Rozdział 75

300 24 4
                                    

Elphiasa de Clair Draco nie zobaczył już ani razu. Mężczyzna musiał bardzo się starać, by unikać blondyna, ale robił to skutecznie. Malfoy z kolei nikomu nie wspomniał o zaistniałej sytuacji, by się nie narażać. Nie powiedział nawet o możliwej zmianie opiekuna. Wywołałoby to jedynie niepotrzebne plotki. I chociaż u Draco wiele się zmieniło, w stanie zdrowia Mirandy nie było przełomu. Dla chłopaka nadal to było ciężkie, ale zaczynał z tym żyć i funkcjonować. Oczywiście wciąż odwiedzał ją codziennie w nadziei, że w końcu nadejdzie ten dzień. Jenak po ponad miesiącu bez zmian, dookoła zaczęły dziać się ważniejsze rzeczy, a w tamtym czasie była to ciąża Ginny. 

Czwarty miesiąc się dopiero zaczynał, ale młoda Weasley była zbyt niecierpliwa, by czekać jeszcze dłużej. W połowie kwietnia poszła razem z Blaisem na USG w mugolskiej części Londynu w celu dowiedzenia się płci dziecka. Mulat stanowczo zbyt rzadko odwiedzał niemagiczne dzielnice miasta, przez co Ginny obawiała się jego dziwnego zachowania. Jego dojrzewanie do ojcostwa też nie pomagało. Już z samego rana był zdenerwowany i podekscytowany zarazem. 

- Stary, dzisiaj i tak możecie niczego się nie dowiedzieć.- Draco przewrócił oczami śmiejąc się z zachowania przyjaciela.- Uspokój się. 

- Ciekawe czy ty byłbyś spokojny wiedząc, że zaraz przestaniesz o swoim potomku mówić ,,to".- Zabini potraktował Malfoy'a chłodnym, ale przyjacielskim wzrokiem. Był zbyt rozentuzjazmowany. Od razu po lekcjach mieli ruszyć do lekarza. 

- Dobra, dobra. Chcę być pierwszy. 

- Masz to jak w banku. Będziesz w szpitalu? 

- Tak...

- Nie uważasz, że to już...czas...- Blaise'owi ciężko było to powiedzieć, sam nie mógł sobie wyobrazić jakby zostawiał ciężko chorą Ginny, ale mimo wszystko każdy powoli stwierdzał, że trzeba trochę odpuścić. Chociaż Draco doskonale rozumiał co przyjaciel miał na myśli, bardzo go to dotknęło. Sam zdawał sobie sprawę z idiotyzmu przesiadywania u niej dzień w dzień po kilka godzin, ale nie miał zamiaru jej zostawiać. Była dla niego wszystkim, była ważniejsza niż jego własne życie. 

- Jeszcze nie. Raz już ją opuściłem, więcej tego nie zrobię.- Zabini poklepał go po plecach wstając. 

- Wbrew temu co inni mówią, jesteś dobrym człowiekiem. - Blondyn uśmiechnął się lekko. Po chwili widział tylko plecy opuszczającego salę przyjaciela. Ale czy na pewno miał rację?

Na wizycie USG nie mogło oczywiście zabraknąć Molly, która była zafascynowana zarówno ciążą córki jak i samym styknięciem się z mugolskim urządzeniem. Chociaż Artur byłby dużo bardziej zaciekawiony, Pani Weasley obiecała mężowi dokładnie opowiedzieć działanie sprzętu. Blaise na początku nie był przekonany czy towarzystwo Molly to dobry pomysł, ale kiedy w końcu się spotkali, razem mogli przeżywać tę ważną dla nich chwilę. Szybko się okazało, że to Ginny najbardziej przeszkadzała obecność matki ze względu na wspólne wspieranie się jej rodzicielki i chłopaka rudowłosej. Sama przyszła mama była najbardziej opanowana i spokojna chociaż ciekawość ją rozpierała. Cały czas powtarzała sobie, że jeszcze może nie być wiadome, ale w głębi duszy wiedzała, że to ten dzień. 

- Wybraliście już imiona?

- Cały czas się kłócimy nad dwoma...- Ginny spirunowała chłopaka wzrokiem, przez który aż drgnął. 

- Myślałam, że już zdecydowaliśmy. 

- A nie możemy jeszcze...

- Nie nazwiemy córki Igreed.- Jej stanowczy, ciążowy humor nie pozwalał na nawet najmniejszy sprzeciw. Zabini przewrócił oczami wdychając ciężko co wywołało cichy śmiech Molly.

 Kiedy w końcu dotarli na miejsce, nawet Ginny się zaczęła denerwować. Dopiero w poczeklani przyswoiła sobie do wiadomości, że ona także nigdy nie była na USG i nie wie jak powinna się zachować. Ze strachu chwyciła swojego chłopaka za rękę i ścisnęła mocno. Po kilku minutach lekarka zaprosiła ich do gabinetu. Przejęta Gryfonka ledwo trafiła na kozetę, przelękła się nieco widząc wszystkie kable i przyrządy, o których nigdy nie słyszała. Czując zimny żel na swoim brzuchu wzdrygnęła się przez co jeszcze mocniej ścisnęła rękę Blaise'a. Lekarka uśmiechała się serdecznie pokazując obraz dziecka. Po chwili, wszyscy ujrzeli zaryz postaci. 

- No dobrze, chcecie znać płeć?- Cała trójka nerwowo pokiwała głową co wywołało przyjemny śmiech u kobiety.- Dziewczynka. 

- Dziewczynka...- Ginny zapatrzyła się w ekran z uśmiechem na ustach.- Igreed...wykapana Igreed...

- A czy jeszcze przed chwilą nie mówiłaś, że...

- A znasz lepsze imię dla tej słodkiej duszyczki?- Młoda Weasley nawet nie mając racji nie mogła się do tego przyznać. Wyrozumiały Zabini tylko pokręcił głową i pocałował lekko ukochaną w usta. 

Wychodząc od lekarza rozdzielili się z Molly. I tak musieli iść do jeszcze jednego punktu medycznego. Wszyscy już ich tam znali i nie musieli nawet się wypisywać. Widząc Draco przez szybę, Ginny coś tknęło. Blondyn położył głowę na łóżku Mirandy i kurczowo trzymał jej dłoń. Nie wiedzieli czy śpi, ale widok takiego Księcia Slytherinu był dla nich nie do zniesienia. Nie miał w sobie żadnej pychy ani dumy. Był tylko biednym, samotnym chłopcem. Mimo kręcących się łez, Ginny weszła z uśmiechem na twarzy udając, że nic nie widziała. Malfoy od razu się poderwał i zniecierpliwiony czekał na wiadomość. 

- Draco, poznaj Igreed Zabini- Blodnyn uśmiechnął się szeroko biorąc do ręki zdjęcie USG. Nie żeby cokolwiek na nim widział, ale potrafił wyczuć, kiedy lepiej nie mówić prawdy. Nawet jeśli nie rozpoznawał dziecka na zdjęciu, nie było żadnych wątpliwości co do jego istnienia i faktu, że niedługo będzie z nimi, a z tego naprawdę się cieszył. 

- Cześć, mała. Będziemy cię uczyć z tatą jak zawrócić chłopakom w głowie.- Weasley skrzyżowała ręce na piersi na te słowa. Chłopaki zaśmiali się.- Ty będziesz od podstawowych manier, Hermiona od nauki, a my od tych przydatnych spraw. 

- Będzie gwiazdą Hogwartu.

- To prawda.- Porozmawiali jeszcze chwilę, ale para musiała się w końcu zbierać. Chociaż czas odwiedzin niedługo miał się skończyć, Draco czekał do ostatniej minuty. Kiedy wyszli, jego uśmiech zelżał, ale nie zniknął do końca. Jedną rękę odgarnął włosy z  czoła Mirandy. Drugą nadal trzymał splecioną z jej. 

- Ginny i Blaise są idealną parą...a ich dziecko...- warga zaczęła mu drgać, ale powstrzymał się.- wróć do mnie...bez ciebie nawet tym nie potrafię się cieszyć...- Od wypadku Draco się nie wysypiał. Chodził zmęczony psychicznie i fizycznie. Kiedy ponownie położył głowę na łóżku, nie potrafił powstrzymać znużenia i zasnął. Nie mógł stwierdzić ile spał, ale obudziła go ruszająca się ręka. 

Oczy Mirandy były sklejone od długiego spania, a kiedy je otworzyła, uderzyło ją ostre, jasne światło lamp. Nie wiedziała gdzie jest ani dlaczego. Ociężale przekręciła głowę w prawo gdzie siedział Draco. Chwilę jej zajęło obudzenie się do tego stopnia, by móc ruszyć ręką. Jej stawy były sztywne, jakby nie ruszała nimi od dawna. Trudno jej przyszło poruszanie kilkoma palcami, ale gdy w końcu to zrobiła, z satysfakcją poczuła ciepło i dotyk Draco. Uśmiechnęła się lekko widząc jak śpi. Głos nie chciał wydobyć się z gardła, dlatego jeszcze raz poruszała palcami chcąc obudzić chłopaka. W końcu jej się to udało i ani on, ani ona nie wiedzieli czy to sen czy jawa. 

- Mira...- Jeszcze mocniej ścisnął jej rękę, ale po chwili pomyślał, że trzeba wezwać uzdrowicieli. Dopiero kiedy zaczęli ją badać, był pewny, że to nie sen. Po kilku minutach wyszli dając im chwilę prywatności, ale już zapowiedzieli, że zaraz zrobią dłuższe badania. Draco wpatrywał się w ukochaną jakby zaraz miała zniknąć. Jednocześnie przypomniało mu się dlaczego tam się znalazła i wyrzuty sumienia znów uderzyły.- Mira...przepraszam cię. Miałaś rację, a ja zachowałem się jak największy...

- Tęskniłam- jej ochrypły głos zdołał uciszyć potok słów Malfoy'a. Ten za to, nie mogąc oprzeć się chwili, przybliżył się i pocałował w miękkie usta, których tak bardzo mu brakowało.  

Enervate || Draco Malfoy. Zakończone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz