Rozdział 72

354 22 4
                                    


Piątka znajomych odwiedziła szpital. Miranda leżała w osobnej sali w spokojnym skrzydle. Zabrali krzesła z poczekalni i otoczyli ją wokół łóżka. Dziewczęta powstrzymywały się od płaczu widząc w jakim jest stanie ich przyjaciółka. Twarz miała opuchniętą i pokaleczoną, jedną rękę i obie nogi miała w gipsie. Przeprowadzali operację dlatego w pasie była owinięta bandażem. Była stale monitorowana, szczególnie jej głowa. Uzdrowiciele nie potrafili stwierdzić czy i kiedy się obudzi. Kiedy ją przywieziono potwierdzili wstrząs mózgu, dużą utratę krwi oraz krwotok wewnętrzny i chociaż magia dużo pomogła to nie mogła zmusić Slytherin do obudzenia się po takich obrażeniach.  

Codziennie odwiedzali ją, siedzieli i rozmawiali, bo podobno ludzie w śpiączce wszystko słyszą. Opowiadali o tym co się działo w szkole, a także wspominali dawne momenty kiedy byli razem szczęśliwi. Nie stracili tylko Mirandy, ale też Draco, który nie wychodził z pokoju przez ponad tydzień. Nie pozwolił nikomu wejść i tylko dzięki zaklęciu accio pozostali lokatorzy dormitorium zdobywali swoje ubrania. McGonagall tolerowała jego nieobecności na lekcjach ze względu na trudną sytuację, ale o tym, że codziennie się upijał, nie miała pojęcia. Blaise nie raz szedł pokłócić się z przyjacielem, ale za każdym razem pozostali go zatrzymywali. To doprowadzało go do szału. Może nie wiedział co czuje jego przyjaciel, ale nigdy by nie zostawił swojej dziewczyny samej w szpitalu. Widząc jak Miranda wygląda, postanowił, że już nie będzie siedział cicho. Ale kiedy wszedł do dormitorium, Draco nie było w pokoju. Dla pewności sprawdził czy w szafie jest jeszcze alkohol, ale po upewnieniu się, że blondyn ma jeszcze zapas, nabrał nadziei. Nie wiedział czy powinien się martwić, cieszyć czy szukać, ale domyślał się, że będą problemy. 

Sam Malfoy nie wiedział co zamierzał. Chwiejnym krokiem wyszedł z dormitorium stwierdzając, że chyba jest głodny. Nie widział przyglądających mu się uczniów. Skupiał się by w dobrym miejscu postawić kolejny krok. Był już blisko Wielkiej Sali kiedy wpadł na Severusa, którego wcześniej nie zauważył. Inni młodzi czarodzieje umarli by ze strachu tarasując przejście Nietoperzowi, ale Draco był na to zbyt pijany. Podniósł leniwie głowę by spojrzeć na zniesmaczoną twarz profesora po czym zrobił krok w bok starając się go wyminąć. Snape wbił wzrok w ucznia i złapał go za kołnierz koszuli. 

- Stój.

- Puszczaj...mnie- szarpnął gwałtownie rozrywając przy tym koszulę. 

- Czy ty się wybierasz gdzieś w konkretnym celu?

- Tam- wskazaną ręką ledwo co trafiał w drzwi. Profesor potarł czoło i wyjął różdżkę. Szybko rzucił cztery zaklęcia na Draco: kameleona, wiążące, uciszające i lewitujące. Dzięki temu nikt nie zauważył szamotającego się, pijanego chłopaka, którego zabrał do swoich pokoi. Od razu zaniósł go do łazienki i silnie wrzucił do wanny po czym rzucił aguamenti. Zniósł również trzy z czterech wcześniejszych zaklęć nadal pozostawiając go związanego. - Co ty kurwa robisz!?

- No proszę, trzeźwiejesz- na jego twarzy pojawił się osobliwy uśmieszek. - Zaraz idziesz do szpitala. 

- Nigdzie nie idę- zaprzeczył szybko i zdecydowanie. Profesor uniósł w górę jedną brew. 

- Liczę, że masz dobre wytłumaczenie na szlajanie się po szkole i niszczenie reputacji Slytherinu. Radzę ci się szybko ogarnąć bo zatargam cię tam w takim stanie.- Zawsze chłodny i spokojny ton profesora rozdrażnił Draco. Chłopak zmarszczył brwi. 

- Nie idę do szpitala. Po prostu puść mnie i zostaw w spokoju- syknął przez zaciśnięte zęby. Wzrok profesora był pogardliwy, ale gdzieś w głębi można było dopatrzeć się współczucia i smutku. Malfoy westchnął pod nosem. Dawno nie był trzeźwy i nie podobało mu się to. Przypomniał sobie o wszystkich wydarzeniach.- Nie mam prawa tam iść. To wszystko...moja wina...- czując, że zaraz znowu się załamie zrobił się bardziej agresywny- Daj mi spokój! 

- Żebyś znowu się upił...to jest tak zły pomysł, że nawet Potter by go nie przebił. Idziesz tam bez żadnej dyskusji...

- A co ci do tego, to nie jest Lily, a ja nie jestem tobą!- nagle pożałował, że powiedział coś takiego nadal będąc związanym, ale alkohol jeszcze nie zszedł. Coś w profesorze drgnęło i Draco zaczął prosić w myślach, żeby meteor spadł na ten pokój i wybawił go od furii Snape'a.  Po jego wyrazie twarzy mógł wyczytać, że oczekuje wyjaśnień.- Wiem o niej od...

- Dlatego wszystkie misje Pottera nie przebiegają zgodnie z planem. Ten szczyl za dużo gada.- Krytycznie spojrzał na ucznia. Dlaczego musiał pomagać i użerać się z najbardziej butnym dzieckiem w szkole. Miał go już dość. Był wredny, samolubny, zadufany w sobie i nie do wytrzymania. Najchętniej zostawiłby go na pastwę nauczycieli, Śmierciożerców i uczniów zarazem, żeby na pewno mieć spokój.  Ale z jakiegoś powodu nie potrafił tego zrobić. Te wszystkie beznadziejne cechy w jakiś sposób sprawiały, że profesor interesował się Draconem. Szczególnie teraz...westchnął ciężko. Czy to czas na wyjawienie niektórych swoich tajemnic? I to komu! Rozpieszczonemu uczniakowi, który nie wie co wyczynia.- To oczywiste. Nie jesteście nami, dlatego ty jej nie zostawisz. 

Draco uniósł głowę zaskoczony. Po raz pierwszy usłyszał takie słowa od najbardziej tajemniczego profesora w szkole. Tyle się dowiedział o Severusie, a jednak nadal go zadziwiał. Na pewien sposób był zadowolony, że Snape dzielił się z nim swoimi przeżyciami. Nie miał rodziców, więc może trochę...Nagle dolna warga zaczęła mu drgać, a z oczu lecieć łzy. Płakał pierwszy raz od śmierci matki. Przez ten tydzień skutecznie wstrzymywał płacz. 

- To wszystko moja wina. Pokłóciliśmy się wyszła sama nie przejmowałem się co się z nią działo bo byłem zbyt zajęty wygraną a oni zaatakowali ją za to kim jestem gdyby nie ja do niczego by nie doszło...- Mówił jak najszybciej przed falą lamentu, która nadeszła po chwili. Nie dawał sobie rady z całą sytuacją, bo był przyzwyczajony do obwiniania siebie i do bycia obwinianym. Nagle poczuł rękę profesora na swoim ramieniu i gdyby Draco nie znał Severusa, stwierdziłby, że okazuje on coś podobnego do wsparcia. A może naprawdę było to wsparcie i współczucie. Po chwili jednak Snape zabrał rękę, bezszelestnie opuścił łazienkę i wyszedł z pomieszczenia gdy akurat natknął się na Zabiniego. 

- Panie Zabini...

- Przepraszam profesorze, ale szukam...

- Proszę przynieść czyste ubrania i opróżnić barek.- Blaise uśmiechnął się szeroko co nie było zbyt dobrym pomysłem w obecności Nietoperza z Lochów, ale był zbyt zafascynowany sytuacją. 

- Barek opróżniony. Zaraz przyniosę.- Pobiegł szybko do dormitorium podczas gdy Severus wrócił do środka. Draco powoli się uspokajał. Popatrzył na swojego ojca chrzestnego.  

-Nie potrafię tam pójść. 

- Oczywiście, że nie. Ale później będziesz żałować do końca życia.

- I zostanę kolejnym Nietoperzem z Lochów- profesor spiorunował go wzrokiem.

- Uważaj Malfoy, bo wyczerpujesz limit cierpliwości. 

- Nigdy bym nie pomyślał, że jakiś masz.- Blondyn uśmiechnął się lekko i oparł głowę o wannę.- Nie mogę jej stracić...jeśli to się stanie ja...ja...nie dam rady...zbyt mocno ją kocham.- Wiedział, że Severus nic mu nie odpowie, ale pocieszała go sama obecność człowieka, który rozumie jego uczucia.- miałeś kiedyś....kogoś po Lily?

- A widzisz tu kogoś?

- Nie chciałbyś?

- Nie da się pokochać drugi raz.- Nagle nawet Draco zobaczył podobieństwa między historiami. Oby nasza się nie skończyła tak tragicznie, pomyślał. 

- Nie mówię o zakochaniu...Po prostu...o znalezieniu sobie kogoś. 

- Świetny pomysł,  Malfoy. W końcu rzesza moich fanek dobija się do drzwi.- Ślizgon zaśmiał się cicho. 

- Nagle zrobiłeś się bardziej zabawny. 

- Wcale nie. To ty jesteś na tyle pijany, żeby tak myśleć.- Nawet na twarzy Severusa pojawił się jakiś cień uśmiechu. Tyle już wydał temu dzieciakowi, czy ten jeden raz nie może być szczery? W tej samej chwili do drzwi zapukał Blaise, który zadowolony podał profesorowi czyste ubrania. Mężczyzna wziął wszystko i wrócił do łazienki. Uwolnił Dracona z zaklęcia.- Za 10 minut ma cię tu nie być. Ani tu ani w Hogwarcie.

Enervate || Draco Malfoy. Zakończone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz