13.Zbuntowany Damon

1.6K 63 5
                                    


Damon

Była zestresowana, czułem to. Dodatkowo przez całą drogę milczała, co nie pomagało. Chciałem zagadać, lecz nie wiedziałem co powiedzieć.

- Będę obok - szepnąłem chyba za cicho.

Nic nie odpowiadała, więc pewnie nie słyszała.

Jednak, gdy zatrzymaliśmy się przed drzwiami biura mojego ojca spojrzała się na mnie i uśmiechnęła delikatnie.

Nie zbyt lubiłem rozmawiać z rodzicami czy podejmować z nimi jakichkolwiek decyzji. To nie tak, że ich nienawidzę czy coś, bo jakaś cząstka mnie kocha ich, jednak bardzo mnie denerwowało to, że kierowali moim życiem, mimo tego, że jestem dorosły i powinienem sam nim kierować.

Dlatego od młodziaka się im buntowałem.

Z wspomnień z dzieciństwa pamiętam to, że mój ojciec nie miał zbytnio wiele czasu dla mnie. Spędzał go ze mną raz na jakiś czas. Wiem, że to normalne, że sam tego nie chciał i wolał być ze mną, ale mały chłopczyk takich rzeczy nie rozumie i czuję się samotny, bo co matka zrobi z synem, który potrzebuje ojca do grania w piłkę?
Niby był jeszcze Stefan, ale on był starszy, co prawda o rok, ale on miał zupełnie inne zainteresowania niż głupia piłka. On wolał jazdę konno, malowanie i czytanie książek. Były dni, że robiliśmy coś razem, coś co podobało nam się obojgu, ale to było naprawdę rzadko.

Potem zaczęło się dorastanie, a wraz z nim kłótnie z ojcem, a potem z matką. Buntowałem się i sprzeciwiałem wszystkim czego by nie zrobili. Ale najbardziej wkurzało mnie to, że za mnie decydowali. Potrafili nawet za mnie rozmawiać z innymi, na przykład kiedyś przyjechała pewna książęca rodzina z dzieckiem do naszego zamku. Co prawda nie pamiętam dokładnie kim oni byli ani po co przyjechali, ale pamiętam, że gdy oni coś do mnie mówili, a kiedy chciałem odpowiedzieć, to rodzice odpowiedzieli za mnie z szerokim uśmiechem. Wtedy też się wkurzyłem i wybiegłem do swojej komnaty, czego nie powinienem był zrobić, bo tak nie przystoi, ale miałem to gdzieś. Tak samo nie obchodziło mnie to, że rodzice byli na mnie bardzo źli i znowu się pokłóciliśmy, wtedy myślałem nawet, że mnie uderzą. Ale do tego nie doszło, nie wiem czy miałem szczęście czy naprawdę tego nie chcieli.

Wracając...

Weszliśmy do środka.
W duchu modliłem się, żeby moja matka nie palnęła nic złego.

- Tylko szybko, bo nie mamy wiele czasu - zacząłem obojętnie siadając na krześle obok Eleny.

- Chciałam cię przeprosić, Eleno - odparła poważnym tonem moja matka.

Zdziwiłem się.
Poczułem ulgę. Dobrze, że to zrobiła, że przeprosiła niewinną Elenę.

Mimowolnie spojrzałem na kobietę obok mnie. Cały czas czułem, że jest wystraszona, dlatego też wziąłem ją za rękę pod stołem.
Jej dłoń była zimna. Denerwowała się.

Ale zamiast ją cofnąć na poprzednie miejsce, czyli gdzieś na swojej nodze, uścisnęła ją mocno. Oczywiście odwzajemniłem, dodając jej choć trochę otuchy.

- Wyjeżdżamy jutro z rana - przerwałem milczenie chcąc już zakończyć tę jakże "aktywną dyskusję". - Nie zmienię zdania, chyba że Elena się sprzeciwi, co jest mało prawdopodobne.

- Ależ Damonie! - moja matka aż wstała z krzesła. - To jest za szybko!

- Jedziemy do Francji, jeśli chcecie wiedzieć szczegóły - ciągnąłem nie zwracając uwagi na mamę. - Pragnę również, aby było gdzieś w zaciszu, ojcze mam nadzieję, że mi w tym pomożesz. Nie chciałbym, aby ktoś nas spotkał, a tym bardziej paparazzi - uśmiechnąłem się kącikiem ust. - A i chciałbym żeby z nami pojechało jak najmniej gwardzistów. Chcielibyśmy aby ta wycieczka była bardziej prywatna... - wziąłem wdech. - Chcemy się choć raz poczuć się jak normalni ludzie, nie jak książę i księżniczka.

- Oszalałeś?! - tym razem odezwał się ojciec.

- Nie byłeś nigdy młody? - starałem się nie wybuchnąć wciąż trzymając rękę Eleny, która kciukiem kreśliła mi kółeczka starając się mnie uspokoić. - Nie czułeś tego, co ja teraz? Ojcze... Mam żonę, chcemy wyjechać na nasz miesiąc miodowy i chcę z nią spędzić czas, sami - podkreśliłem ostatnie słowo. - Ale skoro ktoś musi być z nami, to chociaż niech jest ich trzech, a najlepiej dwóch... Proszę - bardziej zapytałem niż powiedziałem.

- Ale tu chodzi o twoje bezpieczeństwo - wtrąciła się mama.

Nie tylko moje, ale i mojej żony.
Zapomniałaś...

************************************
Hej!😘😘
Jak obiecałam, tak dodaję *-*
Co o tym myślicie? ^^
Jak na razie nic, ale z czasem to się zmieni, słowo ❤️❤️❤️❤️❤️❤️
(A przynajmniej się postaram 😍)

Komentujcie, gwiazdkujcie,
Do zobaczenia, Talia_NL ❣️❣️

P.S. Następny w niedzielę! 💖💖💖💖

Zamkowe małżeństwo II DelenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz