Rozdział 66

389 20 5
                                    

Mimo wszystko, niezależnie od tego kto wygrał, Ginny była zadowolona i dumna ze swojego ukochanego, który jednak nie omieszkał wciąż jej wypominać, że dopingowała złą drużynę. Rudowłosa przez ostatnie miesiące była najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Jeszcze we wrześniu wyśmiała by tego kto by jej powiedział jak potoczy jej się życie przez tak krótki okres czasu. Szła teraz z Blaisem do baru w Hogsmeade a przed nimi reszta zawodników, na czele z Malfoy'em informowali całe miasteczko kto wygrał mecz. Gryfoni również postanowili wyjść ze szkoły, ale ich zamiarem było raczej utopić smutki niż świętować dzień. Z kolei Luny i Hermiony nie było już od połowy meczu i nikt, oprócz Harry'ego nie wiedział gdzie się podziewały. Dlatego on, jako przegrany, ale nadal przyjaciel Ślizgonów oraz Mira, która wolała się nie przeciskać pomiędzy oszalałymi zawodnikami, spokojnie zmierzali do tego samego miejsca co wszyscy, ale wolniej i bardziej na uboczu.

- Dlaczego byłeś tak roztargniony?- Zaczęła przyglądając się Harry'emu zaciekawiona. Mimo wszystko chodziła do tej szkoły już prawie pięć miesięcy i widziała na co stać było Szukającego Gryfonów. Chłopak uśmiechnął się pod nosem.

- Taa nie popisałem się dziś.- Przybliżył się do niej i ściszył głos uważając, żeby nikt inny nie usłyszał- Luna może być w ciąży...poszły to sprawdzić.- Miranda parsknęła mimowolnie śmiechem co spotkało się z nadzwyczajnym zrozumieniem ze strony Gryfona.

- Czy wy nie potraficie się zabezpieczać? Dlaczego ci powiedziała to tuż przed meczem. Dywersja?

- Od rana źle się czuła i naciskałem, żeby powiedziała co się stało.- Miał niemrawą minę. Sam nie wiedział czy powinien się cieszyć czy martwić i pluć sobie w brodę przez wiele rzeczy. Czarnowłosa widząc tę reakcję szturchnęła go lekko, po przyjacielsku. Kiedy na nią spojrzał uśmiechnęła się.

- Ginny przynajmniej nie będzie samotna w następnym roku, co?- Oboje się zaśmiali.- Jeśli się boisz, że nie dacie sobie rady to martwisz się niepotrzebnym. Będzie po prostu o jedno dziecko więcej do wychowania przez całą naszą siódemkę. Albo nawet ósemkę jeśli liczyć Maximiliana.

- I jak ludzie mogą myśleć, że jesteś podła?

- Bo jestem, tylko wybrańcy mają zaszczyt zobaczyć mnie z milszej strony.- Dotarli do Pubu pod Trzema Miotłami i po chwili cały budyneczek był wypełniony uczniami Hogwartu. Właścicielka już się przyzwyczaiła do pijańskich imprez po wygranym meczu któregokolwiek z domu, więc zaczęła przymykać oko na wybryki i zbytnią samowolę. Paru chłopaków, oczywiście z Blaisem i Draco na czele, od razu wskoczyło na stół i zaczęli wyśpiewywać część hymnu Hogwartu, w której mowa o domu węża. Mira oparła się o filar i pobłażliwie przyglądała się całej scenie przewracając oczami. Kiedy skończyli śpiewać, kelnerka przyniosła pierwszą kolejkę ognistej whisky i każdy wiedział, że nie skończy się na tej jednej. Drużyna Ślizgonów bez wątpienia była bohaterem wieczoru, więc Ginny, Harry i Miranda usiedli przy barze zajmując się sobą. Dziewczęta jednak z niechęcią przyglądały się jak fanki ze wszystkich domów zbytnio zainteresowały się ich chłopakami. Slytherin zamieniała zazdrość w procenty, ale rudowłosa nawet tego nie mogła. Pijąc sok przez słomkę nie zorientowała się kiedy zaczęła już tylko siorbać słomką w pustej szklance. Po trzech takich napojach w końcu wstała i złapała Mulata za rękę. Nim ten zdołał cokolwiek powiedzieć Weasley zaprowadziła go na górę i zniknęli na jakiś czas. Harry i Mira zostali we dwójkę i praktycznie nic nie mówili. Gryfon wciąż się zastanawiał kiedy przyjdzie jego dziewczyna i z jaką nowiną, Slytherin z kolei wciąż przyglądała się Malfoy'owi i zgromadzonym wokół niego uczniom. Nagle zobaczyła jak jedna ze ślizgonek bierze go pod ramię i przytula się do niego. Przygryzła wargę widząc, że blondynowi nawet nie przeszkadza takie zachowanie uczennicy. Marszcząc brwi złapała za płaszcz i zakładając go zmierzała do wyjścia. Wtedy dopiero Draco ją zauważył. Oderwał się od czarownicy i złapał Slytherin za nadgarstek.

- Gdzie idziesz?- Czarnowłosa spojrzała na niego krytycznie i wyrwała się z uścisku.

- Wracam.- Odparła chłodno przybierając pokerową twarz.

- Dlaczego? Impreza dopiero się rozkręca.

- Twoja rzesza fanek na pewno chętnie zajmie cię przez całą noc- Słowa te były przepełnione jadem i zazdrością. Nie była świadoma, że aż do tego stopnia kocha Draco i tak jej na nim zależy. Blondyn, lekko skruszony, miał się już odezwać kiedy ta sama Ślizgonka podeszła do nich. Przysłuchiwała się rozmowie pary i poczuła jakby miała swoją szansę. Znów oplotła się wokół jego ramienia.

- Jeśli nie umiesz go wspierać, to powinnaś iść.- Powiedziała zadowolona z siebie. Malfoy próbował ją odtrącić. Dziewczyna miała długie, brązowe włosy, była dosyć krępawa i niska.

- Wspieranie to nie wieszanie się na nim jak na wieszaku.- Czarnowłosa uniosła brew pogardliwie patrząc na dziewczynę. Ta z kolei zmarszczyła brwi i wyprostowała się.

- Wszyscy doskonale wiedzą, że kręcisz się wokół Draco dla nazwiska- I Mira i sam Malfoy spojrzeli na nią zaskoczeni i rozbawieni. Oboje doskonale wiedzieli, że w tym przypadku Miranda przewyższa swojego chłopaka. Niestety, język czarnowłosej pod wpływem alkoholu za bardzo się rozwiązał.

- Dla JEGO nazwiska? Nie rozśmieszaj mnie- prychnęła i dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że to mogło urazić Draco. Blondyn zmarszczył gniewnie brwi. Już nie próbował odpędzić się od nachalnej uczennicy.

- Coś z nim nie tak?

- T...J...No bo to...to nazwisko...- Miranda zrozumiała, że już się nie wyplącze. Zastanawiała się tylko jak daleko zajdzie kłótnia.

- Śmierciożerców, to chciałaś powiedzieć? Trzeba było sobie znaleźć kogoś znamienitszego. Masz Pottera pod ręką- wskazał palcem na Harry'ego, który wciąż siedział przy barze i przyglądał się całej sytuacji. Omal się nie zachłysnął słysząc, że został wplątany w kłótnię. Draco widząc, że Miranda nie ma zamiaru odpowiadać, odwrócił się plecami do niej.- A teraz wybacz, idę do osób, których nie kole tak moje nazwisko.- Słysząc rozbawionych kolegów z drużyny wskoczył na stół i próbował zapomnieć o wcześniejszej wymianie zdań. Slytherin założyła płaszcz.

- Czekaj! Odprowadzę cię- zaoferował Harry, ale w tym samym momencie do baru weszła Luna i Hermiona.

- Nie ma potrzeby. Ty się lepiej dowiedz czy będziesz tatusiem.- Mijając dziewczyny nawet nie witając się z nimi wyszła szybkim krokiem z gospody. Lovegood podbiegła od razu do swojego chłopaka. Granger za to, zauważając dziwne zachowanie przyjaciółki, podeszła do stołu Ślizgonów i siłą zmusiła chłopaka do zejścia na dół.

- Co się stało?- Skrzyżowała ręce na piersi jak nauczycielka czekająca na wytłumaczenia ucznia dlaczego był niemiły dla kolegi. Ślizgon przewrócił oczami jakby nie miał nic sobie do zarzucenia.- Widziałam, że Mira wyszła zdenerwowana. Czemu się pokłóciliście?

- Może jednak nie jesteśmy tak dobrani jak wszyscy sądzą?- Wzruszył ramionami i zostawił Hermionę, która nie wiedziała jak odpowiedzieć na tak drastyczne stwierdzenie Draco.

Enervate || Draco Malfoy. Zakończone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz