Plan: Ucieczka

371 21 1
                                    

(Z perspektywy Froy'a)

Po kilku godzinach siedzenia w pokoju, który był zamknięty, wpadł mi do głowy pomysł jak się wydostać z niego.
- Bernard! 
-Co?  - podszedł do drzwi.
- Muszę do łazienki.
-Dobrze, ale bez żadnych numerów - powiedział za drzwi.
- Jasne.
Uśmiechnąłem się do siebie.
Otworzył drzwi i mnie wypuścił, jak nie patrzył zamiast do łazienki pobiegłem do wyjścia.
Szybko wydostałem się z wieży Oriona i pobiegłem przed siebie.
-Udało się!
Biegłem ile sił w nogach do najbliższego parku przy ośrodku Fumi.

(Z perspektywy Bernarda)

Zajrzałem do łazienki, która była pusta.
-Oszukał mnie! 
Poszedłem lekko przerażony do Matki. Co ja mówię byłem pełen obaw. Zapukałem do jej pomieszczenia.
-Wejść - powiedziała.
Wszedłem.
-Co cię sprowadza Bernardzie? - spytała.
-Froy uciekł... - przełknąłem ślinę.
-Ah tak... Jakim cudem? - spojrzała na mnie.
-Wypuściłem go do łazienki i uciekł jak nie patrzyłem...
Sprzedała mi plaskacza w twarz.
-Więc czas posłać po niego osoby z Oriona- powiedziała i włączyła syrene, wydając rozkaz przez mikrofon.
-Dobrze Matko...
-Zejdź mi z oczu... Teraz będzie kto inny go pilnował... - powiedziała.
- Dobrze, rozumiem...
- Albo nie... Nauczysz się na przyszłość. Teraz wiesz, że trzeba go pilnować bardziej - powiedziała.
-Tak, wiem...
-A teraz wyjdź i czekaj, aż go znajdą, wtedy go zamknij na klucz w pokoju- powiedziała.
- Twoje prośby są dla mnie rozkazem...
Wyszedłem i czekałem, aż znajdą Froy'a.

(Z perspektywy Froy'a) 

Usłyszałem syreny z wieży Oriona. Już mnie szukają, nie dobrze. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Fumi.
Fumi: Halo?
Froy: Fumi, szybko do parku przy twoim ośrodku. Czekam.
Fumi: Zaraz będę.
Rozłączyłem się.
Chwile czekałem i Fumi była na miejscu.
-Fumi-Chan tak bardzo tęskniłem... 
Przytuliłem ją i pocałowałem w czoło.
-Ja tak samo za tobą Froy... Co to za wycie syren? - spytała.
-Szukają mnie ludzie z Oriona. Musimy się schować i to szybko...
-Mam dobrą kryjówkę... - powiedziała i zaczęła mnie ciągnąć za rękę.
Biegliśmy w tamtą stronę w którą prowadziła Fumi. Dotarliśmy do wielkiej jaskini zagrodzonej skałą z małym przejściem. Fumi się przecisneła, a ja za nią.
Włączyłem latarkę i moim oczom ukazały się wiszące kryształy na suficie jaskini. 
-Jak tu pięknie...
-Wiem, lubię tu przychodzić - powiedziała.
-Nie dziwie ci się...
Spojrzałem na nią, poszliśmy w głąb i dalej już drogę oświetlały kryształy. Usiedliśmy na ziemi obok siebie, wtuliła się we mnie.
Poczułem motyle w brzuchu. Spojrzałem na nią i ją pocałowałem w usta, oboje zamknęliśmy oczy. Po pocałunku siedzieliśmy wtuleni w siebie.
-Jak uciekłeś? - spytała.
-Widzisz... - zacząłem opowiadać, ale zasłoniła mi ręką usta.
Spojrzałem na nią i usłyszałem czyjeś głosy. Pokazała, że mam być cicho.
- Gdzieś musi być! - powiedział ktoś.
-Szukajcie dalej! - odezwał się drugi typek...



Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak.

|Zakończone| Inazuma eleven Orion no kokuin- ,,Krzyk naszych serc''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz