Chociaż wokół Ślizgonów wiele się zmieniło, zaprzyjaźnili się z Gryfonami, dołączyli do Zakonu Feniksa i jawnie sprzeciwili się Voldemortowi, to i tak dopadała ich szkolna rutyna. Następnego dnia mieli ochotę umrzeć. Trzy godziny ze Snapem na eliksirach, do tego dwie z Mcgonagall na zaklęciach i jeszcze jedna z profesor Sprout. Eliksiry jak zwykle mieli z Gryfonami. Draco po tym, jak dowiedział się że jego ojciec chrzestny również jest w zakonie Feniksa, miał do niego delikatnie inne podejście. Idąc na lekcje nie myślał wcale o zajęciach. Jego myśli biegły w zupełnie inną stronę, daleko poza Hogwart.Wszystko co się wydarzyło poprzedniego dnia migało przed jego oczami jak skrawki snu. Zakon Feniksa, Snape odkrywający kolejne tajemnice, bogin i historia Mirandy. Tyle się wczoraj dowiedział, a wydawało mu się, że nadal nie wie nic. Na pewno nie wiedział co Mira do niego czuje. Zaśmiał się do siebie z zażenowania przypominając sobie co powiedział jej w nocy. W jego mniemaniu, oczywistym było, że dziewczyna nie czuła tego samego. Jedyne co mu pozostało to udawać, że nic nie powiedział i mieć nadzieję, że ona tego nie usłyszała.
W sali spotkał przyjaciół, którzy okrążyli Mirę i upewniali się czy na pewno wszystko w porządku.
- Nic mi nie jest- po jej tonie można było zauważyć, że powtarza to po raz kolejny.- I tak będę od was lepsza na lekcji- wyzywające spojrzenie posłała głównie Hermionie, która zdeterminowana zakasała rękawy. Chłopak odetchnął z ulgą widząc dobre samopoczucie dziewczyny.
W końcu lekcja się zaczęła. Snape jak zwykle przyszedł do klasy w okropnym humorze, wydarł się na uczniów o błahostkę jaką były źle ułożone podręczniki na jednej z ławek, później za, podobno źle napisane, prace na temat właściwości krwi jednorożca. Nawet Hermiona z Mirandą dostały tylko "zadowalający". Każdy, kto przebywał z nauczycielem w pomieszczeniu wyczuwał, że coś musiało się stać. Draco na tej lekcji siedział razem z Blaise'm i Slytherin, a obok nich Harry z Hermioną. Cała piątka spojrzała na siebie w jednym momencie. Wiedzieli co może być przyczyną złego humoru nauczyciela. I z pewnością nie było to nic związanego ze szkołą.
- Na dzisiaj przygotowałem dla was do zrobienia wywar tojadowy. Instrukcje macie na stolikach. Na przygotowanie podstawy daję wam trzy godziny. Zaczynajcie. - machnął różdżką i na ławkach pojawił się pergamin z przepisem. Przyjaciele jeszcze raz spojrzeli po sobie.
- To znaczy tylko jedno. - wyszeptała Hermiona. - Za dwa tygodnie pełnia, a nasz kochany profesor, przez swoje dodatkowe zajęcia nie ma czasu na przygotowanie porządnego eliksiru do Remusa.
- Jeśli poda mu nasze wywary to coś mu zrobię, przysięgam - zaczął Harry - naraża Lupina na niebezpieczeństwo. Przecież wie, że robimy to pierwszy raz w życiu. Idiota. - prychnął.
- Kto taki, jeśli można wiedzieć, jest według pana, panie Potter, idiotą? - Nie wiadomo skąd obok nich pojawił Snape i wpatrywał się w Harry'ego czekając aż będzie mógł odjąć Gryffindorowi punkty.
- Wieprzlej, a kto inny wujku - odezwał się Draco obojętnym tonem, jakby Weasley był odpowiedzią na każde wyzwisko, które było wypowiadane w obecności Księcia Slitherinu. O dziwo, była to bardzo prawdopodobna wymówka. Snape spiorunował go wzrokiem.
- Dla ciebie, Malfoy, będę profesorem do końca twoich dni - powiedział zirytowany - Nie pracujecie jeszcze? - zdziwił się - Odbieram piętnaście punktów Gryfindorowi i pięć Slytherinowi za obijanie się na lekcji. A teraz do pracy. - odszedł do innych z ironicznym uśmiechem na ustach.
Draco na lekcji był kompletnie nieobecny. Podawał tylko ślepo składniki, o które prosiła Miradna. Cały czas myślał o niej. Kiedy tylko ją zobaczył, wszystko powróciło i nagle słowa, które wypowiedział nie brzmiały tak niemożliwie. Kochał ją. Uwielbiał jej styl bycia, tą pewność siebie, zawsze uniesioną głowę i grację. Chociaż spotkało ją nieszczęście większe niż innych, nigdy tego nie okazywała i nie poddawała się. A mimo tego, przy przyjaciołach potrafiła się otworzyć, udowodnić, że ma uczucia. Przy nich się śmiała, płakała i Draco zrozumiał, że chce być tym, który dawałby jej powody do śmiechu i tym, który nigdy nie pozwoliłby jej znów płakać. Chociaż teoretycznie byli razem, to i tak nie był tego do końca pewny ze względu na niewiedzę o jej uczuciach w stosunku do niego. Chyba po raz pierwszy w życiu martwił się jak potoczy się jego życie uczuciowe. Może dlatego, że nigdy wcześniej takiego nie miał.
Eliksiry w końcu skończyły się. Inne lekcje przebiegły raczej spokojnie, nudno, bez większych fajerwerków. Na koniec dnia Draco z Blaise'm poszli do pokoju życzeń. Po otwarciu go zauważyli kominek, dwa fotele, i pełny barek z ognistą whiskey.
- Idealnie się składa - powiedział Draco - muszę Ci coś powiedzieć przyjacielu, a na trzeźwo raczej nie dam rady.
- Właśnie w takich chwilach pokój życzeń ratuje życie.- Wzięli sobie od razu po butelce, wiedząc, że będzie dobrze jeśli skończy się tylko na tych dwóch. Usiedli na fotelach, a Draco od razu napił się z gwinta. Kiedy oderwał butelkę od ust, zostało w niej 3/4 zawartości.
- O, stary- zaśmiał się Blaise- naprawdę masz problem.
- To chyba jest gorsze niż nadchodząca wojna bo dotyczy bezpośrednio mnie.- westchnął i napił się jeszcze- Ale za nim o mnie...jak zareagowali nauczyciele na wieść o małym Zabinim?- uśmiechnął się cynicznie. Mulat prawie wypluł whiskey z buzi.
- Dumbledore pokiwał głową jakby właśnie usłyszał jakąś mądrość filozofa, McGonagall, która zawsze musi się pojawić, zamilkła na dobre dwie minuty, a Snape nas wyśmiał. I to naprawdę. Po raz pierwszy zobaczyłem śmiejącego się Nietoperza z lochów. Szkoda tylko, że drwiąco i pewnie myślał, że dla nas to nieszczęście.
- Ciekawe co jest mniej prawdopodobne. To, że zaśmieje się szczerze, czy że umyje włosy?- Oboje się roześmiali, a echo rozbrzmiało w całym pokoju.- Kiedy zacząłeś ją kochać?
- Kochałem od samego początku- odparł bez zastanawiania- ale trochę mi zajęło, żeby sobie to uświadomić. No a co z tobą i Slytherin? Aż dziwne, że jeszcze jej nie wymieniłeś. Chociaż zabiłbym cię za to. - Draco znów się napił i Blaise zrozumiał, że właśnie o to chodzi.
- Nie wiem jak to jest. Z nią jest zupełnie inna sytuacja niż z resztą.
- Jeszcze ci nie dała?- Draco przewrócił oczami i spojrzał na przyjaciela wymownie, a ten tym razem naprawdę wypluł to co miał w buzi. Plama jednak, dzięki magii pokoju, natychmiast zniknęła.
- Dlatego ci tłumaczę, że to coś innego.
- Smoku, jeszcze pomyślę, że się w niej za...oo...Czy ona o tym wie?
- I tu mamy pewien zgrzyt. Nie jestem pewien. Chyba spała kiedy to mówiłem.
- Ty na serio jesteś idiotą- Mulat nagle spoważniał i uśmiechnął się lekko.- Zaproś ją na randkę.
- Teraz jeszcze powiedz jak i co trzeba zrobić.
- No w to nie uwierzę, żebyś nigdy nie był na randce! Nawet Pansy, albo Astoria!?- Malfoy pokręcił głową.
- Żadna się nie dopominała. A i ja nie musiałem tego robić, żeby dostać co chcę.- Wzruszył ramionami.
- Na Merlina. Jesteś najdziwniejszym człowiekiem jakiego znam.- Stuknęli się butelkami i wypili do końca.
![](https://img.wattpad.com/cover/129402929-288-k767541.jpg)
CZYTASZ
Enervate || Draco Malfoy. Zakończone.
FanfictionCofnijmy się w wydarzeniach i trochę je pozmieniajmy. Do incydentu w wieży astronomicznej nigdy nie doszło, a Draco nadal jest śmierciożercą. Akcja będzie się rozgrywać podczas 7 roku w Hogwarcie. ___________________________________________________...