerwę przez ten świąteczny czas od alkoholu.
-Zmieniasz temat-odpiął guzik marynarki.-Dlaczego wyszli we dwoje? Przecież Blondie może zrobić to sama-czarnowłosy przewrócił oczami.
Elena milczała.
Nie chciała przez cały czas rozmawiać o jednym i tym samym. Tym bardziej, że oni oboje nie wiedzą jak to jest opiekować się własnym dzieckiem.-A może my też moglibyśmy...-jego ręka znalazła się na odkrytym kolanie żony.
Zaczął delikatnie i wolno go głaskać, na co kobieta poczuła ciarki. Były to bardzo dobre ciarki, bo przecież w pomieszczeniu i tak nie było zimno.
W końcu Elena wróciła do rzeczywistości i przerwała to całe zajście, strącając jego rękę z kolana.
-Damon!-sapnęła.
-Co?-przeciągnął.
-Nie pij już!-uderzyła go lekko w ramię.-Jak mi się upijesz, to...
Niestety nie dokończyła, ponieważ w pomieszczeniu znalazło się małżeństwo, na które czekali państwo Salvatore.
Nie przyszli sami, lecz z ich córeczką. Ubrana była w różową sukienkę, a w dłoni trzymała gryzak.
-Wybaczcie, że tak długo, ale przy takim dziecku potrzeba wiele cierpliwości-Stefan usiadł na przeciw swojego brata, biorąc na swoje kolana małą Lizzie, która zerkała na Damona swoimi zielonymi jak jej ojciec oczami.
Damon, który niedawno był zły na brata i jego żonę, teraz starał się jakoś rozweselić swoją bratanicę.
-To nic, ważne że już jesteście-uśmiechnęła się Elena.
-To co? Jedzmy!-zawołał Stefan, przerywając chwilową ciszę między nimi.-Damon chcesz ją na ręce?-zerknął na brata, który w odpowiedzi tylko kiwnął głową na "nie".
-Niech jeszcze żyje-odparł, nakładając jajko na talerz.
-To kiedy w końcu wy zrobicie sobie dzidziusia?-zapytała nagle radosna Caroline, patrząc się to na Elenę, to na Damona.
Kobieta nie wiedziała co ma odpowiedzieć, więc siedziała z lekko rozchylonymi wargami z wrażenia.
-Mamy czas-Damon zrobił swój słynny uśmieszek.
CZYTASZ
Zamkowe małżeństwo II Delena
Fanfiction"- Eleno, uzgodnimy coś... - spoważniał. - Chciałbym, aby wszystko co oboje zrobimy, było dobre i dla ciebie i dla mnie, rozumiesz? Chodzi mi o to, że masz prawo mieć swoje zdanie na jakikolwiek temat, oczywiście jeśli będziesz miała inne zdanie co...