Dlaczego ratujesz mnie za każdym razem? Raczej nie bywam warta niczyjej uwagi. Szeptam, ciche stój, bo sił nie mam by krzyczeć. Nadzieję mam nikłą, że usłyszysz, choć nikt nie powinien mnie słuchać.
Spuszczam głowę. Czuję jak zimnymi rękoma podnosisz do góry. Teraz patrzę w twe oczy.
-Masz piękne spojrzenie- mówisz. Powiedz mi tylko, jak mam uwierzyć w twoje słowa, skoro to nie ze mną spięty jesteś linią wieczności.
Łza spływa mi po policzku. Łza krwawa z rany po tobie. Ty jednak nie wzruszony ocierasz ją i szybko łapiesz mnie nim utonę, w oceanie emocji. Nie pierwszy już raz. Chcę cię dotknąć, dać to samo, co ty mi. Parzy mnie jednak niemiłosiernie i słyszę szepty ludzi wśród nas, a oczy wszystkich skierowane ku nam.To miłe jednak patrzeć, jak budujesz mnie na nowo. Tym razem rzeczywiście przyłożyłeś się od pracy, żeby nikt już mnie nie zranił. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Nawet nie wiesz ile cierpiałam.
Mówisz, że mnie kochasz. Lecz ja nie odpowiadam, bo ktoś kiedyś zabrał mi mowę. Przecież nic mądrego nie powiem. Ty jesteś jednak inny niż tamci ludzie. Przy tobie uczę się na nowo żyć. Przy tobie czuję, że coś znacze. Nie dla świata, lecz dla ciebie. Dziękuję, że jesteś, przecież mówiłam ci to tyle razy.
Czas jednak ucieka i będziesz się ze mną modlił o moją dobrą śmierć. Otwórz oczy kochanie. Ja nie potrafię dalej żyć. Powiedz mi kim jestem? Czego pragnę? Jestem pełna zagadek i wcale mnie nie znasz, mimo to wciąż mnie ratujesz, kochasz, składasz na nowo.Kocham cię i wiem, że odpowiesz ja ciebie też, przecież mówiłam to tyle razy.
Ty jednak nie zdajesz sobie sprawy z wagi mych słów. Bo ja cię kocham jak nocne niebo i gwiazdy. Gdy je widzę uśmiecham się, ale to ty sprawiasz, że się śmieje. Gdy je widzę rozpiera mi serce, ale to ty je rozpalasz.Powiedz mi dlaczego mnie to spotyka? Bo ja nie znam odpowiedzi, a wali mi się świat. Może się śmieję, a z oczu płyną mi łzy. Wybacz mi proszę nie jestem tak silna jak myślisz. I zrujnowanych ścian mojego mrocznego umysłu naprawić nie zdołasz.
Uśmiechnę się do ciebie ostatni raz i zrobię o jeden krok za dużo, prosto pod koła samochodu.
Nie wiem jakbyś płakał. Czy byś w ogóle poczuł ukłucie. Wiem jednak, że dał byś sobie radę. Bo ty masz cały świat przed sobą, a mój był ukryty w tobie.
Oswoisz się z moim brakiem, bo to nie takie trudne. Wystarczy tylko popatrzeć w gwiazdy razem ostatni raz. Tak żebym mogła dotknąć twą dłoń i nie czuć oparzeń. I nie byłoby nikogo prócz nas, a ja nie żałowała bym niczego, gdybyś był tylko blisko mnie. Dasz sobie radę. Ja w ciebie wierzę i ani na chwilę nie zwątpiłam. Przecież to wiesz, mówiłam to tyle razy. A ja? Ja tylko cię kocham.
CZYTASZ
62 Zachody Słońca
PoetryPseudopoezja przeplatana historiami o ludziach. O tych z nijakim spojrzeniem, bez nadziei, z życiową traumą, lękiem przed podejmowaniem decyzji, z problemami i toną myśli, z którymi sobie nie radzą. O tych niemrużących oczu gdy słońce zachodzi, bez...