Rozdział 39

413 22 1
                                    

Następnego dnia, z samego rana przyjaciele stali już przed hotelem. Buzie rozpromienione były myślą, że już za chwilę będą jeździć na stoku. Tak długo większość z nich nie miała normalnych ferii. Czekali tylko na Ginny. W końcu zeszła, ale nie wyglądała najlepiej. Była blada, a włosy miała potargane. Nie próbowała nawet się przebrać z piżamy. Wiedziała, że nie da rady nigdzie wyjść.

- Przepraszam was- złapała się za brzuch jedną ręką, a drugą zakryła usta czując, że zaraz zwymiotuje.- Dziś będziecie musieli jechać beze mnie.

- Lepiej z tobą zostanę- Blaise oparł snowboard o ścianę i podszedł do rudowłosej. Odgarnął jej włosy z twarzy.

- Nie chcę ci psuć wyjazdu. Doskonale wiem, że i tak byś się ścigał z Draco, a nie jeździł ze mną- siliła się na lekki uśmiech.

- To może ja- przed szereg wyszła zmartwiona Hermiona- I tak słabo mi idzie na nartach, tak jak w każdym innym sporcie.

- Jeśli wolisz sprzątać moje wymiociny niż jeździć na stoku, to zapraszam.- Granger odłożyła narty i weszła z Ginny do środka.- Nie zabijcie się tylko, albo kogoś.

Przed południem pozostali czarodzieje czuli już jak miękki, biały śnieg przesuwa się pod ich nogami. Blaise i Draco pędzili na swoich kolorowych snowboardach, podczas gdy Luna, Harry i Miranda wytwornie prezentowali się na nartach. Pogoda była do tego idealna. Ciepło i słonecznie. Jednak ich myśli nadal kierowały się w stronę Ginny. Szczególnie Zabini kilka razy chciał już wracać i tylko Harry i Draco zapewniali go, że z Hermioną nic jej nie grozi. Wrócili dopiero wieczorem, kiedy zamknięto stok, a Weasley nie było u siebie. Tylko Miranda wiedziała gdzie się skryła. Kiedy weszła do swojego pokoju, dostrzegła zapalone światło w łazience. Obie dziewczyny siedział pod toaletą, a rudowłosa trzymała coś w rękach. Granger przytulała ją mocno wciąż szepcząc ,,nie zakładaj najgorszego". Czarnowłosa szybko zdjęła buty i kurtkę i podbiegła do dziewcząt.

- Co się stało?- Spytała zaniepokojona, ale nie musiała czekać na odpowiedź. Ginny ściskała test ciążowy. Wynik pozytywny.

- To będzie koniec wszystkiego. Szkoła, Blaise, rodzina...każdy mnie znienawidzi.- Mówiła zaskakująco spokojnym tonem. Była zbyt zszokowana, żeby płakać. Slytherin usiadła obok nich. Wciąż będąc w spodniach narciarskich nie czuła chłodu posadzki.- No bo. Kto normalny zaakceptuje 16-latkę w ciąży. Wy przynajmniej w tym roku kończycie szkołę, ale ja...będę musiała ją opuścić? No i Blaise. Przecież życie dopiero się zaczęło. Nie jest typem tatusia.

- Najpierw się dowiedz, jak zareaguje.

- Miona ma rację. Nie widziałam jeszcze, żeby jakiś facet tak troszczył się o dziewczynę- złapała ją za rękę, ale rudowłosa wyrwała się. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy i z rozpaczą i złością spojrzała na Mirę.

- To dlatego, że ty nie wiesz co masz.- Czarnowłosa otworzyła buzię chcąc coś powiedzieć, ale w tym samym momencie, bez pukania do pokoju wpadł Zabini.

- Ginny!- Krzyczał rozglądając się po pomieszczeniu. Zobaczył otwarte drzwi łazienki i odetchnął z ulgą- tutaj jesteś- wszedł do środka i upadł na kolana przed Weasley- co...co się stało.

Dziewczyna otarła szybko łzy jedną ręką. Drugą, tą z testem schowała za plecami. Uśmiechnęła się niemrawo. Do ostatniej chwili targały nią sprzeczne myśli.

-Wszystko w porządku...prawie- podnieśli się i wyszli do przedpokoju. Mulat chciał chwycić Ginny za obie ręce i poczuł, że coś trzyma. Westchnęła ciężko i odsunęła się na krok.- Muszę ci coś powiedzieć. S..sprawdzałam pięć razy i to pewne.- Przełknęła ślinę i popatrzyła Zabiniemu w oczy- jestem w ciąży Blaise.

Ślizgon patrzył to na jej twarz, to na brzuch, po którym nic jeszcze nie było widać, a jego kąciki ust wahały się to w górę, to w dół. W końcu zrobił krok w jej stronę i położył ręce na talii rudowłosej.

- Oby tylko nie miało charakteru po Ronie- uśmiechnął się szeroko i przytulił ukochaną.

- Ale...jesteśmy za młodzi, co z przyszłością, jeśli bym została w szkole musiałbyś...-pocałował ją chcąc zamknąć jej usta.

- Ginewro Molly Weasley. Kocham cię i będę cię kochał nie ważne co się stanie. I dziecko też kocham.

Hermiona i Miranda tylko stały w przejściu i ściskając się za ręce, wzajemnie wbijały sobie boleśnie paznokcie. Uścisk nagle się rozluźnił, kiedy usłyszały odpowiedź Zabiniego. Jednocześnie wypuściły powietrze. W tym samym czasie, do pokoju wszedł Draco i Harry. Stanęli w drzwiach próbując zrozumieć zaistniałą sytuację. Przez chwilę stali wszyscy w ciszy.

- Nic się nie stanie jak ktoś nam wyjaśni o co chodzi- Zaczął Draco. Mira przewróciła oczami, ale nikt tego nie zauważył. Blaise puścił Ginny i odwrócił się w stronę przyjaciela. Wzruszył ramionami, ale na ustach widniał szeroki uśmiech.

- Smoku, będziesz ojcem chrzestnym.

- Ginny, to...wspaniale?- Harry wyminął milczącego blondyna i przytulił przyjaciółkę.

- Myślę, że tak. - odwzajemniła uścisk. Każdy czekał na reakcję Malfoy'a, ale na szczęście przyjście Luny rozluźniło atmosferę. Przygotowali się i wyszli do restauracji uczcić ten dzień. Znaleźli się w miłej knajpce stylizowanej na góralską chatkę. Każdy stolik wyglądał jak oddzielne pomieszczenie z kanapami i fotelami. Na środku stała wielka, kolorowa choinka, która silnie oświetlała pokój. Przyjaciele zajęli jeden stół i zamówili jedzenie i już piętnastu minutach zajadali frytki, gulasz z jelenia, żeberka i czosnkową zupę. Kiedy wszyscy mieli zajęcie, wreszcie znalazła się chwila na rozmowę. Blaise kupił dwa piwa i wyszli z Draco na dwór z restauracji. Stuknęli się butelkami.

- Już przyswoiłeś tą wiadomość?

- Ciężko, ale tak.- W tym samym momencie wzięli łyk.- Ty jako ojciec. Już to widzę- zaśmiał się.

- Hej- stuknął go łokciem- będę świetnym tatą.

- Będziesz uczył dziecko jaki alkohol jest najlepszy?- Potarł ramiona próbując się ogrzać. Z ust przy każdym słowie wylatywała para.

- I opowiadał o rzeczach, które zrobiłem w szkole, żeby ich nie powtórzył.

- Skąd wiesz, że to chłopiec?

- Jeśli dziewczynka, będzie najpiękniejszą istotą jakie stąpało po Ziemi. Nauczę ją łamać serca.

- Będzie najpiękniejsza dopóki mi się nie urodzi- uśmiechnął się cynicznie i oparł o ścianę budynku.

- To zależy kto będzie matką.- Prawie się zachłysnął słysząc słowa Blaise'a.

- Pff na to chyba za szybko.

- Stary- Mulat uniósł brew i wziął łyk piwa- za 9 miesięcy będę ojcem. Jak widać, jesteśmy coraz bliżej takich decyzji.

- Najpierw zniszczmy Voldemorta, a wtedy może pomyślę o przyszłości.- Popatrzyli na siebie i uśmiechnęli się. To była jedna z tych chwil, w których rozumieli, że są najlepszymi przyjaciółmi i nic tego nie zmieni. W tym samym czasie ruszyli do wejścia do restauracji. Tam wzięli tylko swoje rzeczy i już całą siódemką wyszli z lokalu. W hotelu byli późnym wieczorem i od razu udali się do pokojów.

Enervate || Draco Malfoy. Zakończone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz