Lisa i Rosé chodziły po całym salonie w domu Jennie i się przepychały, przewracały, biły i atakowały. Gdy obie w końcu wylądowały na podłodze, zaczęły się po niej turlać i każda z nich próbowała wygrać tę bitwę. W końcu jednak, gdy Rosé udało się uciec na chwilę od Lisy, ruszyła w stronę kuchni i wzięła z niej ziemniaka, który leżał na stole. Bez chwili zastanowienia, po prostu wróciła do Lisy i w nią tym ziemniakiem rzuciła. Lisa dostała nim w ramię.-Popierdoliło cię?!- mówiła Lisa, trzymając się za bolące ramię, po czym wzięła do ręki tego ziemniaka i także rzuciła nim w Rosé. Jej jednak udało się uniknąć tego ziemniaka i z powrotem wróciła do kuchni. Tym razem wzięła więcej ziemniaków, żeby mieć jakąś amunicję. Dobrze, że Jennie poprzedniego dnia zaopatrzyła się w ziemniaki. Albo może... jednak nie tak dobrze?
-ŻRYJ TO SZMATO!- krzyczała Chaeyoung, rzucając ziemniakami w stronę Lisy. Lisie raz udawało się unikać tych kartofli, a raz nie. W końcu gdy Rosé nie miała już ziemniaków, dziewczyny znów zaczęły się przepychać.
-TAK, WYGRAŁAM!- krzyknęła nagle Jisoo, gdy razem z Jennie skończyły grać w chińczyka.
-No no, przyznaję, że jesteś dobrym przeciwnikiem. Nie często da się ze mną wygrać, także gratuluję.- powiedziała Jennie.
-Tak w ogóle to czemu Lisa nie grała dalej?
-A nie wiem, Rosé to wyszła z gry, ale Lisa to nie mam pojęcia
-I też drugie pytanie, gdzie one w ogóle są?!
-Hmm...- Jennie zaczęła rozglądać się po pokoju.- ja mam lepsze pytanie, co tu robią kurwa ziemniaki?!- mówiła, gdy widziała jak po całym pokoju wala się wiele kartofli.
-Chyba nie chcę wiedzieć...Po chwili dziewczyny ujrzały jak Lisa i Rosé wychodzą z kuchni, dalej się przepychając. Szybko więc do nich podeszły i zaczęły je od siebie rozdzielać.
-Kurde Lisa, pojebało was?!- mówiła Jennie.
-Ale to ona zaczęła!- Lisa próbowała się bronić.
-Pytałam, czy chcesz się bić, to powiedziałaś, że tak, to teraz nie marudź!- mówiła Rosé.
-Jak widać, was to nawet na pięć minut nie można zostawić...- podsumowała Jisoo.
-Tylko czemu musiały na tym ucierpieć moje ziemniaki?!- skarżyła się Jennie.
-A no tak fajnie sobie leżały, to pomyślałam, że będą dobrą amunicją na twoją dziewczynę
-A to podobno ja jestem ta popierdolona. Moje biedne ziemniaki... ZAPŁACIŁAM ZA NIE DWA PIĘĆDZIESIĄT ZA KILOGRAM!
-Dobra, już cichutko, ciiii. Odkupię ci te ziemniaki, misiu.- powiedziała Lisa, przytulając swoją dziewczynę. Po chwili wszystkie znów usiadły na kanapie z zamiarem ponownego zagrania w chińczyka, lecz jak ogarnęły co się właśnie przez tego chińczyka działo, zrezygnowały z tego pomysłu i postanowiły, że obejrzą jakiś film.
CZYTASZ
Chińczyk | Jenlisa
FanfictionGdy Lisa poznaje miłość swojego życia poprzez zwykłą grę w chińczyka