Po pogrzebie każdy zajął się sobą. Starzy znajomi się ze sobą spotkali i poszli do Hogsmeade, a Hope za wszelką cenę próbowała uniknąć Severusa Snape'a. Wtopiła się w wychodzący z błoni tłum, ale podążając do wyjścia z Hogwartu nie wiedziała co miałaby robić w miasteczku. Skręciła do Zakazanego Lasu i chodziła po nim bez celu. Jeszcze nigdy nie czuła się tak źle. W Ameryce, gdzie wcześniej działała nieraz stawiała na swoim i robiła to co uważała za słuszne. Ale nigdy skutek nie był tak tragiczny. Jej oczy otworzyły się na zupełnie inną rzeczywistość, o której wcześniej nie miała pojęcia. Przez jej czyny i nierozwagę pozbawiła świat największego czarodzieja i zostawiła na pastwę Śmierciożerców. Kto inny da radę ich ocalić, podtrzymać na duchu i dać wiarę? Od misji jej serce stało się ciężkie. Przestała być pewna jakiejkolwiek decyzji i ta pewność siebie, którą wcześniej posiadała, była powoli zabijana przez rosnące wątpliwości i poczucie winy. Nim się obejrzała, zatoczyła kółko i znów stała na błoniach Hogwartu. Spojrzała w stronę jeziora. Brzeg był już pusty. Hagrid i skrzaty zebrali już krzesła i nic nie przypominało, że godzinę temu odbył się pogrzeb ukochanego dyrektora. Jedynym śladem po tak wielkim człowieku był marmurowy grobowiec. Hope podeszła do niego jakby widziała go po raz pierwszy i okrążyła. Uważnie przyglądała się ozdobą i ryciną. Nie spodziewała się, że gdy zakręci, spotka ją zniesmaczony wyraz twarzy Severusa. Stał opierając się o grobowiec i wpatrywał się w kobietę. Stevenson spuściła wzrok. Tak często upominano ją o brak pokory. Teraz wreszcie się jej nauczyła, ale za późno.
- No proszę- zaczął profesor swym krytykującym tonem i zlustrował rudowłosą od góry do dołu- nigdy bym się nie spodziewał takiego widoku. Czyżby nasza gwiazda Zakonu zaczęła myśleć?
Hope uniosła wzrok i przyjrzała się twarzy Snape'a. Poważna i nieprzenikniona jak zwykle. Zacisnęła usta tworząc z nich jedynie wąską linię. Dlaczego ten człowiek nigdy niczego nie okazuje!?
- Plan był dobry...
- Plan był idiotyczny.- Przerwał jej szybko, ale nie podniósł głosu nawet o ton.
- Gdybyś mi pomógł...
- Zginęło by dużo więcej osób. Śmierciożercy nie wypuściliby tak łatwo dwóch zdrajców i wybrańca. Voldemort się z wami zabawiał.
- Ale...- nie miała nawet pomysłu co powiedzieć, jednak nie mogła dać mu ostatniego słowa, a doskonale wiedziała, że ponownie jej przerwie zanim rozwinie treść.
- Nie ma żadnego 'ale'. Przez twoją głupotę Hogwart stracił najlepszego obroń...
- Doskonale o tym wiem.- Tym razem to ona urwała mu zdanie. Ponownie spuściła głowę, a z oczu poleciało kilka łez. Mając przed sobą ten widok, nawet Severus zamilkł.- Naraziłam na to wszystko dzieci, bo wydawało mi się, że dałabym radę ich uratować. Zawiodłam. A ja chciałam być taka jak Lily...- ciało Snape'a drgnęło, ale nadal się nie odzywał-...walczyć i udowodnić wszystkim, że niczego się nie boję...
- Ona nie narażałaby najbliższych.
- Tak...tak, wiem.- łzy spływały coraz szybciej i częściej- Ale odkąd zaczęto mnie z nią porównywać, zrozumiałam, że była bohaterką, którą ja nigdy się nie stanę. Za ten wygląd przypłaciłam swoją tożsamością, bo ta twarz nigdy nie będzie kojarzona z Hope Stevenson, tylko z Lily Potter...dlatego swoimi uczynkami chciałam przedłużyć jej życie i robić to, co ona by robiła...
Kobieta oparła się o grobowiec i rękawami kurtki próbowała otrzeć z twarzy łzy. Nagle długa i chuda dłoń profesora została wyciągnięta w jej stronę z materiałową chusteczką. Hope gwałtownie uniosła głowę sprawdzając, czy to na pewno Nietoperz z Lochów był autorem tak ludzkiego zachowania. Będąc pewna, że ręka należy do niego i nie został on w żaden sposób zmuszony, pochwyciła chusteczkę z cichym ,,dziękuję". Otarła twarz i zrobiła kilka głębszych wdechów starając się uspokoić. Severus nadal stał obok niej wpatrując się w niebo. Kilka razy poruszył ustami próbując coś powiedzieć, ale za każdym razem wycofywał się z tego pomysłu.
- Nie jesteś jak ona- odezwał się w końcu, a Hope nie była pewna czy znów ma zacząć płakać czy wysłuchać go do końca.- Jesteś bardziej bezmyślna, opryskliwa i ironiczna. Stawiasz na ilość, nie na jakość, co poskutkowało właśnie tym.- Stevenson miała zamiar wymierzyć Severusowi siarczysty policzek, ale złapał ją za przedramię. Z trudem wyrwała rękę z jego uścisku.- Nawet jeśli próbujesz naśladować jej cechy charakteru, to nie są one twoje. Różnicie się diametralnie, więc tylko skończony idiota mógłby stwierdzić, że jesteście takie same.
Na usta Hope wpłynął lekki uśmiech.
- Nie każdy kochał ją tak mocno jak ty.- Znów zapadła cisza, ale dużo krótsza niż wcześniej. Stevenson pociągnęła nosem.- Lily była moją kuzynką.- Severus odwrócił głowę w jej stronę i chociaż ona wciąż spoglądała w dół, czuła świdrujące spojrzenie profesora.- Geny się trochę zabawiły i w niedużym odstępie czasowym na świat przyszły dwie identyczne dziewczynki chociaż nasze pokrewieństwo było trzeciego lub czwartego stopnia. Prawdopodobnie z tego powodu, od małego pisałyśmy do siebie. Oczywiście na początku, jedyne listy jakie ona dostawała to były beznadziejne rysuneczki. Ale jej wiadomości odkąd poszła do Hogwartu zawsze były pełnie ciekawych historii. I przez pierwsze kilka lat, pełne ciebie. Muszę przyznać, że niewiele się zmieniłeś od tamtego czasu- zaśmiała się pod nosem, ale umilkła od razu- nie licząc oczywiście złamanego serca.
- Takie było już przed jej śmiercią, ale nie wiedziała już o tym, bo mnie znienawidziła.
- To nieprawda- szybko odwróciła głowę w jego stronę a jej oczy zrobiły się szersze. Mówiła to z takim przekonaniem, jakby miała dowód. I miała. Z torebki szybko wyjęła list. Był zaadresowany do niej a nadawcą była oczywiście Lily.- Chciałam już ci to wcześniej dać.- Wyciągnęła rękę w stronę Severusa, a ten szybko zabrał list złakniony wiedzy co kryje ów kartka papieru.
30.06.1981 r.
Kochana Hope,
Harry rośnie jak na drożdżach i chociaż ja widzę w nim wykapanego Jamesa, wszyscy uważają, że bardziej przypomina mnie. Nie mogę uwierzyć, że niedługo będzie miał już rok. Oczywiście oficjalne zaproszenie na jego urodziny niedługo dostaniesz, ale już mogę powiedzieć, żebyś zarezerwowała co najmniej tydzień dla nas. W zasadzie to jest wiele rzeczy, w które nie mogę uwierzyć. Gdyby ktoś w pierwszych latach Hogwartu powiedział mi, że zakocham się w Jamesie Potterze, chyba rzuciłabym na niego silencio. Ale to jest coś co wprawia mnie w radość. Niestety, przykre rzeczy, których nigdy bym nie przewidziała, również mnie spotkały. Najbardziej boli mnie utrata Severusa i fakt, że nie ma go ze mną z ważnych chwilach. Hope, pamiętasz list, w którym w emocjach napisałam jak nigdy mu nie wybaczę za to co zrobił? Tak bardzo tego żałuję. Teraz nie mogę go nigdzie znaleźć. Zaczął sympatyzować z Tomem Riddlem i od ukończenia szkoły już go nie spotkałam. Może gdybym przyjęła przeprosiny, wszystko wyglądałoby inaczej. Jest dla mnie zbyt drogi, by tak długo się gniewać. Co dzień, w myślach życzę sobie, by nic mu się nie stało i może któregoś razu, kiedy wszystko się skończy, spotkałabym go gdzieś, przytuliła i powiedziała ,,nic się nie stało"...
Severus nie miał siły czytać dalej a i wzrok Hope podpowiadał mu, że kolejne linijki tekstu to już powrót do zwyczajnych spraw. Schował list do koperty i podał go dziewczynie.
- Zachowaj go. Tak naprawdę on jest do ciebie.- uśmiechnęła się lekko, a profesor pokiwał głową.
- Ja...- kiwnął jeszcze raz głową, le tym razem na pożegnanie i szybko odszedł od kobiety. Po policzkach zaczęły spływać mu łzy i z bólem stwierdził, że ostatni raz płakał ściskając martwe ciało ukochanej.
CZYTASZ
Enervate || Draco Malfoy. Zakończone.
FanfictionCofnijmy się w wydarzeniach i trochę je pozmieniajmy. Do incydentu w wieży astronomicznej nigdy nie doszło, a Draco nadal jest śmierciożercą. Akcja będzie się rozgrywać podczas 7 roku w Hogwarcie. ___________________________________________________...