Cz.2️⃣ rozdział 13: Nie chcę już o tym gadać. Chcę o tym zapomnieć.

76 29 0
                                    

Weronika pov.
Od godziny 6:30 rano już nie spałam. Reszta jeszcze spała, więc żeby ich nie budzić, wyszłam z Sarą na spacer. O tej godzinie ulice są jeszcze praktycznie puste. Sara siedziała w wózku, a ja ją w nim pchałam. Zwykle, kiedy wychodzimy na spacer, nie biorę wózka, ale dzisiaj byłam trochę  niewyspana, a Sara nie potrafi iść obok mnie, tylko wszędzie biega.

Okrążyłyśmy chyba całe osiedle, kiedy to dziewczynka zaczęła wołać jedzenie. Nie miałam go przy sobie, więc byłyśmy zmuszone wrócić do domu.

- Tata!- zawołała Sara, patrząc na mnie.

- Możesz go obudzić- westchnęłam, zdejmując jej buty.

Dziewczynka uwielbiała rano budzić Pawła. Było widać, że on za tym nie przepada, ale nigdy się na nią nie złościł.

Otworzyłam drzwi, a Sara wdrapała się na łóżko. Położyła się obok jego głowy i zaczęła ruszać jego ucho i bawić się jego włosami.

- Tata wstawaj- powiedziała cicho i położyła się na jego klatce piersiowej.

Kiedy to nie pomagało, zdjęła z niego kołdrę i zaczęła go łaskotać. Uwielbiałam na to patrzeć. Wyglądało to naprawdę słodko i zabawnie.

Paweł pov.
Obudziłem się i zobaczyłem Sarę leżącą na moim brzuchu.

- Sara zejdź ze mnie- poprosiłem, ale ona się nie słuchała.

Podniosłem więc ją i położyłem obok siebie. Zwykle się z nią bawiłem, ale dzisiaj nie miałem ochoty. Pół nocy nie spałem, bo bolało mnie kolano.

- Widzę, że udało jej się ciebie obudzić- zaśmiała się cicho Weronika.

- Kiedy ktoś cię ciągnie za włosy i na tobie leży, to ciężko jest się nie obudzić- mruknąłem.

- A tobie co?- zmarszczyła brwi.

- Nic, po prostu bolało mnie kolano i mało spałem.

- Zaraz dam Ci leki.

- Zaraz to ja chyba to ściągnę- wskazałem na gips.

- Musisz jeszcze trochę w tym wytrzymać. Przecież nie może być aż tak źle.

- Jest wspaniale- wymusiłem uśmiech- Siedzę na wózku i nie mogę z niego wstać.

- Wiem, że cię to denerwuje, ale musisz wytrzymać. Chyba nie chcesz nosić tego jeszcze dłużej?

- Nie chcę- westchnąłem.

- Masz- podała mi kilka tabletek oraz szklankę wody.

Przepiłem leki wodą, odwróciłem się do ściany i nakryłem kołdrą. Próbowałem jeszcze zasnąć, jednak Sara mi to uniemożliwiała. Gadała coś po swojemu tak głośno, że nawet Igor się obudził.

- Chodź Sara- powiedział Igor i zabrał ją z pokoju, a ja mogłem spokojnie zasnąć.
***
Drugi raz obudziłem się o 10:30. Dookoła panowała cisza. Sara spała w wózku, a reszty nie było. Odblokowałem telefon. Weronika napisała, że razem z Igorem i moimi rodzicami poszli na zakupy.

Siedziałem w salonie, jadłem śniadanie i oglądałem telewizor. Kiedy chciałem zmienić kanał, pilot się zepsuł. Pewnie trzeba wymienić baterie. Otwierałem każdą szafkę z nadzieją, że znajdę tam baterie. Nigdzie ich nie było, dlatego postanowiłem udać się do galerii.

Przebrałem Sarę i razem opuściliśmy mieszkanie. Podjechałem pod windę i nacisnąłem przycisk. Maszyna nie reagowała. Po prostu super.
Zastanawiałem się co teraz zrobić. Pewnie wrócę do domu, bo nie dam rady zjechać wózkiem po schodach.

- Winda zepsuta- powiedziałem do młodej dziewczyny z naprzeciwka.

- No to muszę iść na nogach- westchnęła i ruszyła po schodach, jednak po chwili zawróciła- Przepraszam, że wcześniej nie zapytałam. Pomóc Ci jakoś?

- Właściwie to chciałem się dostać na dół, ale sam nie dam rady.

- Pomogę Ci. Co Ci się stało?- spytała, kiedy schodziliśmy na dół.

- Wypadek. Jak widać, trochę się połamałem, chociaż teraz to i tak jest lepiej.

- To twoja córeczka?- spojrzała na dziewczynkę.

- Tak. Sara

- Urocza. W którą stronę idziesz?- zmieniła temat, kiedy byliśmy już pod klatką.

- Jadę do galerii.

- Ooo, ja też. Mogę was podrzucić.

- Chętnie. Uratowałabyś mnie przed jazdą autobusem.

- Tak w ogóle to Martyna jestem- podała mi rękę.

- Paweł- uśmiechnąłem się.

- Ty chyba nie mieszkasz w naszej klatce? Nigdy cię tu nie widziałam.

- Mieszkam w Lublinie. Tutaj przyjeżdżam do rodziców.

- Mam brata w Lublinie. Przeprowadził się tam jakieś 8 lat temu. Rzadko się widzimy- westchnęła, ruszając z parkingu.

- Jak się nazywa? Może znam.

- Arek Nowak

Znałem to nazwisko, nawet bardzo dobrze. Ostatnio dużo mi się przypomniało. Niestety o tym chciałbym zapomnieć na zawsze. Myślałem, że po tym, co zrobił siedzi dalej w więzieniu, ale z tego, co mi Filip powiedział, to już wyszedł. Współczuję Martynie, że ma takiego brata, bo to naprawdę miła dziewczyna. Przynajmniej tak mi się wydaje.

- Wszystko okej?- przeniosła na mnie wzrok.

- Tak- westchnąłem- Niestety aż za dobrze znam twojego brata.

- Coś Ci zrobił?

- Dużo namieszał w moim życiu.

- Opowiesz o tym? Chciałabym wiedzieć, co mój brat zrobił.

- Kiedyś był z moją obecną dziewczyną Weroniką. Jak pewnie wiesz, Arek był narkomanem. Kiedy Weronika go zostawiła i związała się ze mną, kazał oddać jej kilka tysięcy złotych za to, że wyrzuciła jego towar. Ona się nie i zgodziła i wtedy się zaczęło. Kiedy po raz kolejny do niej dzwonił, postanowiłem się z nim spotkać. Powiedziałem mu, że ma nas zostawić, a on wtedy mnie pobił. Kiedy leżałem w szpitalu, wynajęta przez niego dziewczyna podrzuciła Weronice narkotyki. Ona o tym nie wiedziała. Kilka dni później policja zabrała Weronikę z naszego domu. Została aresztowana pod zarzutem posiadania narkotyków.

- I co dalej?

- Na szczęście po 4 miesiącach udało mi się ją wyciągnąć. Wtedy Arek i dwie dziewczyny, które z nim pomagały, trafili do więzienia.

- Wiedziałam, że Arek siedział, ale nie powiedział mi za co. Nigdy bym się tego po nim nie spodziewała. Nie był idealny, ale żeby zrobić coś takiego. 

- Nie chcę już o tym gadać. Chcę o tym zapomnieć.

- Jasne- uśmiechnęła się lekko.

Po kilku minutach dojechaliśmy pod galerię. Martyna zaparkowała auto i razem weszliśmy do środka. Podziękowałem dziewczynie i razem z Sarą zaczęliśmy szukać Weroniki oraz moich rodziców.

Jedna noc (Zeamsone)- ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz