Cz.2️⃣ rozdział 16: Ja z nim porozmawiam i na spokojnie mu to wytłumaczę.

73 27 0
                                    

Weronika pov.
- Co z nim?- zwróciłam się do Kacpra, wstając z krzesła.

- Oprócz kilku siniaków, nic poważnego mu się nie stało. Prawe kolano jest całe, lewa noga tak samo.

- Co dalej? Ten upadek wyglądał naprawdę poważnie.

- Lewą nogę musi mieć w gipsie jeszcze przez 2,5 tygodnia. Zaleciłbym jednak żeby na lewej ręce nosił ortezę, która będzie mu tę rękę usztywniać. Musisz też pilnować, żeby nie wstawał z wózka.

- Myślisz, że to takie proste? Paweł już dawno by wstał i zaczął normalnie chodzić. Nie wiem, co mu dzisiaj przyszło do głowy, żeby tak zrobić.

- Ja z nim porozmawiam i na spokojnie mu to wytłumaczę.

- Kiedy go wypuścicie?

- Założymy mu gips i myślę, że za dwie godzinki będzie mógł wyjść.

Paweł pov.
- Wiesz, że źle zrobiłeś, ściągając ten gips?- stwierdził Kacper, siadając obok- Mogło Ci się stać coś poważnego.

- Wiem, ale ja naprawdę mam już dość siedzenia na tym wózku. Chce już normalnie chodzić.

- Do tego jeszcze długa droga. Teraz na 2,5 tygodnia założymy Ci gips. Później zaczniesz rehabilitację i powoli będziesz zaczynał chodzić.

- Czyli kolejny miesiąc spędzę na wózku- westchnąłem.

- Twa tygodnie w gipsie i tydzień na rehabilitację

- To ona będzie trwała tylko tydzień?

- Nie nie- zaśmiał się- Przez tydzień to ty będziesz tak jakby uczył się chodzić. Myślisz, że dlaczego spadłeś z tych schodów? Dlatego, że długo nie chodziłeś.

- Myślałem, że to w niczym nie przeszkadza.

- Nie będę Ci teraz robił o tym wykładów. Wytrzymaj jeszcze te dwa tygodnie.

- Postaram się- mruknąłem.

- Nie postarasz, tylko musisz dać radę. Inaczej zostawimy cię w szpitalu na ten czas. Musisz też pomyśleć o Weronice. W ciąży nie powinna się tyle stresować- odpowiedział, wstając z krzesła.

- Czekaj, w jakiej ciąży?- zatrzymałem go.

- To 4 miesiąc. Nie mówiła Ci nic?

- Nie. Zawołasz ją?

Chłopak skinął głową i opuścił salę. Po chwili pojawiła się w niej Weronika. Usiadła obok, a ja przez chwilę się w nią wpatrywałem, nie wiedząc co powiedzieć.

- Coś się stało?- przerwała w końcu ciszę.

- Dlaczego mnie okłamałaś?

- Jak niby cię okłamałam?- zmarszczyła brwi.

- Nie udawaj. Wiem, że jesteś w ciąży. Dlaczego mi nie powiedziałaś? Przecież jestem ojcem tego dziecka.

- Ja...bałam się, jak zareagujesz. Dowiedziałam się o tym, jak byłeś w śpiączce. Kiedy się wybudziłeś i nic nie pamiętałeś, nie wiedziałam jak Ci to powiedzieć.

- Po tygodniu już was pamiętałem.

- Przepraszam.

Dziewczyna przytuliła mnie, a ja mimo tego, że byłem na nią zły, również to zrobiłem.

- Jak się w ogóle czujesz?- spytała, odrywając się ode mnie.

- Trochę mnie ta noga boli, a poza tym jest okej.

- Wystraszyłeś mnie. Masz już więcej tak nie robić.

- Przepraszam. Po prostu chciałem wam pomóc.

- Musisz jakoś wytrzymać.

- Tylko, że mi się nudzi to wieczne leżenie w łóżku lub siedzenie na kanapie.

- A co byś chciał robić? Przecież nie możesz chodzić ani uprawiać żadnego sportu.

- Chciałbym zrobić cokolwiek, żeby tylko nie siedzieć w domu. To serio jest nudne.

- Przecież byliśmy w Gdańsku i u twoich rodziców.

- Ale to nie to. Ja bym chciał zwiedzić jakieś ciekawe miejsca, odkryć coś nowego, zrobić coś szalonego.

- W takim razie, gdzie byś chciał jechać?

- Nie wiem gdzie dokładnie. Jedźmy gdzieś na spontanie, nie planując tego.

- Może Igor wybierze, gdzie chciałby pojechać?

- Super pomysł. Na pewno się ucieszy
***
Była 21:30 a ja dopiero wróciłem do domu. Igor i Sara już spali, a Weronika brała prysznic. Ja natomiast oglądałem jakiś nudny program w Tv.

- Hej, co robisz?- rzuciłem do telefonu.

- Siedzę w domu, a co mam robić o tej godzinie? -odpowiedział Filip.

- Zaraz się dowiesz co. Przyjedź po mnie.

- Po co?

- Jedziemy gdzieś.

- Gdzie ty chcesz jechać o tej godzinie?

- Nie wiem, coś się wymyśli.

- Co znowu wymyśliłeś?

- Nie pytaj, tylko przyjeżdżaj.

- Daj mi 10 minut.

Kiedy chłopak się rozłączył, skierowałem się do sypialni. Do kieszeni bluzy spakowałem portfel, telefon oraz papierosy. Kiedy zszedłem z powrotem na dół, Filip czekał już w kuchni.

- Było otwarte- rzucił, biorąc jednego chipsa z opakowania.

- Pewnie Igor nie zamknął. Chodź.

- Powiesz w końcu, co wymyśliłeś?

- W sumie to nic. Po prostu mam ochotę na jakąś imprezę.

- I do tego jestem potrzebny ja?- zmarszczył brwi.

- Sam przecież nie dam rady kierować. Zadzwoniłem po ciebie, żebyś wybrał jakiś klub, zawiózł mnie tam i przy okazji dobrze się bawił. Napijemy się czegoś, pogadamy i wrócimy do domu.

- Ja kieruję.

- To pojedziemy taksówką.

- Nad jeziorem Zemborzyckim trwa jakiś festiwal rapowy. Za 1,5 godziny się kończy.

- Zdążymy jeszcze na końcówkę. Chodźmy, nie zostało nam dużo czasu.

Zadzwoniłem po taksówkę, która po chwili przyjechała. Wsiedliśmy do niej i po 15 minutach dojechaliśmy na miejsce. Kierowca zatrzymał się z tyłu sceny. Kiedy podeszliśmy bliżej, usłyszeliśmy jak ktoś nas woła.

- Siema- powiedział jakiś chłopak.

- Siemano- odpowiedział Filip, witając się z nim- To jest Bartek znany jako PlanBe- zwrócił się do mnie.

Lekko się uśmiechnąłem i podałem mu rękę. On zaprowadził nas do dużego namiotu, gdzie siedziała reszta, osób których nie znałem. A może znałem, tylko nie pamiętam?

- Jak tam u was chłopaki? Dawno się nie widzieliśmy- odezwał się chłopak w okularach przeciwsłonecznych- Pewnie mnie nie pamiętasz. Jestem Reto, ale mów mi Igor.

- Mam syna Igora- uśmiechnąłem się.

- Wiem, widziałem na Insta. Jest do ciebie bardzo podobny.

- Sorki, że to powiem, ale ja nikogo z was nie pamiętam.

Każdy z chłopaków podszedł do mnie i powiedział, jak się nazywa. Byli tutaj Patryk (Qry), Mateusz (Guzior), Krzysiek (Be vis), Kuba (Quebo), drugi Mateusz (Żabson) oraz Planbe i Reto. Wszyscy byli bardzo mili. Gadało nam się tak dobrze, że postanowiliśmy jutro wyskoczyć do jakiegoś klubu, ponieważ dzisiaj było już dosyć późno. Krzysiek, Kuba i Bartek nie mieli noclegu, więc postanowiłem ich przenocować.

Jedna noc (Zeamsone)- ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz