Rozdział 17: Gdzie ja jestem?

142 57 0
                                    

Paweł pov.
Obudziłem się w jakiejś sali. Nie pamiętam, jak się tu znalazłem. Było tu cicho i dosyć ciemno. Próbowałem się podnieść, ale ból w żebrach mi to uniemożliwił.

- Gdzie ja jestem?- zapytałem mężczyznę robiącego coś przy mojej prawej dłoni.

- Spokojnie, jesteś w szpitalu. Zostałeś pobity w parku, jakaś dziewczyna znalazła cię nieprzytomnego i zadzwoniła po karetkę. Gdyby nie ona mógłbyś już nie żyć. Jak się czujesz?

- Słabo, wszystko mnie boli.

- Dostałeś już leki, zaraz powinny zacząć działać.

- Która jest godzina?

- 3:15 w nocy

- Jak długo już tu jestem?

- Przywieźli cię do nas koło 20:00.

- Tak długo spałem?

- Miałeś zabieg, więc to dlatego.

- Co mi jest?

- Złamane żebro przebiło płuco, na szczęście wszystko już jest w porządku. Rano zabierzemy cię na resztę badań.

- Muszę zadzwonić do dziewczyny- powiedziałem, znowu próbując się podnieść.

- Nie wolno Ci wstawać. Jest środek nocy więc dziewczyna i tak nie będzie mogła wejść na salę.

- Dlaczego?

- Inni pacjenci śpią. Zadzwonisz do niej rano, a teraz odpoczywaj.

Kiedy lekarz wyszedł z sali, resztkami sił sięgnąłem po telefon i napisałem wiadomość Weronice, że wszystko jest dobrze oraz że zadzwonię do niej rano. Włożyłem urządzenie pod poduszkę i próbowałem zasnąć no bo co innego można robić w środku nocy.
***
Weronika pov.
Obudziłam się rano i pierwsze co zrobiłam to, spojrzałam na telefon. Paweł nie wrócił na noc do domu, nie było z nim kontaktu. Filip i Mateusz też nic nie wiedzieli. Czekałam na niego, ale w pewnym momencie zasnęłam.

Dostałam od Pawła dwie wiadomości.
W jednej napisał, że wszystko jest dobrze i zadzwoni rano. W drugiej zaś, że jest w szpitalu. Po przeczytaniu tej drugiej wiadomości próbowałam się do niego dodzwonić, jednak bezskutecznie. Wstałam na równe nogi, szybko się ogarnęłam i zadzwoniłam po Filipa, żeby mnie zawiózł do szpitala.
***
- Gdzie leży Paweł Świdnicki?- zapytałam recepcjonistki.

- 3 piętro, sala numer 10- uśmiechnęła się

Nie odpowiedziałam nic, tylko szybko wbiegłam po schodach. Znalazłam odpowiednią salę i razem z Filipem weszłam do środka. Paweł leżał na łóżku w lewym rogu sali. Spał. Był podpięty do różnych kabli, a jego klatka piersiowa była cała w siniakach i różnych ranach. Na lewą rękę miał założony bandaż a na głowę przyklejony plaster.

- Mogę?- zapytałam lekarza, który stał przy łóżku Pawła.

- Tak, właśnie skończyłem zmieniać opatrunek.

- Co z nim?

- Ma złamaną lewą rękę i kilka żeber.
Do tego kilka ran, które musimy zszyć.
Jest po zabiegu, więc proszę pilnować, żeby nie wstawał z łóżka.

- Ten zabieg, to było coś poważnego?- zapytał Filip.

- Złamane żebro przebiło płuco, więc musieliśmy przeprowadzić zabieg, żeby się nie udusił. Teraz jest już wszystko w porządku, jednak zostanie u nas na 5 dni.

- Kiedy się obudzi?

- Zasnął jakieś 30 minut temu. Przepraszam, ale muszę już iść.

- Dobrze, dziękujemy.

Usiedliśmy po dwóch stronach łóżka.
Zaczęłam delikatnie głaskać kciukiem dłoń Pawła. Razem z Filipem siedzieliśmy w ciszy i patrzyliśmy się na chłopaka.

- Już jesteś- powiedział Paweł zachrypniętym głosem, lekko się przy tym uśmiechając.

- Niedawno przyjechaliśmy- odpowiedział Filip.

- Jak się czujesz?- zapytałam.

- Bywało lepiej. Filip zostawisz nas na chwilę? Chciałbym porozmawiać z Weroniką o czymś.

- Jasne, czekam na korytarzu.

- O czym chciałeś pogadać?

- Wczoraj trochę cię okłamałem. Jak poszłaś po wodę, to cały czas ktoś do ciebie dzwonił i pisał. Trochę mnie to wkurzało, więc postanowiłem zobaczyć kto to. Okazało się, że to Arek. Napisałem w twoim imieniu, że chcę się z nim spotkać. Zgodził się.
Trochę się pokłóciliśmy, bo powiedziałem, że nic mu nie oddamy i ma się od nas odczepić. Wtedy kopnął mnie parę razy. Nie pamiętam, co się działo później, bo obudziłem się dopiero w szpitalu.

- Trzeba iść na policję.

- Wczoraj to ja go pierwszy popchnąłem.

- To, że go popchnąłeś, nie znaczy, że miał cię pobić.

- Nie mam na niego dowodów. On na pewno wszystkiego się wyprze.

- No to, co teraz zrobisz?

- Jak stąd wyjdę, to się z nim spotkam.

- I co mu powiesz? Cześć, dlaczego mnie pobiłeś? Przecież to bez sensu. Ja pójdę i z nim pogadam. Nagram naszą rozmowę i wtedy pójdziemy na policję.

- Filip pójdzie z tobą, nie możesz iść sama.

- Paweł, jestem dorosła.

- Wiem, po prostu nie chcę, żeby Ci coś zrobił- westchnął chłopak i przyciągnął mnie do siebie- Zawołasz Filipa?

- Jasne- odpowiedziałam, wstając z krzesła- Pogadajcie sobie, a ja pójdę do Igora.

- Przyniesiesz go tutaj?

- Jak tylko mi pozwolą- uśmiechnęłam się.

Paweł pov.
- Cześć tato- powiedziałem, odbierając telefon.

- Cześć, możemy przywieść Pina już pojutrze?

- Tak. Jedziecie gdzieś?

- Jedziemy do znajomych mamy w Krakowie.

- Okej, to zadzwońcie jak, będziecie jechać, to powiem Weronice, żeby była w domu.

- A ty gdzieś wyjeżdżasz?

Nie wiedziałem co mu powiedzieć. Nie chciałem go okłamywać, ale z drugiej strony jak mama się dowie, co się stało, to zapewne będzie chciała ze mną zostać i robić za mnie wszystko.

- Halo?- z zamyślenia wyrwał mnie głos taty.

- Jestem w szpitalu.

- Co się stało?

- Zostałem pobity. Wszystko już jest okej, ale muszę tu zostać kilka dni.

- Napewno wszystko jest dobrze?

- Tak. Zadzwońcie jutro.

- Okej. Pa

- Pa- dodałem i rozłączyłem się.

- Po co mam być w domu?

- Moi rodzice przywiozą Pina, bo jadą do Krakowa.

- Mówili o której?

- Mają dzwonić.

- Będę się zbierać. Prawie całą noc nie spałam, więc chce się wcześniej położyć.

- Jasne. W takim razie do jutra

- Do jutra- pocałowała mnie i wyszła z sali.

Jedna noc (Zeamsone)- ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz