- To...nie będzie zbyt przyjemna historia- Miranda wciąż była lekko roztrzęsiona, ale nie pozwalała tego po sobie poznać. Przyjaźniła się z nimi, Draco i Hermiona byli jej bliżsi niż ktokolwiek inny. Nie mogła ich wiecznie okłamywać. Blondyn złapał Mirę za rękę, co dodało jej odwagi. Spojrzała na wszystkich dookoła.- Moje prawdziwe nazwisko brzmi de Clair. Miranda de Clair i jestem trzecim dzieckiem Luelli i Elphiasa de Clair. W zasadzie to...byłam trzecia dopóki rodzeństwo nie zginęło z mojej winy. Kristen i Collin byli bliźniętami starszymi ode mnie o 10 lat. Przez szkołę, rzadko ich widywałam, tylko w wakacje, ale byli cudowni. W rodzinach szlacheckich trudno o miłość ze strony rodziców, dzieci są traktowane jako możliwość na łatwy zysk, ale oni dawali mi więcej miłości, niż ktokolwiek, kiedykolwiek mógłby.- Draco poczuł się zmieszany, ale Mira nawet nie pomyślała, że do tego mogłoby dojść.- Szczególnie Kristen, to ją widzieliście w formie bogina, była ze mną blisko. Uczyła mnie podstawowych czarów i innych rzeczy, była ważniejsza niż matka. Niestety Kristen nie była tylko dla mnie niezbędna.- Wyczarowała szklankę z wodą i wzięła łyk, po czym odstawiła ją na stoliczku- Collin czuł się zagubiony. Nawet w szkole, gdzie mnie nie było, Kristen bardziej obchodził mój los niż brata bliźniaka, dotychczas nierozłącznego. Dlatego Collin musiał sobie znaleźć nowych znajomych. Nie mając nikogo kto by go powstrzymał, zaczął fascynować się czarną magią i Śmierciożercami. Na piątym roku był jednym z najbardziej zaufanych sług czekających na odrodzenie Czarnego Pana. To na pewno moja wina i rodziców, może nawet Kristen, ale nie zauważyliśmy nic niepokojącego w zachowaniu brata, jego relacje z nami lekko się oziębiły, ale rodzice tłumaczyli to jako dorastanie i ,,dostrzeganie co w życiu jest naprawdę wartościowe". Problemy zaczęły się kiedy skończyłam dziesięć lat. Skończyli Hogwart i Collin od razu wyprowadził się z domu, podczas gdy Kris została ze mną. Któregoś razu, nie pamiętam już dlaczego, wszyscy, nawet Collin polecieliśmy do Ilvermorny. Odłączyłam się od rodziny i spacerowałam po okolicy, aż oddaliłam się od błoni. Włóczyłam się chwilę aż cała rodzina znalazła mnie przy niesamowitym drzewie. Już mieliśmy iść. Nie wiedziałam dlaczego, ale musiałam go dotknąć. Kiedy tylko położyłam na nim rękę, zniknęło. W dołku po nim leżała różdżka Salazara Slytherina. Kiedy wzięłam ją do ręki, poczułam jakbym odzyskała to co straciłam chociaż nigdy jej nie widziałam. Później poczułam szarpnięcie za drugą rękę i rodzice szybko zabrali mnie do domu, razem z różdżką. Nie mogłam opuszczać pokoju przez kilka dni, podczas których w salonie wciąż trwały rozmowy. W końcu kłótnie ucichły, ja mogłam wyjść, ale Collina już nie było. Kristen z kolei zmieniła w stosunku do mnie postępowanie. Stała się ostrożniejsza chociaż próbowała tego nie okazywać. Ja nie miałam pojęcia co się stało, nikt mi nie powiedział co znalazłam. Szybko zauważyłam, że sytuacja jest napięta, ale nie wiedziałam dlaczego. Przez kolejne tygodnie nie opuszczałam domu, chociaż wcześniej często wychodziłyśmy gdzieś z Kristen. I wtedy nadeszła ta noc...Obudził mnie hałas w moim pokoju i pierwsze o zobaczyłam w mroku to szarpiących się Collina i Kristen. Podbiegłam szybko do nich i próbowałam pomóc, ale któreś z nich mnie odtrąciło i kontynuowali szarpaninę. Po chwili Kris odepchnęła brata i wybiegła z domu trzymając mnie za rękę. Dobiegłyśmy do opuszczonej stodoły niedaleko i tam się ukryłyśmy. Obrazy widziałam jak we śnie. Trudno było pojąć dziesięciolatce co się działo, dlaczego rodzeństwo ze sobą walczyło. Nagle zauważyłyśmy przez okno, że Collin się zbliżał. Kristen popatrzyła na mnie poważnie i zaczęła tłumaczyć kim jestem, że to co znalazłam to różdżka Salazara Slytherina i muszę iść do sklepu Olivandera, żeby się dowiedzieć co to znaczy. Potem zostawiła mnie i wyszła bratu naprzeciw. Słyszałam, że o czymś rozmawiali, kłócili się, Collin krzyczał, że trzeba mnie zabić, że Czarny Pan nie potrzebuje kolejnego utrapienia, po czym...wyciągnęli różdżki i zaczęli ze sobą walczyć. W przerwie pomiędzy zaklęciami, Kristen spojrzała w stronę stodoły a jej wyraz twarzy- Mira mocniej ścisnęła rękę Draco. Od tego momentu zaczęła szybciej mówić, żeby mieć już to za sobą. - trudno to opisać i nadal nie jestem pewna. Była to złość, ale nie wiem czy na mnie, ale potem w tym samym momencie rzucili Avadę i...trafiło ich oboje. Rano rodzice znaleźli mnie klęczącą przy obu ciałach które do siebie przysunęłam. Uznali, że to moja wina- zaśmiała się gorzko- zamknęli mnie w ciemnym pokoju, z którego nie mogłam wyjść. Dali mi różdżkę, ale żadnych podręczników, z których mogłabym uczyć się zaklęć. Myślę, że to była forma kary. Reinkarnacja Slytherina nie potrafiąca rzucić najprostszego zaklęcia, ale wtedy nawet o tym nie wiedziałam. Wciąż nie zadawałam sobie sprawy kim jestem. Po kilku latach- popatrzyła na przyjaciół, którzy na słowo ,,lata" zrobili szersze oczy- tak, siedziałam w zamknięciu do 16 roku życia. Ale po kilku latach stwierdzili, że trzeba się mnie pozbyć. Nawet o tym nie wiedziałam, ale chowając Kristen i Collina, rodzice ukartowali również moją śmierć. Byłam zapisana na nagrobku. Po co więc im żyjące dziecko skoro teoretycznie nie żyłam już od dawna. Jednak, chyba moc Salazara jakoś mnie uratowała. Wiem, że to może dziwnie zabrzmieć, ale nie mogli mnie otruć ani zabić, chociaż próbowali. Nigdy nie rzucili Avady ani nie posunęli się do czysto fizycznego ataku, ale inne metody nie działały. A ja przez ten czas mając swoją różdżkę i małe okienko, przez które wszystko słyszałam zdołałam się nauczyć kilku zaklęć, które od czasu do czasu ktoś rzucał. Jednym z nich był Alohomora. Reakcja rodziców kiedy stanęłam w salonie była...ciekawa. Bojąc się co jeszcze umiem, nie wiedzieli, że umiem niewiele, zgodzili się na mój układ, który trwa do dziś. Nie przyznaję się do tego kim jestem, nie używam swojego prawdziwego nazwiska, a oni przesyłają mi pieniądze. Pozwolili mi pójść do Olivandera. Dowiedziałam się do kogo należała różdżka i większość zrobiła się dla mnie jasna. Zrozumiałam, że to przez Śmierciożerców doszło do takiej sytuacji, że oni namówili Collina do zabicia mnie. Dlatego moim celem jest zniszczenie Voldemorta.
Miranda wzięła głęboki wdech. Po raz pierwszy opowiedziała całą historię. Reakcje wszystkich były do przewidzenia. Zszokowane twarze. Jedynie Draco siedział skupiony i całkowicie poważny. Nagle to on zaczął mocniej zaciskać rękę Miry. W końcu Hermiona postanowiła się odezwać.
- To wszystko...to potworne.- Wstała z fotela i przytuliła Slytherin. Czarnowłosa chętnie odwzajemniła uścisk. Wciąż była poddenerwowana i z trudem to ukrywała. Przypomnienie sobie tego wszystkiego oznaczało nieprzespaną noc pełną koszmarów.
- Mira- Harry spojrzał na nią spokojnie i uśmiechnął się lekko- dziękuję, że nam o tym powiedziałaś. Dziękuję, że ufasz nam na tyle, by pozwolić sobie przy nas na szczerość.
- Dziękuję, że jesteście godni zaufania.- Odparła z niespotykaną dla niej pokorą.- Jeśli teraz pozwolicie...- sugestywnie spojrzała na drzwi. Wszyscy się nagle poderwali z miejsc. Kiedy pożegnała wszystkich, odetchnęła głęboko, a z jej oczu znów spłynęły łzy. Nagle ktoś zapukał. W progu stał Draco i przytulił ją mocno, a ona nie miała już siły na wyniosłość. Wtuliła się w niego i ponownie zmoczyła mu łzami koszulę. Blondyn wziął ją na ręce i położyli się na łóżku bez słowa sprzeciwu dziewczyny.
- Przepraszam, że mnie taką widzisz...- schowała twarz w poduszkę.
- Hej...- odgarnął jej włosy by zobaczyć chociaż kawałek buzi.- dwa razy uratowałaś mnie przed samozniszczeniem. Teraz ja chcę ci pomóc.
- Jesteś pewien, że dasz radę? Ściągamy na siebie pecha.
- Jesteśmy parą zepsutych arystokratów śniącą o lepszym życiu. Myślę, że jest wręcz przeciwnie. Ratujemy siebie od niego nawzajem.
- Tak się mną przejmujesz...- Jej głos coraz bardziej cichł, a sylaby były coraz częściej przeciągane.- Nikt tego nie robił...
- To normalne. Robię to dlatego, bo...kocham cię- Draco od razu sprawdził czy mogła to usłyszeć, ale na szczęście zasnęła. Odetchnął z ulgą. Kiedy upewnił się, że Mira nie ma zamiaru się obudzić, wyszedł z jej pokoju i przeszedł do siebie.
Ale ona słyszała. Na jej policzki weszły lekkie, niezauważalne rumieńce. Była zbyt zmęczona na reakcję, jej niedoświadczony w tej dziedzinie umysł zaczął wątpić w prawdziwość słów, wmawiał, że to tylko sen, bo to byłoby zbyt piękne jak na jej beznadziejne życie.
![](https://img.wattpad.com/cover/129402929-288-k767541.jpg)
CZYTASZ
Enervate || Draco Malfoy. Zakończone.
FanfictionCofnijmy się w wydarzeniach i trochę je pozmieniajmy. Do incydentu w wieży astronomicznej nigdy nie doszło, a Draco nadal jest śmierciożercą. Akcja będzie się rozgrywać podczas 7 roku w Hogwarcie. ___________________________________________________...