Pov. RM
Obudziłem się najwcześniej z chłopaków. Nie licząc oczywiście Sugi, bo on nie zmrużył oka. Była 6.30, a menadżer miał przyjechać z pieniędzmi o 7.00. Wziąłem prysznic, umyłem zęby, ubrałem się itd. Była już 7.05 i wtedy rozległ się dzwonek do drzwi. Poszedłem je otworzyć i jak się spodziewałem w progu stal menadżer z walizką, w której najprawdopodobniej znajdowały się pieniądze.
- Witaj Lary!- przywitałem się z mężczyzną.
- Tak, tak, a teraz mów po co ci tyle kasy!- krzyknął do mnie lekko poirytowany. Mieliśmy dobre relacje z menadżerem, ale był on zbyt przewrażliwiony. Zawsze musiał wszystko wiedzieć, ocenić czy to dobry pomysł i czy to jest bezpieczne, musiał mieć nad wszystkim kontrolę. No nawet gorszy od Jina jest! A mówię wam jak Jin włączy ,,tryb mama" to nie ma żartów.
- To....to nic wielkiego.- starałem się mówić spokojnie. Nie chciałem żeby wyczół kłamstwo.
- Ahhh. No tak! To tylko 4 miliony!- dało się wyczuć w jego głosie rozdrażnienie.
- Może herbatkę?- zapytałem niepewnie.
- KIM NAMJOON!- rozzłościłem go chyba troszkę.
- Słuchaj! Wiem że mamy do siebie zaufanie, ale mamy też własne życie i nie możesz go wiecznie kontrolować. Wszystko jest w porządku! Jedź do siebie, a nami się nie przejmuj, bo wszystko mamy pod kontrolą.- próbowałem go uspokoić i uświadomić, że mamy też swoje PRYWATNE sprawy.
- Zaufam wam. Tak jak z resztą zawsze. Ale nie chce, aby powtórzyła się sytuacja sprzed roku. Jeśli macie zamiar znowu pić i rezerwować skoki ze spadochronu to mi lepiej powiedzcie! Jimin prawie skoczył bez!- próbowałem powstrzymać śmiech.
- Nie, nie spokojnie! Nic z tych rzeczy!- uspokoiłem go.
- No więc o to wasza forsa. Przemyślcie wszystko zanim coś zrobicie.- powiedział już o wiele spokojniej.
- Dobrze... dziękuję.- odprowadziłem go do drzwi po czym wróciłem do salonu przy okazji tłucząc kubek, który stał na stoliku.-----------------------------------------------------------
Pov. Suga
Usłyszałem trzask. Czyli RM już nie śpi. Zszedłem na dół gdzie byli już wszyscy. Plan był już opracowany, pieniądze gotowe, broń załatwiona, a chęci odebrania tym (przezwał ich brzydko xd) Liliany była ogromna. Nawet stroje były wybrane. Mieliśmy kamizelki kuloodporne. Nie wnikam skąd Jimin je wziął, ale nie wiemy do czego zdolni są ci ludzie, więc założymy je na wszelki wypadek.
Kiedy byłem już na dole Tae i Jungkook grali w jakąś grę na konsoli. Namjoon i Hoseok zacięcie o czymś dyskutowali. Natomiast Jimin przyglądał się Jinowi, który robił śniadanie i przy okazji dostawał po łapach za podjadanie.
- Część!- przywitał mnie Jin mieszając coś. Ja tylko przeleciałem go (xd) wzrokiem.
- O której się tam wybieramy?- zapytałem lidera.
- Razem z innymi ustaliłem, że 15.00 to będzie odpowiednia godzina. Nie jest to daleko.- odpowiedział spokojnie.
- Niech będzie.- powiedziałem obojętnie i dołączyłem do Jimina razem z nim podjadając krem do babeczek Jina. Wywalił nas z kuchni po tym jak zauważył że ubyło pół czekoladowej masy.
Spędziliśmy tak czas do około 14.30, a potem rozeszliśmy się, aby zacząć się szykować.Wszyscy byliśmy ożywieni, zaniepokojeni i zdeterminowani.----------------------------------------------------------
Pov. Liliana
Siedziałam w tym przeklętym pokoju. Nie jadłam ani nie piłam dobre kilka dni. Czasem ktoś przyniósł szklankę z wodą lub suchy chleb i na tym się kończyło. Byłam skrajnie wycieńczona. Przypuszczam, że schudłam bardzo dużo. Niby to kilka dni, ale nie byłam przyzwyczajona do takiej głodówki. Do tego jeszcze mocno pobita. Wszędzie siniaki i zaschnięta krew. Moje włosy były w opłakanym stanie. Pod oczami wory i zaschnięte łzy na policzkach. Czułam się samotna i niechciana. Bałam się, że o mnie zapomnieli. Byłam przecież problemem. Boże...Tylko nie to. Co jeśli znowu popadne w depresję?
Leżałam tak jeszcze kilkanaście minut i rzeczywiście w mojej głowie były same myśli o tym jaka jestem głupia, naiwna, bezużyteczna, niechciana, brzydka. Nagle drzwi się otworzyły
- Część Lilianko!- przywitał się ze mnie, a ja popatrzyłam mu prosto w oczy, ale nie odpowiedziełam.
- Hmm. Jakaś małomówna dzisiaj jesteś? No cóż. Ja nadrobię za ciebie. Przedstawię ci trochę mojego planu.- powiedział ze znienawidzonym przeze mnie uśmiechem.
- No więc jeśli twoi bohaterzy przyniosą mi pieniądze to będę musiał cię trochę uszkodzić. Spokojnie... Przeżyjesz ale trochę poboli. Chodzi tylko o to żebyś się nie wyrywała. Z racji tego że jestem twoim bratem to oddam im cię za kasę. ALE! Zero policji czy innych gówien! Nie powiem ci gdzie wyjadę i co będę robił ale postaram się już niegdy nie zobaczyć twojej bezwartościowej mordy. Jakbym ci powiedział to jeszcze zechcesz gliny nasłać. Więc rozumiemy się chyba? Nie chodzi o ciebie. Ty nie jesteś nic warta. Chodzi o kasę, więc licz na to, że ją dostanę to wtedy zniknę. Jesli nie...hmm módl się żeby tak nie było. I jeszcze raz! Zero policji! Wiesz, że jestem zdolny to wielu rzeczy!- zakończył swój monolog i wyszedł. Ja słuchałam go uważnie i powtarzałam w myślach jego słowa. Ja mogę z tego wyjść cało! Jeśli tylko mnie uratują! Boże! Żeby tylko się zjawili. Ale coś mnie niepokoiło. ,,Będę musiał cię trochę uszkodzić" , ,, trochę poboli". Bałam się, że poboli cholernie. Byłam przyzwyczajona do bólu psychicznego ale fizyczny znosiłam o wiele gorzej. Z tego wszystkiego nie zauważyłam kiedy zasnęłam.Obudził mnie dźwięk otwierania drzwi. I do mojego pokoju wszedł brat z jakąś walizką.
- Słuchaj! Moi ludzie dali mi znać, że twoi chłoptasie mogą się zjawić. Mam nadzieję, że cię to cieszy. Mnie bardzo! Mam też niestety złą wiadomość...- powiedział wyciągając nóż z walizki. Już wiedziałam o co chodzi.- tak jak mówiłem musisz być grzeczna. Wiem, że mogę równie dobrze podać ci leki nasenne ale wtedy nie będzie zabawy!- powiedział z szyderczym uśmiechem. Potem zawołał kolegów. Zostałam przywiązana do krzesła, a do ust wsadzili mi szmatkę.
- Gryź ją jak zaboli siostrzyczko. - uśmiechną się zwycięsko. Pewnie chodziło o to żebym była słaba. Czyli mam stracić sporo krwi. Pięknie! Już się boje co ten wariat wymyslił! ;-;
Podwinął mój rękaw i zaczął nacinać moją rękę od wewnętrznej strony. Piszczałam i zaciskałam zęby. Ból był nie do zniesienia. Jeszcze ludzie potem będą myśleć, że się cięłam. Zajebiście. Zrobił sporo nacięć na mojej lewej dłoni, a ja miałam już wszystko rozmazane po czym zapadła ciemność.Zostałam gwałtownie szarpnieta i zmuszona do wstania przez jakiegoś faceta. Czułam ogromny ból lewej ręki i nie mogłam złapać równowagi. Większość rzeczy była zamazana. Gdyby ten facet mnie nie trzymał to już dawno bym upadła. Czułam, że z mojej ręki nadal sączy się krew. Nagle się zatrzymaliśmy, a ja widziałam rozmazane sylwetki jakiś mężczyzn. Potem znowu ciemność.
Wyszedł dość długi rozdział☻︎
Chciałam już zakończyć wszystko w tym ale stwierdziłam, że jest wystarczająco długi.Dziś pojawi się chyba jeszcze jeden.
Już wakacje więc mam więcej czasu:Gwiazdkujcie żeby mnie zachęcić ✯︎✯︎✯︎
Do następnego!
bayo㋛︎
CZYTASZ
UNKNOWN FELLING | M.YG
Фанфик•NAUCZMY SIĘ RAZEM KOCHAĆ• Wiecznie oschły, zamknięty w sobie artysta i zraniona kobieta. •wulgaryzmy •wiadomości niezgodne z rzeczywistością •drastyczne opisy •akcja dzieje się w czasie nieokreślonym •początek pisany bardzo dawno=cringe