Dlaczego tak długo Romeo mnie nie kochałeś
Dlaczego tak długo zwlekałeś
Czyżby to by były
Nasze piękne wspólne winy?
Czyżby przez te noce złote, gdy kochaliśmy się razem
W zakamarkach twierdzy starej
Modląc tylko by twa żona
Mego lica nie ujrzała?
Czy to przez me długie wiersze
Gdzie wyznaje miłość błogą
Może jednak tyś zawinił
Dałeś porwać w wicher przekleństw
Bo jak trzeba być naiwnym
By się bratać z siostrą diabła
Z wiedźmą prosto z lasu czarów
Jakże trzeba myśleć mało by nie widzieć oczu cudzych
Gdy mnie co dzień przytulałeś
Ciepłej nocy pod altaną wyznawałeś zakochanie
Że mnie kochasz niczym gwiazdy
Na lipcowym niebie złotym
A ja w wszystko uwierzyłam
Nawet nie zmrużyłam oczu
I z mej strony brak wachania
Gdy mnie pytasz "czy mnie wielbisz piękna pani? Tak jak ja cię dziś miłuje?"
I ta plotka się rozniosła
Że król zdradza i też grzeszy
Bo nie kocha żony swojej
Lecz się buja w wiedźmie strasznej
I gdy doszły i do niego
Wieści z całej wioski
To obwieścił wszem i wobec
Że nie zdradza ukochanej
Krzyczał głośno, że gdy dowie się
Kto jest autorem plotki
Każe ściąć przy wielkim tłumie
A następnie jego ciało zrzuci w padok na pożarcie
Smoka, co ma zęby niczym szable
A w tym licznym gronie stała nasza młoda zakochana
I słuchała brednie wszystkie
Które rzucał bez namysłu
oczy się zeszklily nagle
Marmurowe łzy połysły
Nie wierzyła, że tak nagle król też zmienił o niej zdanie
I zaprzeczał głośno o tym
Że nie zdradzał nigdy żony
Wyparł się kochanki całej
Mówił także, że się nawet nigdy poznali
Ciągle tylko bluźnił strasznie
Raniąc ciągle serce krwawe
I gdy żona w tamtym roku
Opuściła zamek króla
Rzekła mu wyraźne „ciao!"
Bo znalazła bogatszego
On się udał znów do lasu
I z pokorą, strachem nawet
Pukał w drzwi zaklęte
Otworzyła mu ta sama, z którą zwykle sypiał nocą
Prosił ją namiętnie
Błagał wręcz i na kolanach
Niech zapomni to co mówił
Bo to było kłamstwo wielkie
I niech wróci z nim na zamek
Teraz pomyślicie pewnie
Że ta wiedźma odmówiła i zaśmiała się pazernie
Ona jednak go kochała
Głową chętnie pokiwała
Król ją chwycił w tali mocno
Pocałował w końcu szczerze
Bez ciążenia uczuć innych
Wziął na ręce
Zaniósł pod samiutkie drzwi i klęknął Wygłaszając mowę piękna
Król i wiedźma się pobrali
I choć każdy myślał, że cudowne życie mieli
To się proszę zastanowić kto był wiedźmą, a kto królem.
CZYTASZ
62 Zachody Słońca
PoetryPseudopoezja przeplatana historiami o ludziach. O tych z nijakim spojrzeniem, bez nadziei, z życiową traumą, lękiem przed podejmowaniem decyzji, z problemami i toną myśli, z którymi sobie nie radzą. O tych niemrużących oczu gdy słońce zachodzi, bez...