odc.3 'Kłamstwa nie popłacają'

154 13 0
                                    

Ciara z Ivanem wrócili jeszcze przed kolacją.Na korytarzu czekali już Samuel,Tiffany,Vicky i Carlos.
-Ciara gdzie ty byłaś?!-krzyknęła Vicky,która nie udawała.Na prawdę martwiła się o dziewczynę.
-Nigdzie.-odparła trochę smutno.
Chwilę rozmawiali,ale do nich podszedł Michael.
-Ciara,możemy porozmawiać?-spytał
-Nnie sądzę,żeby to byłoo konieczne...
-Jednak nalegam.-odparł.
Ciara poszła z dyrektorem do jego gabinetu.
-Siądź.-zaproponował,a kiedy siadł zaczął rozmawiać.-Pytałaś mnie co sądzę o Twoich rodzicach.Ja odpowiedziałem,że nie mogę nic o nich myślec skoro ich nie znam.Ale zależy mi na tym by Cię lepiej poznać,więc poprosiłem Twojego adwokata,który podobno się przyjaźnił z Twoimi rodzicami by mi o nich trochę opowiedział.
-I co?To coś zmienia?-spytała,a raczej odburknęła-Co Pan teraz o nich uważa?
-Sądzę,że na pewno nie porzucili by tak zdolnej i mądrej córki.-powiedział to kucając obok jej.
Dziewczyna na początku się ucieszyła,ale potem dodała smutno:
-Czyli Pan myśli,że nie żyją?
-Tego nie powiedziałem.Przecież sama mówiłaś,że bez dowodów nie można czegoś udowodnić.-powiedział,a dziewczyna się delikatnie uśmiechnęła.
Dyrektora ucieszyło to,że nareszcie złapał kontakt z dziewczyną,ponieważ zależało mu na dobrych relacjach z nią. -A i jeszcze mam pytanie.Czemu nie było Cię dzisiaj na lekcjach?
-Bbo...-próbowałą wymyśleć jakąś wymówkę-Źle się czułam.-odpowiedziała
-To coś poważnego?-spytał zmartwiony
-Nie..-odpowiedziała-Już dobrze.-powiedziała i wyszła mijając się z Amelią.
-O Hej Amelio.-powiedział dyrektor
-Hej.Byłbyś dobrym ojcem.-odparła na wstępie widząc uśmiechniętę Ciarę.
-Hah,czemu tak uważasz?-spytał trochę rozbawiony tym co powiedziała,choć widział,że mówiła na poważnie.
-Jeszcze wczoraj wychodzia stąd prawie z płaczem,a dzisiaj uśmiechnięta.-powiedziała z szerokim uśmiechem
-Haha,chyba złapałem z nią dobry kontakt.-odparł
-Więc gratuluję.-odpowiedziałą
-Dzięki.Co Cię do mnie sprowadza?-spytał
-Dowiedziałeś się o co chodzi z tą dziewczynką?
-Jaką dziewczynką?-spytał zdziwiony
-O tą co pytałam się Ciebie dzisiaj.O Nathalii.
-A..Nie.Nie widziałem w ogóle dzisiaj Yona.-odparł-Ale zaraz pójdę go poszukać.
-Dobrze.-powiedziała i wyszła
Ciara właśnie szła na kolację,gdzie była już reszta grupy.Stanęła przy wejściu,ale podsłuchała kawałek rozmowy.
-Coś jeszcze mówiła?-spytał Carlos
-Hymn..Chyba wszystko Wam powiedziałem.A i ona jest z Hiszpanii.-odpowiedział Ivan
-Stąd ten jej akcent.-powiedziała Vicky-Hej Ciara!-krzyknęła machając,ale Ciary już nie było.-No co.Przed chwilą tam była.-powiedziała widząc dziwne spojrzenia.-Ja idę za nią.-odpowiedziała i pobiegła szukając jej.
Ciara wkurzyła się na Ivana.Wracając do pokoju drugimi schodami, spadły na nią schody prosto z sufitu.Dosłownie.Okazało się,ze były to schody na strych.Po chwili do Ciary podbiegła Vicky.
-Co Ci się stało?-spytała widząc leżącą dziewczynę,pod schodami,która się podnosiła.-Co to?-dodała
-Nie wiem.Spadły na mnie gdy szłam tędy.-odpowiedziała
-Masz rozciętą brew.-odpowiedziała Vicky.
-No to co?
-Chodź,Lena Ci to zszyje albo coś.Nie możesz chodzić z taką raną.-powiedziałą a dziewczyna tylko wzruszyła ramionami.
Vicky wciągnęła schody i zamknęła je.Następnie poszła z dziewczyną na dół,do jadalni,ponieważ tam była Lena,czyli lekarka,która miała apteczkę.Pierwszy zobaczył Ciarę Ivan,a następnie wszyscy się na nią spojrzeli nie wiedząc o co chodzi.Ciara poszła z Leną,a Vicky poszła do reszty.
-Wy się pobiłyście czy co?-spytał Carlos
-Gdyby się pobił to wtedy Vicky by miała rozciętą brew.-dodał Ivan
-Dzięki.-odparła.-Ciara znalazła wejście na strych.-powiedziała-Na korytarzu jest wejście w suficie.Mówiła,że zleciały na nią.
Rano po śniadaniu,na lekcjach Ciara znowu się nie zjawiła.Poszedł jej poszukać Ivan,który wpadł na pomysł,że może poszła na strych.Nie mylił się.Zauważył obok kolejne schody,któe prowadziły nadach.Nie widząc na strychu Ciary poszedł na dach.Tam też jej nie widział,ale kiedy chciał już zejść zauważył ją po drugiej stronie.
-Czemu się znowu ukrywasz?-spytał,ale dziewczyna nawet się nie odwróciła.-Coś się stało?-spytał
-Obiecałeś mi,że nikomu nie powies o mnie,ogólnie o całej rozmowie,prawda?-spytała
-O to Ci chodzi?-spytał-Myślałem,że im mogę...
-Nikomu to nikomu.-odparła twardo
-A ty czasem nie obiecałaś,ze nie będziesz uciekać od problemów?-spytał chcąc ją rozśmieszyć
-Nie uciekłam.
-To co tu robisz?
-Chciałam obejrzeć strych i znalazłam to miejsce.Bardzo tu ładnie.-odparła szczerze
-Idziesz?-spytał -Nie.Zostaję tutaj.
-Jak chcesz..-odrzekł i odszedł.
Po paru godzinach wrócił,bo dziewczyna nie zeszła na dół.Zdziwił się bo tym razem jej nie widział,ale po chwili ją znów zauważył.
-Ciara co ty robisz!?-krzyknął widząc dziewczynę zwisającą w dół,zaczepioną butami o rynnę i kawałek dachu.
-Sziii..-wyszeptała by był cicho
-Dobra chodź.-powiedział wciągając dziewczynę
-Nie,nie,nie.nie.....-krzyknęła-No i spójrz co zrobiłeś.
-Ale co?-spytał zdiwiony
-Przez Ciebie upuściłam telefon.-powiedziała zbiegając po schodach na dół
-Co ty tam w ogóle robiłaś?-zapytał i dodał-Udawałaś nietoperza? -zasmiał się
-Znalazłam jakiś napis,ale w innym języku.W sumie to są jakieś dziwne znaczki.No nie ważne.Musiałam jakoś je zapisać.
-Zaczekaj.-powiedział biegnąc za dziewczyną i nie nadążając
-Na co?Na to,aż ktoś ukradnie mi telefon?
Wybiegli na podwórko.Ciara podbiegła tam gdzie upadł jej telefon,ale go nie było.
-Nie ma.-odparła
-Musi być.Przecież raczej nikt nie zdążył przed Tobą.-odparł
-Michael,prosze Pana!-krzyknęła z daleka Ciara
-Tak?-spytał
-Nie widział Pan mojego telefonu?Wypadł mi z okna.-powiedziała wskazując na okno pod dachem,a za nią przybiegł Ivan
-Niestety,a nie ma go w krzakach?-spytał naprawdę zmartwiony
-Nie.-odpowiedziała
-Ale nie martw się.Powiem zaraz Lenie żeby go poszukała.Na pewno się znajdzie.-odpowiedział -Diękuję-powiedziała i odeszła.
Ivan chciał pójść za nią,ale odwiedził go jego ojciec.
-Ivan,witaj!-powiedział
Ivan nic nie odpowiedział,ale po chwili dodał.
-Czego tu chcesz?-spytał
Ciara pobiegła na dach.Gdy zauważyła Ivana z ojcem postanowiła podsłuchać ich rozmowę.
-Chciałem Cię powiadomić o tym,że Twoja matka od nas odeszła.
-Matka?To ta laska,z którą byłeś dwa lata?Okey.-odparł
-Postanowiłem zabrać Cię z internatu.-odpowiedział tak jakby Ivan nic wcześniej nie powiedział
-Nie zabierzesz mnie stąd!-krzyknął
-A właśnie,że to zrobię.
-Nie zrobisz tego.Ale jeśli spróbujesz to następna osoba,z którą będziesz rozmawiać będzie w mundurze i z odznaką policyjną!-krzyknął
-I co im powiesz?Hy?
-To nie ja będę się tłumaczyć.Tylko ty.
-Jak mi to niby udowodnisz?-A pomyśl sobie,że mam dowody.-odpowiedział
-Szantażujesz włąsnego ojca?-spytał,a Ivan się trochę zaciął
-Tak.-odpowiedział-Ale pamiętaj,że to ty zacząłeś.-odpowiedział i odszedł.
Ciara zdziwiła się tą rozmową.Zeszła na strych i szperała w kartonach.
-Tu jesteś.-powiedziała Vicky
-Ta..
-Co robisz?-spytała
-Szukam czegoś,ale jeszcze nic nie znalazłam.
Zaczęły razem szukać czegoś w kartonach.
-Ciara,spójrz.-powiedziała trochę przerażona Vicky
-"Internat czarna róża zamknięty."-przeczytała nagłówek Ciara
-"Internat zostaje zamknięty.Podobno powodem jest brak środków.Jednak wszyscy wiedzą,że prawdziwym powodem było zaginięcie pokolei parunastu dzieci:Martina P.,Cassie L.,Alex D.,Sophia W.,Matteo D. i Ramuela S.Tylko tych dzieci imiona wypowiedziano przez przypadek,lecz z pewnością zaginęło więcej."
-Aha...-odparła zdziwiona Ciara
-O co chodzi?-spytała
-Kto był dyrektorem poprzedniego internatu?-spytał
-Nie wiem.Nie jest napisane.
-A to co?-spytała-Tutaj są nasze imiona...i haczyki..-odpowiedziała patrząc na kartkę
-To pismo Alfreda
-Kogo?
-Byłego nauczyciela.Uczył matematyki.Nie wrócił teraz,po wakacjach.Podobno dał dyrektorowi wypowiedzenie.
-Tutaj pierwszy był Ivan,nie?-spytała wpadając na pewien pomysł Ciara
-Tak.Potem był Samuel,dlatego się tak przyjaźnią,bo to było zaraz jak go otworzyli.Tyle,że Samuel trafił jakoś w połowie pierwszego semestru,czy coś.
-Później kto był?-spytała
-Później była Tiffany i ja.-odparła
-I na końcu Carlos,tak?-spytała
-Tak.No i później ty.
-Alfredo,czy jak mu tam,chyba nas szukał.-odpowiedziała
-Co?Przecież on Cię nie znał.Nie rozumiem
-Nie znał mnie,no właśnie.Zobacz przy was są haczyki,a przy mnie nie.
-Aw...teraz rozumiem...
-Tylko to wygląda jakby chciał nas tu ściągnąć,ale po co?
-Nie wiem.-odpowiedziała-ale on o tym miejscu wiedział.-dodała Vicky
-Hymn...Zastanawiające.-odparłą
-Ciara,a co jeśli my mamy coś wspólnego z tymi ginionymi dzieciakami?-spytała
-Nie rozumiem.
-Zobacz.ich było sześć.Nas jest sześć.Zaginęło trzech chłopców i trzy dziewczynki.Tu są trzej chłopacy i trzy dziewcyny.Nie wydaje Ci się to dziwne.
-Może..-odpowiedziała
-Chodźmy powiedzieć reszcie.-dodała Vicky
-Okey.-odpowiedziała Caira,ale wstając potrąciła jakąś torbę.
-To torba Alfredo.-powiedziała
-Skąd wiesz?
-Była tego samego koloru i miała popsutą rączkę.-powiedziałą
-Odszedł by ze szkoły bez torby?-spytał Ciara
-No mówię,że to wszystko jest dziwne...-odparła i pobiegły na dół.

El internado la Rosa negra PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz