Catherine Joseph urodziła się jako córka czarownicy i mugola. Kochający rodzice próbowali ją wprowadzić do obu światów, aby sama mogła wybrać swoją drogę. Ojciec, jako mugol, wprowadził dziewczynkę do książek, które stały się jej największym zamiłowaniem. Jej delikatna dusza wchłaniała litery i utożsamiała się z bohaterami. Na poziomie świadomości czarodziejskiej i mugolskiej dopiero Hermiona, po tylu latach przerwy, mogła dorównywać Catherine. Jej głęboka wiedza dotycząca obu światów stawiała ją w trudnej sytuacji. Granger, w przeciwieństwie do Joseph znała świat czarodziejów tylko z książek nim zaczęła uczęszczać do Hogwartu, dlatego oczarowana szkołą, z łatwością wybrała magiczną utopię. Dlatego, kiedy 11 letnia, drobna blondyneczka stała przed przejściem na Peron 9 i 3/4, w głowie decyzja wejścia do pociągu była najtrudniejszą jaką kiedykolwiek podjęła. Dla niej oznaczało odejście ze świata mugoli.
- Hej- Catherine nagle poczuła kilkukrotne dźgnięcie w ramię. Obok niej, z wózkiem pełnym produktów szkolnych, stała niska i pulchna dziewczynka o płomiennorudych włosach z zawziętym wyrazem twarzy.- torujesz przejście- obie spojrzały na kolejkę uczniów.
- Oh- zaczęła musząc wrócić do rzeczywistości- przepraszam...
- Czy ty...boisz się?- mina rudowłosej lekko zelżała, pojawiła się troska. Catherine kiwnęła niepewnie głową.- Ja też robię to pierwszy raz, ale słyszałam, że to nie jest straszne.- Przez chwilę w ciszy wpatrywały się w mur.- Może najpierw ja przejdę i poczekam na ciebie po drugiej stronie.
- Zgoda- uśmiechnęła się szeroko. Dziewczynka wyminęła Catherine i z rozpędu wbiegła w ścianę, w której zniknęła. Blondynka zachęcona tym aktem zrobiła to samo. Nim się obejrzała, stała po drugiej stronie muru na peronie, a po jej lewej stronie na torach lokomotywa powoli szykowała się do odjazdu. Rudowłosa z uśmiechem wpatrywała się w Joseph.
- Widzisz? Udało się! Jestem Molly Prewett- Wyciągnęła w jej stronę krótką i pulchną rączkę. Molly jeszcze sobie nie zdawała z tego sprawy, ale Catherine wiedziała, że będzie to jej najlepsza przyjaciółka. Bo czy w końcu może stać się coś gorszego niż próba wjechania w ścianę? Uważała, że nie. Tiara przydziału również jej sprzyjała. Razem z nowo poznaną koleżanką trafiły do Gryffindoru z czego mogły być dumne. Blondyneczka poczuła nadzieję na szczęśliwe życie szkolne.
Niestety, Catherine szybko została uświadomiona, że tylko nieliczni są tak mili jak Molly, a do tej grupy na pewno nie należą Ślizgoni. Po raz pierwszy usłyszała o czymś takim jak szykanowanie z powodu krwi i rychło po tej informacji poczuła to na własnej skórze. Dziewczynka, która niedawno przed tym przeczytała ,,Cierpienia młodego Wertera" miała wrażenie, że stała się właśnie bohaterką kolejnej książki Goethego. Bliższym Werterowi był Severus Snape, ale jako, że nie spotkał się z Catherine w szkole i nigdy nie przeczytał tego mugolskiego dzieła, na szczęście nie pomyślał o zakończeniu spraw tak samo jak tytułowy Werter. Catherine nie była pewna, czy jego sposób nie byłby dużo lepszy niż dalsze znoszenie poniżeń. A miało być jeszcze gorzej.
Jedyną osobą, która ją uszczęśliwiała była Molly. Tylko ta jedno nie zmieniło się przez 6 lat nauki- ich przyjaźń. Lekki problem nastąpił, kiedy w 7 klasie rudowłosa przyjaciółka zakochała się po uszy w Arturze Weasley'u. Catherine została sama i ledwo co by dawała sobie radę gdyby sama nie spotkała miłości. Uniesienie dał jej Tom Hooper, mugolak z Hufflepuffu. Ale połowę tej radości odbierali Ślizgoni swoim dokuczaniem i wyśmiewaniem, a na czele bandy stał według niej mały nieznośny chłopczyk z 4 roku, Lucjusz Malfoy. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że ten arystokrata zniszczy jej życie.
Po skończeniu szkoły przyjaźń z Molly utrzymywała się dalej, ale na pierwszy plan wszedł jej mąż Tom i ich synek Marco. Catherine zdołała zapomnieć o wszystkich troskach, nie tęskniła już za życiem mugola, co raz bardziej utrzymywała, że przejście przez ten mur na początku pierwszego roku było najlepszą decyzją życia.
A Pierwsza Wojna Czarodziejów trwała dla niej tylko gdzieś w tle.
Dopóki zwolennicy nauk Toma Riddla nie postanowili oczyścić świata czarodziei z mieszańców, a szczególnie ze szlam. I wtedy Lucjusz Malfoy po raz kolejny wkradł się w jej życie i odebrał jej wszystko co ważne. Nigdy nie zapomni tego dnia.
12 lipca 1971 rok. Marco za miesiąc miał skończyć 3 lata co dla Catherine było wielkim przeżyciem. Jak co roku, zbierała całą rodzinę z obu stron i wyprawiała przyjęcie. Jej synek już zasnął, a wylegiwał się w łóżku czytając jedną z wielu posiadanych przez nich książek. Nagle okna wybuchły. Odłamki szkła rozleciały się po całym domu, a Catherine pierwsze o czym pomyślała to czy Marco miał łóżeczko wystarczająco daleko od okien. Już wbiegając do pokoiku usłyszała jego płacz. Kiedy zajrzała do kołyski, buzia była pokaleczona, ale nic większego się nie stało. Za bardzo przejęła się synkiem by pomyśleć, że Tom może być w jeszcze większym niebezpieczeństwie. Po chwili usłyszała jego urwany krzyk. Wbiegła do ich sypialni trzymając synka na rękach, ale nie zdążyła uratować męża. Nad jego ciałem stało trzech Śmierciożerców w maskach i kapturach. Nie sposób było ich rozpoznać, ale różdżki Lucjusza Malfoy'a nie sposób było pomylić. Tyle razy ten wąż na rączce wpatrywał się w nią kiedy pokonana leżała na posadce korytarza w Hogwarcie. Nagle, wszystkie trzy różdżki zostały wymierzone w nią. Matka, odruchowo broniąc dziecko wtula je i odsuwa od niebezpieczeństwa. Ale nie przewidziała, że kolejny oprawca stał tuż za nią. Zaklęcie niewybaczalne trafiło prosto w główkę synka, a ona upadła na ziemię uważając, że też je martwa. Śmierciożercy również tak pomyśleli, ale nie była. Jej życie skończyło się wraz z ostatnim tchnieniem dziecka. Nie wiedziała ile spędziła czasu płacząc nad ciałami dwóch ukochanych osób. Prawdopodobnie Molly była pierwszą, która ją znalazła i zabrała z domu. tego samego dnia, żeby później nie przeżywać tego samego, przyjaciółka przekazała, że rodzice Catherine również zostali zamordowani tej samej nocy. Rudowłosa znów stała się jej najważniejszą osobą, ale ona dla niej już nie była. I chociaż starała się zaopiekować Joseph jak tylko potrafiła, to co stracone nigdy już nie powróci. W tamtej chwili, Catherine z gorzkim humorem przypomniała sobie Wertera i stwierdziła, że raczej go przebija w swojej tragedii. Czy teraz przyszedł czas na upragniony, spokojny koniec? Miesiąc zajęło jej dojście do siebie. Wtedy jak najszybciej opuściła dom Molly, ale nie mogła wrócić do swojego. Pozostało jej włóczenie się po okolicy. I wtedy odkryła swój cel. Nie tylko jej dom był zmasakrowany i nie tylko ona przeżyła samą masakrę. Wielu jeszcze nie odkryto. Pierwszą osobą jaką odkopała z gruzów była pięcioletnia dziewczynka. Miała złamane obie nogi, ale wciąż pozostawała przytomna. Nie miała nikogo. Nie płakała. Po niej, Catherine przygarnęła jeszcze szóstkę, ale domu wciąż nie miała. Nie mogła wrócić do siebie, nie mogła schronić się u żadnego z przyjaciół, bo każdy mógłby...każdy był czarodziejem. Każdy był potencjalnym zabójcą jej rodziny. Nie mogła żyć obok ludzi, którzy z zimną krwią mogli dokonać masakry. Ocalali Żydzi, po II wojnie światowej nie zostali w tych samych miastach. Ona nie mogła zostać w tym świecie. Dlatego ostatkami silnej woli wróciła do swojego domu. Weszła tylko na podwórko. W spalonej ziemi zakopała różdżkę i własnoręcznie, lejąc benzynę na drewniane schody, podpaliła dom.
Nie odzywając się do nikogo, nie zdradzając nikomu gdzie idzie i co zamierza, zabierając ze sobą siódemkę przestraszonych dzieci w wieku od 10 do kilku miesięcy, opuściła świat czarodziei i jako mugol zamieszkała w domku w górach i zrozumiała, że przejście przez mur na początku pierwszego roku było najgorszą decyzją jaką podjęła.
![](https://img.wattpad.com/cover/129402929-288-k767541.jpg)
CZYTASZ
Enervate || Draco Malfoy. Zakończone.
Hayran KurguCofnijmy się w wydarzeniach i trochę je pozmieniajmy. Do incydentu w wieży astronomicznej nigdy nie doszło, a Draco nadal jest śmierciożercą. Akcja będzie się rozgrywać podczas 7 roku w Hogwarcie. ___________________________________________________...