Rozdział 15: To najpiękniejszy dzień w moim życiu

160 59 0
                                    

Paweł pov.
Jest już 3 w nocy, a poród dalej się nie skończył. Byłem trochę zdenerwowany, bo nie wiedziałem, czy wszystko jest dobrze i dlaczego to tyle trwa. Mimo tego, że jestem ojcem, nie wpuścili mnie do środka, więc siedziałem na korytarzu i piłem kawę kupioną w automacie. Strasznie chciało mi się spać, ale jak Werka urodzi, to chcę być przy niej. Po 20 minutach z sali wyszła lekarka.

- Gratulacje, ma Pan syna- uśmiechnęła się.

- Wszystko z nimi dobrze?

- Tak, chłopiec urodził się 4 tygodnie za wcześnie, dlatego będzie musiał u nas jeszcze trochę zostać.

- Mogę tam wejść?

- Oczywiście, ale tylko na chwilę

Skinąłem głową. Otworzyłem drzwi od sali i zbliżyłem się do łóżka, na którym leżała Weronika. Na rękach trzymała chłopca, który cały czas płakał.

- Weź go na ręce- powiedziała resztkami sił, lekko się przy tym uśmiechając.

- Mój mały Igorek- uśmiechnąłem się, a z moich oczu wyleciało kilka łez.

- Nie płacz kochanie- złapała mnie za rękę.

- To najpiękniejszy dzień w moim życiu- pocałowałem małego w czoło.

- Wziąłeś go na ręce i od razu się uspokoił.

- Może był już zmęczony. Jesteś moją bohaterką, wiesz?

- Co ty mówisz?

- Prawdę

- Przperaszam, ale zabieramy pacjentkę na inną salę- powiedziała pielęgniarka.

- Paweł, jedź do domu. Widzę, że jesteś zmęczony.

- Zostaję z wami.

- Jest środek nocy, więc na salę nie będzie Pan mógł wejść- wtrąciła kobieta.

- Widzisz.

- No dobrze, jadę do domu, ale rano znowu przyjadę.

- Dobrze

Pocałowałem ją i wyszedłem z sali. Skapnąłem się, że nie mam samochodu, więc zadzwoniłem po taksówkę.
***
Spałem dosyć długo, bo aż do 11:30. Byłem głodny, więc udałem się do kuchni, z której dochodził zapach tostów.

- Tosta?- zapytał Kuba z jedzeniem w ustach.

- Mhm- pokiwałem głową- Gdzie Filip?

- W łazience. A ty gdzie byłeś przez pół nocy?

- Na porodówce z Weroniką. Ty nic nie pamiętasz?

- Tak średnio

- A miałeś dużo nie pić- pokręciłem głową.

Chłopak nic nie odpowiedział, tylko podał mi talerz z tostami. Usiadłem przy stole i włączyłem telewizor.

- O już jesteś- powiedział Filip, siadając obok- Jak tam u Weroniki i małego?

- Wszystko dobrze, zaraz do nich jadę.

- Mogę jechać z tobą?

- Jasne. Ty też chcesz?- zwróciłem się do Kuby.

- Ja teraz nie mogę, dojadę później.

Po 5 minutach wszyscy siedzieliśmy w samochodzie. Podwiozłem Kubę na miasto, a później skierowałem się do szpitala.
***
Weronika pov.
- Mogę wziąć go na ręce?- zapytał Paweł pielęgniarki, która właśnie przywiozła Igora.

- Tak- uśmiechnęła się.

Blondyn wziął chłopca na ręce i usiadł z nim na krześle koło Filipa.

- Hej skarbie- powiedział, głaskając Igora.

- Słodko razem wyglądacie- dodał Filip.

Patrzyłam na nich z uśmiechem na twarzy. Nigdy nie widziałam Pawła tak szczęśliwego. Zachowywał się tak, jakby od 8 miesięcy na nic innego nie czekał.

- Oczy ma po Pawle a rysy twarzy po tobie- dodał Filip.

- Czarne włosy też po mnie- dodał Paweł- Jak byłem mały, miałem identyczne.

- Idę po coś do picia- oznajmił szatyn, wstając z krzesła.

- Jeszcze rok temu nie pomyślałabym, że doczekam takiej pięknej chwili.
Kocham was najbardziej na świecie- powiedziałam, całując najpierw małego a później Pawła.

- Ja ciebie też- odpowiedział, odkładając Igora- Kiedy was wypisują?

- Mnie za 4 dni a Igora dopiero za miesiąc

W tym momencie drzwi do sali otworzyły się a w nich stali Mateusz z Vanessą. Dziewczyna podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.

- Zaraz mnie udusisz- powiedziałam, na co reszta się zaśmiała.

- Jak się czujesz?

- Już lepiej

- Jest bardzo podobny do Pawła.

- Bardzo? Przecież to mały Świdnicki- zaśmiał się Mati

- Ale usta ma po Weronice- dodała.

Paweł pov.

- Paweł, twoja mama do mnie dzwoniła i pytała co się z tobą dzieje, bo nie odbierasz telefonów- oznajmił Filip, wchodząc na salę.

- Zostawiłem telefon w domu. Mogę zadzwonić z twojego?

- Trzymaj- wręczył mi urządzenie.

Wyszedłem na korytarz i wybrałem numer do mamy. Odebrała po kilku sygnałach.

- Cześć mamo tu Paweł- powiedziałem.

- No nareszcie. Co się z tobą dzieje?

- Jestem w szpitalu. Weronika w nocy urodziła.

- To super, ale mogłeś dać znać, że wszystko jest dobrze.

- Wiem, ale po prostu siedzę tu od kilku godzin, a nie mam ze sobą telefonu. Przyjedziecie zobaczyć wnuka?

- Oczywiście. Kiedy byśmy mogli?

- Nawet i dzisiaj. Możecie też zostać na kilka dni.

- Dzisiaj to już jest za późno, ale jutro koło południa będziemy.

- Okej, w takim razie do zobaczenia

- Moi rodzice jutro przyjadą- powiedziałem, zajmując poprzednie miejsce przy łóżku Weroniki.

Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko pokiwała głową. W tym samym momencie mały Igor się rozpłakał.

- Pewnie głodny- oznajmiła dziewczyna.

- Przecież 2 godziny temu go karmiłaś.

- Głodny po tatusiu- zaśmiał się Filip.

- Chyba tak- dodałem.

- To my się zbieramy.

- Przyjdziecie jutro?-zapytała Weronika.

- Jasne, napisz tylko, kiedy.

- Okej- odpowiedziałem za dziewczynę.

Na sali zostałem tylko ja, Igor i Weronika. Tak strasznie się cieszę, że ich mam. Bardzo ich kocham.

Jedna noc (Zeamsone)- ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz