Zostały już tylko dwa dni do sylwestra i końca ferii. Przyjaciele zrezygnowali z nart, żeby Ginny nie czuła się samotna. Zamiast tego, mieli zamiar wyjść na spacer. Wychodząc, podeszli do recepcji, oddać klucze, by ich nie zgubić. Za biurkiem stała inna kobieta, niż recepcjonistka, którą widzieli na co dzień. Nie zauważyli, że była to ta sama pani, która rozmawiała z pracownicą hotelu pierwszego dnia. Położyli klucze na blacie i zmierzali w stronę wyjścia.
- Ah, panno Granger.- Zawołała- przyszedł list.
- Dziękuję bardzo- Hermiona podeszła do niej- ale...ma pani uprawnienia? Chyba tutaj pani nie pracuje...
- Nie za pieniądze. Jestem bliską przyjaciółką właścicielki. Podanie listu to nic złego- uśmiechnęła się i wręczyła kopertę- ale myślałam, że do was przylecą sowy.
Wszyscy odwrócili się w jednym czasie. Draco i Harry zachowawczo włożyli ręce do kieszeni, w których mieli różdżki. Granger zaczęła się śmiać.
- Sowy? O takim zjawisku filmu jeszcze nie było.
- To prawda. Bo o czymś takim mugole nic nie wiedzą.- Jednym tempem podeszli do kobiety, która spoglądała na nich z lekkim uśmieszkiem.- Ginny, pozdrów Molly. Razem chodziłyśmy do Gryffindoru.
- Pani jest...
- Catherine Joseph.- Kiwnęła głową na znak przywitania. Była to kobieta o bardzo chudych nogach, ale przez luźne bluzki nie można było poznać jaką figurę naprawdę ma. Miała krótkie blond włosy, które wyglądały jakby ich właścicielka przed chwilą stała na dworze i szaroniebieskie oczy. Na twarzy wciąż widniał serdeczny uśmiech.- Wy się nie musicie przedstawiać. Większość z was to elita wśród czarodziejów. Bez obrazy.
- Zaraz. Pani napisała Słownik Run, prawda?
- Tak. Dziwne, że skojarzyłaś.
- Hermiona zna wszystkich autorów wszystkich książek.- Uśmiechnęła się Ginny- Mama wspominała kiedyś o pani, ale dawno się nie spotykałyście. Na pewno się ucieszy jak kiedyś pani wpadnie.
- Niestety to niemożliwe. Zerwałam z waszym światem już dawno- sposępniała nagle. Jej wąskie usta zamieniły się w jedną linię. Przypomniała sobie coś bolesnego. Westchnęła głośno i przetarła twarz dłońmi.
- Co się stało?- Spytał Harry poprawiając okulary. Kobieta uśmiechnęła się lekko. W tym samym czasie do hotelu weszła dwójka ludzi. Wszyscy ucichli i odprowadzili wzrokiem parę aż do schodów.
- Może porozmawiamy o tym w bardziej dogodnym miejscu. Zapraszam do mnie. To niedaleko.- Hermiona od razu kiwnęła głową, ale Ślizgoni nie byli tacy chętni. Popatrzyli na siebie zachowawczo. Catherine wychwyciła to spojrzenie.- Oh, dajcie spokój. Nie musicie się mnie obawiać. Cały czas możecie trzymać różdżki w rękach.
- To chyba dobre rozwiązanie- Blaise wzruszył ramionami widząc jak Ginny i Hermiona pragną porozmawiać z czarownicą. Już bez żadnego słowa sprzeciwu wyszli z hotelu i przeszli dosłownie kilka ulic by znaleźć się przed niedużym, drewnianym domkiem. Drzwi otworzyła im dziewczyna niewiele starsza od nich. Miranda od razu zatrzymała się nie mając zamiaru iść dalej bez wyjaśnień.
- To...Louise Stubbs. Również jest czarownicą.
- I także nie chce mieć nic do czynienia ze światem magicznym?- Czarnowłosa uniosła podejrzliwie brew.
- Dokładnie- odezwała się dziewczyna.- I jest nas więcej, ale mają inne rzeczy do roboty.
- Niż niańczenie starej kobiety?- Roześmiała się Catherine serdecznie.
![](https://img.wattpad.com/cover/129402929-288-k767541.jpg)
CZYTASZ
Enervate || Draco Malfoy. Zakończone.
FanfictionCofnijmy się w wydarzeniach i trochę je pozmieniajmy. Do incydentu w wieży astronomicznej nigdy nie doszło, a Draco nadal jest śmierciożercą. Akcja będzie się rozgrywać podczas 7 roku w Hogwarcie. ___________________________________________________...