Weronika pov.
- Co z nim?- zwróciłam się do Kacpra, wstając z krzesła.- Oprócz kilku siniaków, nic poważnego mu się nie stało. Prawe kolano jest całe, lewa noga tak samo.
- Co dalej? Ten upadek wyglądał naprawdę poważnie.
- Lewą nogę musi mieć w gipsie jeszcze przez 2,5 tygodnia. Zaleciłbym jednak żeby na lewej ręce nosił ortezę, która będzie mu tę rękę usztywniać. Musisz też pilnować, żeby nie wstawał z wózka.
- Myślisz, że to takie proste? Paweł już dawno by wstał i zaczął normalnie chodzić. Nie wiem, co mu dzisiaj przyszło do głowy, żeby tak zrobić.
- Ja z nim porozmawiam i na spokojnie mu to wytłumaczę.
- Kiedy go wypuścicie?
- Założymy mu gips i myślę, że za dwie godzinki będzie mógł wyjść.
Paweł pov.
- Wiesz, że źle zrobiłeś, ściągając ten gips?- stwierdził Kacper, siadając obok- Mogło Ci się stać coś poważnego.- Wiem, ale ja naprawdę mam już dość siedzenia na tym wózku. Chce już normalnie chodzić.
- Do tego jeszcze długa droga. Teraz na 2,5 tygodnia założymy Ci gips. Później zaczniesz rehabilitację i powoli będziesz zaczynał chodzić.
- Czyli kolejny miesiąc spędzę na wózku- westchnąłem.
- Twa tygodnie w gipsie i tydzień na rehabilitację
- To ona będzie trwała tylko tydzień?
- Nie nie- zaśmiał się- Przez tydzień to ty będziesz tak jakby uczył się chodzić. Myślisz, że dlaczego spadłeś z tych schodów? Dlatego, że długo nie chodziłeś.
- Myślałem, że to w niczym nie przeszkadza.
- Nie będę Ci teraz robił o tym wykładów. Wytrzymaj jeszcze te dwa tygodnie.
- Postaram się- mruknąłem.
- Nie postarasz, tylko musisz dać radę. Inaczej zostawimy cię w szpitalu na ten czas. Musisz też pomyśleć o Weronice. W ciąży nie powinna się tyle stresować- odpowiedział, wstając z krzesła.
- Czekaj, w jakiej ciąży?- zatrzymałem go.
- To 4 miesiąc. Nie mówiła Ci nic?
- Nie. Zawołasz ją?
Chłopak skinął głową i opuścił salę. Po chwili pojawiła się w niej Weronika. Usiadła obok, a ja przez chwilę się w nią wpatrywałem, nie wiedząc co powiedzieć.
- Coś się stało?- przerwała w końcu ciszę.
- Dlaczego mnie okłamałaś?
- Jak niby cię okłamałam?- zmarszczyła brwi.
- Nie udawaj. Wiem, że jesteś w ciąży. Dlaczego mi nie powiedziałaś? Przecież jestem ojcem tego dziecka.
- Ja...bałam się, jak zareagujesz. Dowiedziałam się o tym, jak byłeś w śpiączce. Kiedy się wybudziłeś i nic nie pamiętałeś, nie wiedziałam jak Ci to powiedzieć.
- Po tygodniu już was pamiętałem.
- Przepraszam.
Dziewczyna przytuliła mnie, a ja mimo tego, że byłem na nią zły, również to zrobiłem.
- Jak się w ogóle czujesz?- spytała, odrywając się ode mnie.
- Trochę mnie ta noga boli, a poza tym jest okej.
- Wystraszyłeś mnie. Masz już więcej tak nie robić.
- Przepraszam. Po prostu chciałem wam pomóc.
- Musisz jakoś wytrzymać.
- Tylko, że mi się nudzi to wieczne leżenie w łóżku lub siedzenie na kanapie.
- A co byś chciał robić? Przecież nie możesz chodzić ani uprawiać żadnego sportu.
- Chciałbym zrobić cokolwiek, żeby tylko nie siedzieć w domu. To serio jest nudne.
- Przecież byliśmy w Gdańsku i u twoich rodziców.
- Ale to nie to. Ja bym chciał zwiedzić jakieś ciekawe miejsca, odkryć coś nowego, zrobić coś szalonego.
- W takim razie, gdzie byś chciał jechać?
- Nie wiem gdzie dokładnie. Jedźmy gdzieś na spontanie, nie planując tego.
- Może Igor wybierze, gdzie chciałby pojechać?
- Super pomysł. Na pewno się ucieszy
***
Była 21:30 a ja dopiero wróciłem do domu. Igor i Sara już spali, a Weronika brała prysznic. Ja natomiast oglądałem jakiś nudny program w Tv.- Hej, co robisz?- rzuciłem do telefonu.
- Siedzę w domu, a co mam robić o tej godzinie? -odpowiedział Filip.
- Zaraz się dowiesz co. Przyjedź po mnie.
- Po co?
- Jedziemy gdzieś.
- Gdzie ty chcesz jechać o tej godzinie?
- Nie wiem, coś się wymyśli.
- Co znowu wymyśliłeś?
- Nie pytaj, tylko przyjeżdżaj.
- Daj mi 10 minut.
Kiedy chłopak się rozłączył, skierowałem się do sypialni. Do kieszeni bluzy spakowałem portfel, telefon oraz papierosy. Kiedy zszedłem z powrotem na dół, Filip czekał już w kuchni.
- Było otwarte- rzucił, biorąc jednego chipsa z opakowania.
- Pewnie Igor nie zamknął. Chodź.
- Powiesz w końcu, co wymyśliłeś?
- W sumie to nic. Po prostu mam ochotę na jakąś imprezę.
- I do tego jestem potrzebny ja?- zmarszczył brwi.
- Sam przecież nie dam rady kierować. Zadzwoniłem po ciebie, żebyś wybrał jakiś klub, zawiózł mnie tam i przy okazji dobrze się bawił. Napijemy się czegoś, pogadamy i wrócimy do domu.
- Ja kieruję.
- To pojedziemy taksówką.
- Nad jeziorem Zemborzyckim trwa jakiś festiwal rapowy. Za 1,5 godziny się kończy.
- Zdążymy jeszcze na końcówkę. Chodźmy, nie zostało nam dużo czasu.
Zadzwoniłem po taksówkę, która po chwili przyjechała. Wsiedliśmy do niej i po 15 minutach dojechaliśmy na miejsce. Kierowca zatrzymał się z tyłu sceny. Kiedy podeszliśmy bliżej, usłyszeliśmy jak ktoś nas woła.
- Siema- powiedział jakiś chłopak.
- Siemano- odpowiedział Filip, witając się z nim- To jest Bartek znany jako PlanBe- zwrócił się do mnie.
Lekko się uśmiechnąłem i podałem mu rękę. On zaprowadził nas do dużego namiotu, gdzie siedziała reszta, osób których nie znałem. A może znałem, tylko nie pamiętam?
- Jak tam u was chłopaki? Dawno się nie widzieliśmy- odezwał się chłopak w okularach przeciwsłonecznych- Pewnie mnie nie pamiętasz. Jestem Reto, ale mów mi Igor.
- Mam syna Igora- uśmiechnąłem się.
- Wiem, widziałem na Insta. Jest do ciebie bardzo podobny.
- Sorki, że to powiem, ale ja nikogo z was nie pamiętam.
Każdy z chłopaków podszedł do mnie i powiedział, jak się nazywa. Byli tutaj Patryk (Qry), Mateusz (Guzior), Krzysiek (Be vis), Kuba (Quebo), drugi Mateusz (Żabson) oraz Planbe i Reto. Wszyscy byli bardzo mili. Gadało nam się tak dobrze, że postanowiliśmy jutro wyskoczyć do jakiegoś klubu, ponieważ dzisiaj było już dosyć późno. Krzysiek, Kuba i Bartek nie mieli noclegu, więc postanowiłem ich przenocować.
CZYTASZ
Jedna noc (Zeamsone)- ZAKOŃCZONE
FanficPoznał ją na koncercie. Już wtedy wiedział, że to jest ta jedyna. Przez jej przeszłość, ich związek był skazany na różne problemy. Tej jednej nocy, wiele się w ich życiu zmieniło. Czy na lepsze? "Ta noc zadecyduje co dalej" "Zobaczysz, że rano będzi...