Cz.2️⃣ rozdział 26: Pakuj walizki. Za 20 minut wyjeżdżamy

64 25 0
                                    

5 dni później/ Paweł pov.
Wczoraj było rozpoczęcie roku szkolnego. Wczoraj po południu, Igor przyjechał do mojego nowo wynajętego mieszkania. Obiecałem mu, że zawiozę go dzisiaj do szkoły. Wiem, że trochę się denerwuje tym dniem, dlatego na śniadanie zrobiłem nam naleśniki.

Kończyłem robić herbatę, kiedy to w kuchni pojawił się Igor. Usiadł na krześle i zabrał się za jedzenie śniadania.

- Co jest?- popatrzyłem na niego.

- Nie chcę iść do szkoły. Wolę zostać w domu i grać z tobą na konsoli.

- Musisz tam iść. Obiecuję, że dzisiaj po południu gdzieś cię zabiorę.

- A mama z nami pojedzie?

- Nie. Pojedziemy tylko my.

- Szkoda. Chciałbym, żebyś pogodził się z mamą i wrócił do domu.

- Na razie to nie jest możliwe- odpowiedziałem smutno- Zjedz i przyjdź do pokoju się ubrać.

Chłopiec skinął głową. Wyszedłem z kuchni i udałem się do łazienki. Umyłem zęby, rozczesałem włosy i związałem je tak jak zwykle. W pokoju pościeliłem łóżko, posprzątałem na nim oraz ubrałem się w czyste ciuchy. Kiedy Igor przyszedł, zrobił to samo. Spakowałem mu jedzenie do plecaka i po kilku minutach wyszliśmy z domu.
***
- Cześć- przywitałem się z Igorem, który właśnie wsiadł do samochodu- Jak było w szkole?

- Fajnie- odpowiedział.

- Widzisz, a tak się bałeś, że nikt cię nie polubi- posłałem mu uśmiech i ruszyłem z parkingu.

- Miałeś rację- dodał, zapinając pasy.

- W takim razie, zapraszam cię do kina- skręciłem w lewo.

- A mogę wybrać film?

- Oczywiście- odpowiedziałem, parkując pod galerią, która była niedaleko szkoły.

Wyszliśmy z samochodu, wjechaliśmy schodami na samą górę, kupiliśmy bilety oraz popcorn i weszliśmy na salę. Usiedliśmy na naszych miejscach. Film zaczął się po pięciu minutach, co często się nie zdarza.
***
Po kinie, Weronika odebrała Igora i zabrała go do domu. Ja natomiast wróciłem do siebie. Siedzenie samemu w pustym mieszkaniu, nie należało do najprzyjemniejszych. Postanowiłem wziąć prysznic.

Siedząc w wannie, usłyszałem, jak ktoś dzwoni do drzwi. Nikogo się nie spodziewałem, jednak musiałem otworzyć. Wyszedłem z wanny, ubrałem na siebie pierwsze lepsze spodnie oraz koszulkę i szybko otworzyłem drzwi. Na klatce stali Mateusz, Filip oraz Brajan.

- Siemano- powiedział Filip, wchodząc z resztą do mieszkania.

- Hej, co wy tutaj robicie?- zapytałem, siadając na krześle.

- Pakuj walizki. Za 20 minut wyjeżdżamy- rozkazał Mati.

- Gdzie?- sięgnąłem po papierosa ze stołu.

- Mazury a dokładnie Mikołajki. Taki spontaniczny, męski wyjazd. Jedziemy na jakieś trzy, cztery dni. Odpoczniemy, popływamy statkami, pozwiedzamy coś i wrócimy- wyjaśnił Brajan.

- No nie wiem- westchnąłem.

- Nie daj się prosić. Masz ciężki okres, przyda Ci się odpoczynek- wtrącił Filip.

- Dobra, ale macie jakiś nocleg?

- Nie. Przecież to jest spontan- powiedział Mateusz, podając mi walizkę.

- Więc pakuj się, bo inaczej my to zrobimy- zaśmiał się Brajan.

Ubrałem się w czyste ubrania. Z szafy wyciągnąłem bieliznę, kilka koszulek i spodni oraz bluzę. Wszystko spakowałem do walizki. Dorzuciłem do niej jakieś jedzenie, buty, leki i kilka potrzebnych rzeczy.

- Jestem gotowy- oznajmiłem.

- Ja Ci wezmę walizkę, a ty zamykaj drzwi- powiedział Brajan.

- Okej, dzięki- uśmiechnąłem się.

Wszyscy opuściliśmy mieszkanie. Zamknąłem je i powoli zacząłem schodzić na dół.

Blondyn wsadził moją walizkę do bagażnika, po czym zajął miejsce obok kierowcy, czyli Mateusza. Ja z Filipem siedzieliśmy z tyłu. Naszym zadaniem było znalezienie noclegu.
***
Dojechaliśmy już na miejsce. Udało nam się wynająć domek holenderski. Były w nim dwa pokoje, salon połączony z kuchnią i łazienka. Mało miejsca, ale jakoś damy radę. Ja spałem sam na dwuosobowym łóżku, Brajan z Filipem w pokoju obok, natomiast Mateusz w salonie. Chłopaki rozpakowywali swoje rzeczy. Ja stwierdziłem, że to nie ma sensu, ponieważ jesteśmy tutaj tylko kilka dni. Wypakowałem tylko kosmetyki i jedzenie.

- I jak wam się podoba?- zapytałem, wchodząc do dużego pokoju.

- Mi się bardzo podoba. W takim domku jeszcze nie spałem- odpowiedział Brajan.

- Nam też się podoba- dodał Filip z Mateuszem.

- Chodźmy gdzieś- zaproponowałem.

- Stary, jest 22:10, a ja jestem padnięty. Spędziłem 5 godzin za kółkiem- wyjaśnił Mateusz, leżąc na kanapie.

- Nie nasza wina, że nie chciałeś się zmienić- wzruszyłem ramionami.

- W takim razie ty śpij, a my idziemy rozglądnąć się po okolicy- dodał blondyn.

Zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem przed domek. Po chwili dołączyli do mnie Filip z Brajanem. Wszyscy ruszyliśmy w stronę miasta.
***
Szliśmy już dobrą godzinę, a nigdzie nie było widać cywilizacji. Wszędzie pusto, światła w domach pogaszone, na ulicy nikogo nie było. Kiedy w końcu dotarliśmy do centrum, zdziwiłem się, bo większość barów była nieczynna. Tylko z niektórych dochodziła muzyka.

Postanowiliśmy kupić piwo w Żabce i usiąść na ławce przy fontannie. Ciszę między nami, wypełniała muzyka z jednej restauracji, w której odbywała się jakaś impreza.

Wyciągnąłem z kieszeni papierosa i odpaliłem go. Zaciągnąłem się kilka razy, ale znowu dopadł mnie atak kaszlu. Przez chwilę nie mogłem złapać powietrza.

- Miałeś nie palić- powiedział blondyn.

- Ograniczyć- poprawiłem go- Palę dużo mniej niż kiedyś.

- Może powinieneś to całkowicie rzucić?- zasugerował Filip.

- Oj tam- machnąłem ręką- Nic mi nie będzie.

- Chodźmy na plażę- zmienił temat Brajan.

- Dobry pomysł- zgodził się Filip.

- Czy wy jesteście normalni?- zaśmiałem się- Kto normalny chodzi o 23:40 na plażę?

- My- odpowiedzieli chłopaki i ruszyli przed siebie- Idziesz z nami czy zostajesz?

- Chyba nie mam wyjścia- wywróciłem oczami i ruszyłem za nimi.

Plaża była zaledwie pół kilometra stąd. Chłopaki szli z przodu, natomiast ja wlokłem się za nimi. Kiedy w końcu tam dotarłem, oni już wbiegali do wody. Zdjąłem buty, zostawiłem kule i powoli wszedłem za nimi.

- Dlaczego nie poczekaliście?- zaśmiałem się i lekko pchnąłem Filipa, przez co ten upadł na kolana.

- Świdnicki, kurwa. Przez ciebie mam całe spodnie mokre. Oddajesz mi swoje- krzyknął szatyn i również mnie popchnął.

- Chyba śnisz- zacząłem się oddalać.

Nagle poczułem, jak ktoś wskakuje na moje plecy. Był to Brajan. Nie mogłem go utrzymać i przechyliłem się do tyłu, przez co wpadliśmy do wody. Teraz wszyscy byliśmy mokrzy.

Przez najbliższą godzinę siedzieliśmy na plaży. Trochę pogadaliśmy, pośmialiśmy się i 40 minut po północy, ruszyliśmy w stronę domku.

Jedna noc (Zeamsone)- ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz