Gdzieś pomiędzy skarpą, a urwiskiem
Gdzieś pomiędzy skargą, a wyzwiskiem
Słyszę słowa, niezbyt oczywiste
Kujące, bolące
Od lodu piekące
Kojące me serce
Chociaż zimne by były
Mamią mi myślenie
Zakłócają zwykłego dnia plany
I twierdzą, że mógłbyś być kimś więcej
Niżeli tylko przyjacielemA mógłbyś?
CZYTASZ
62 Zachody Słońca
PoetryPseudopoezja przeplatana historiami o ludziach. O tych z nijakim spojrzeniem, bez nadziei, z życiową traumą, lękiem przed podejmowaniem decyzji, z problemami i toną myśli, z którymi sobie nie radzą. O tych niemrużących oczu gdy słońce zachodzi, bez...