Hermiona obudziła się znacznie wcześniej niż koleżanki. Wciąż męczyła ją informacja, o której się dowiedziała wczoraj wieczorem. Ubrała się w szaty i wyszła z dormitorium. Miała nadzieję, że ktoś siedzi już Pokoju Wspólnym, żeby mogła porozmawiać i odsunąć myśli od tej przytłaczającej wiedzy, ale niestety tam również było pusto. Wyszła z pomieszczenia chcąc się przejść, jednak czując, że zrobiło się chłodniej wróciła na chwilę po szalik i udała się na dwór. Chodząc w kółko rozmyślała nad wszystkim. Draco Malfoy jest Śmierciożercą. Nie cierpiała go, ale nawet najpodlejszego człowieka nie podejrzewa się o coś tak złego. Kiedy wracała już do zamku, postanowiła pójść okrężną drogą. Jak bardzo tego żałowała kiedy na korytarzu spotkała Mirandę Slytherin. Popatrzyła na nią, jednak szybko spuściła wzrok wyczuwając tę przytłaczającą aurę. Czarnowłosa spoglądała na nią z góry, jej wzrok był pełny ignorancji i poczucia wyższości, wyminęła szatynkę nic nie mówiąc.
- Mirando- Hermiona odwróciła się w stronę Ślizgonki. Ten impuls był gwałtowny, ale czuła potrzebę porozmawiania z dziewczyną. Nie wiedziała tylko jak. Włożyła rękę do kieszeni i wyjęła ją trzymając zapisaną kartkę.- Mam przepis. Nie wiedziałam, że cię tu spotkam, więc fiolkę zostawiłam w dormitorium. Dam ci później.- Podeszła i wręczyła Slytherin instrukcję.
- Dziękuję.- Przeczytała jeszcze czy wszystko jest w porządku i włożyła kartkę do kieszeni.
- Posłuchaj-Granger wciąż mówiła lekko zalęknionym tonem, jednak nagle coś sobie uświadomiła. W swoim życiu pokonała tyle przeciwności, walczyła z tyloma złymi ludźmi, stała u boku Harry'ego Pottera. Nie mogła bać się jakiejś dziewczyny. Wyprostowała się i zaczęła już pewniej- moje życie nie ma znaczenia jeśli dzięki tej informacji będę mogła pomóc Harry'emu.
Miranda patrzyła na nią w ciszy. Widać, że nie była zadowolona z decyzji Gryfonki. Po chwili uśmiechnęła się cynicznie co znów napięło atmosferę.
- Czyli zniszczenie twojego życia to za mało? Więc co powiesz, żebym zrobiła to jeszcze Harry'emu i Weasley'owi? Zadbam, żeby wieść o Draco była ich najmniejszym problemem.
- Nie pokonasz Harry'ego.- Powiedziała ostrzej Hermiona. Bardzo się napinała kiedy chodziło o Pottera.
- Pokonać? Skąd. Zniszczę go na starcie.
- Myślisz, że jesteś pierwsza, która chciała coś mu zrobić? Nikomu się to nie udało.
- Bo nikt nie był mną.- Mimo, że szatynka ledwo co poznała Slytherin, uwierzyła jej. Zabrzmiało to poważnie i wiarygodnie. To było straszne dla Hermiony. Wczoraj naprawdę miło się jej rozmawiało z Ślizgonką, a dziś czuła lęk stojąc przed nią.
- Więc chyba nie mam innego wyboru jak uszanować twoją decyzję, szczególnie dlatego, że powiedziałaś to wbrew swojej woli. Szanuję cię i nie chcę mieć w tobie wroga.- Dziewczyna postanowiła obrać nową taktykę. Mówiła prawdę. W krótkim czasie zrozumiała, że nie chciała mieć Slytherin za wroga. To trochę zdziwiło czarnowłosą.
- Doceniam to.- Kiwnęła głową na znak szacunku- I muszę przyznać, że dobrze mi się z tobą pracowało- uśmiechnęła się lekko przyjaźnie, zupełnie inaczej niż zazwyczaj. Atmosfera się rozluźniła. Dziewczęta porozmawiały chwilę, spokojnie, bez żadnych podtekstów nawiązujących do ich wspólnej tajemnicy. Hermiona postanowiła nie mówić przyjaciołom o Draco. Nie miała gwarancji czy to by w czymś im pomogło, ale na pewno by im zaszkodziło.
W końcu nadszedł czas na śniadanie. Ślizgonka i Gryfonka wspólnie uznały, że nie mogą razem się pokazać w Wielkiej Sali, więc każda odeszła w przeciwnym kierunku. Najpierw do sali weszła Miranda, później Hermiona, która musiała przejść okrężną drogę. Nie zwróciły nawet na siebie uwagi. Każda zajęła się swoimi znajomymi. Krótko po rozpoczętym śniadaniu do pomieszczenia wleciały sowy z listami, które otrzymały większość uczniów. Nawet Harry dostał list od mamy Rona, która troszczyła się o niego jak o kolejnego syna. Pośród zadowolonych uczniów, ciekawych, co dostali od rodziny siedziała Miranda samotnie jedząc. Nie dostała listu. Nie umknęło to uwadze pozostałym Ślizgonom, jednak nikt nie odważył się odezwać. Tylko Draco nie okazał zainteresowania, a nawet tego nie zauważył. Chłopak dostał pocztę i chociaż wiedząc, że nic miłego tam nie będzie, czytając treść listu spochmurniał, ale nie zareagował w żaden sposób. Włożył list do kieszeni i kontynuował posiłek. Po śniadaniu wszyscy uczniowie skierowali się do swoich sal. Hermiona skorzystała z okazji i rozdała wszystkim Gryfonom, z siódmego roku przepis na Veritaserum, żeby mieli czas przygotować przed lekcją ze Snapem. Dobrze wiedziała, że profesor tylko czeka na pierwsze odjęcie punktów Gryffindorowi. To samo zrobiła Miranda, która miała w planach zdobyć w tym roku Puchar Domów, który od tak dawna nie był w Slytherinie. Sprawiło to, że ostatnie wyszły z Wielkiej Sali. Upewniając się, że nikt nie widzi, Hermiona wsunęła Mirandzie fiolkę z Veritaserum do kieszeni. Ta, mimo że wyczuła ampułkę, nie zareagowała. Wyszła z sali i skierowała się do klasy transmutacji, gdzie zaraz miały zacząć się zajęcia z Profesor McGonagall. Starsza kobieta czekała już w sali na uczniów, a kiedy wszyscy przyszli lekcja się rozpoczęła. Uczyła nowych zaklęć wciąż przypominając o skupieniu i ciszy. Nielicznym wychodziło zaklęcie jednak Miranda nie miała z tym żadnego problemu znów wywołując zachwyt. Mimo wszystko, tym razem, nie tylko ona pokazała swoje świetne magiczne umiejętności. Draco nie odstawał od niej nawet na krok, co nie umknęło uwadze McGonagall. Pochwaliła dwójkę za świetną pracę i nagrodziła ich dom dziesięcioma punktami. Pomiędzy lekcjami uczniowie skorzystali z okazji, żeby zrobić Veritaserum na zajęcia z eliksirów, które w końcu nadeszły. Profesor będąc pewny, że nikomu nie udało się zrobić eliksiru był w lepszym humorze niż zazwyczaj.
![](https://img.wattpad.com/cover/129402929-288-k767541.jpg)
CZYTASZ
Enervate || Draco Malfoy. Zakończone.
FanfictionCofnijmy się w wydarzeniach i trochę je pozmieniajmy. Do incydentu w wieży astronomicznej nigdy nie doszło, a Draco nadal jest śmierciożercą. Akcja będzie się rozgrywać podczas 7 roku w Hogwarcie. ___________________________________________________...