Filip pov.
- Hej- powiedział Paweł, siadając przy moim łóżku- Co się stało? Widziałem jak zabierają gdzieś Vanessę.
- Mięliśmy wypadek. Jeździliśmy na deskorolkach w parku i nagle drogę zajechało nam jakieś dziecko. Vanessa uderzyła głową o chodnik i doznała poważnego urazu mózgu. Zabrali ją na operację, ale lekarze nie dają jej szans- odpowiedziałem ze łzami w oczach.
- Wszystko będzie dobrze.
- Idziesz ze mną pod salę operacyjną?
- Jasne, ale wolno Ci wstawać?
- Tak
Okłamałem trochę Pawła. Tak
naprawdę lekarz kazał mi leżeć, ale musiałem być przy Vanessie. Udaliśmy się pod odpowiednią salę i usiedliśmy na plastikowych krzesłach.
***
Lekarz kazał mi wrócić na salę i zapewnił, że gdy tylko operacja Vanessy się zakończy, to mnie o wszystkim poinformuje. Paweł zapomniał mleka dla Igora i pojechał na chwilę do domu. Leżałem więc sam i patrzyłem się w sufit.- Co z nią?-zapytałem lekarza wchodzącego do sali.
- Operacja była bardzo ciężka i ...
- I co?
- Niestety nie udało nam się uratować twojej dziewczyny. Przykro mi
- To niemożliwe- próbowałem wstać z łóżka, jednak mężczyzna mnie powstrzymał.
- Twoja dziewczyna nie żyje. Mogę cię do niej zaprowadzić, żebyś mógł się z nią pożegnać. Oczywiście jak chcesz.
- Nie wiem, czy dam radę.
- Do niczego cię nie zmuszam. Jej ciało będzie jeszcze w szpitalu kilka godzin, więc jak się zdecydujesz, to powiedz.
Lekarz wyszedł z sali, a ja znów zostałem sam. Odwróciłem się w stronę ściany i rozpłakałem się jak dziecko. Nie docierało do mnie, że Vanessa nie żyje. To nie mogła być prawda.
Paweł pov.
Po nakarmieniu Igora wróciłem do szpitala. Podchodząc do sali, zobaczyłem, że przy Filipie jest lekarz.- Mogę wejść?-zapytałem, gdy mężczyzna wyszedł z sali.
- Oczywiście tylko proszę go nie denerwować. Zmarła mu dziewczyna i bardzo to przeżywa.
- Ale jak to zmarła?
- Miała bardzo poważny uraz mózgu. Niestety nie udało nam się jej uratować.
- A co z nim?
- Na szczęście nic poważnego. Tylko kilka małych ran i obtarć. Jutro wypiszemy go do domu.
- Dziękuję- odpowiedziałem.
Wchodząc do sali, zauważyłem szatyna leżącego na lewym boku. Nic nie mówiąc, usiadłem obok.
- Lekarz mi o wszystkim powiedział. Przykro mi-przerwałem ciszę
- To moja wina. Ona nie chciała ze mną jechać, ale ja ją namówiłem. Gdybym jej nie poprosił o to, żeby mnie nagrała, to zdążyłaby zahamować i nic by się nie stało.
- Przecież nie mogłeś przewidzieć, że to dziecko wam wyjedzie. To nie twoja wina
- Moja
- Przecież nie zrobiłeś tego specjalnie. To był po prostu wypadek. Takie rzeczy się zdarzają.
- Ale dlaczego to ona zginęła? To ja powinienem tam leżeć a Vanessa powinna żyć.
Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Przez następne pół godziny próbowałem przekonać Filipa, że ten wypadek to nie jego wina. Chłopak jednak cały czas uważał inaczej. Nie wiedziałem już co mam robić. Postanowiłem poprosić o pomoc lekarza.
- Można?-otworzyłem drzwi od gabinetu, w którym siedział lekarz.
- Oczywiście. O co chodzi?
- O mojego kolegę Filipa. Cały czas powtarza, że ten wypadek to jego wina. Mówiłem mu już, że nie zrobił tego specjalnie, oraz że takie rzeczy się zdarzają. On jednak cały czas twierdzi inaczej. Mam do Pana prośbę, czy mógłby Pan z nim pogadać?
- Zaproponuję mu rozmowę z psychologiem. Mam nadzieję, że chłopak się zgodzi.
Filip pov.
- Chcę się pożegnać z Vanessą- oznajmiłem lekarzowi wchodzącemu do sali.- Dobrze, zaraz cię zaprowadzę, ale mam do ciebie sprawę.
- Jaką?
- Chciałbym, żebyś porozmawiał z psychologiem. Wiem, że jest Ci ciężko, ale rozmowa z taką osobą na pewno Ci pomoże.
- Niech będzie- westchnąłem.
- Dobrze, w takim razie siadaj na wózek i zawiozę cię do dziewczyny.
Lekarz zawiózł mnie do jakiegoś pomieszczenia. Podjechał do jednego z łóżek, odkrył ciało dziewczyny i zostawił mnie samego. Złapałem za rękę Vanessy i mocno ścisnąłem ją w swojej dłoni.
Paweł pov.
Filip od godziny siedział przy Vanessie więc postanowiłem wyjść przed szpital, żeby się przewietrzyć. Była już 22:30, ale postanowiłem zostać. Nie chciałem, żeby Filip siedział sam. Usiadłem na ławce przed budynkiem, postawiłem nosidełko z Igorem obok, a sam odpaliłem papierosa. Dlaczego ostatnio dzieje się tyle złych rzeczy? Najpierw moje pobicie, później aresztowanie Weroniki a teraz śmierć Vanessy. Co ja zrobiłem, że mnie i moich znajomych spotykają takie rzeczy?- Dlaczego Pan pali przy dziecku?- zapytała jakaś starsza kobieta.
Nie odpowiedziałem nic, tylko po raz kolejny zaciągnąłem się używką.
- Co Pani robi?-uniosłem się, kiedy kobieta zabrała mi papierosa.
- Przy takim małym dziecku się nie pali.
- Ale on jest daleko.
- To nie znaczy, że tego nie wdycha.
Nie zamierzałem wdawać się z nią w dyskusję. Jakaś obca baba nie będzie mi mówić co mam robić. Chociaż miała trochę racji, nie powinienem palić przy Igorze. Nie miałem go jednak z kim zostawić, a palenie sprawiało, że chociaż trochę się odstresowywałem.
Wziąłem Igora i udałem się pod salę, w której był Filip. Chłopak dalej siedział przy Vanessie i trzymał ją za rękę. Widać było, że bardzo to przeżywa. Było mi go strasznie szkoda, bo oprócz mnie, Mateusza i Vanessy nikogo bliskiego nie miał. Mati wyjechał za granicę, a rodzice Filipa zginęli w wypadku samochodowym, kilka lat temu. Teraz po śmierci dziewczyny zostałem tylko ja.
Usiadłem na krześle pod salą i czekałem aż Filip z niej wyjdzie.
Filip pov.
- Przepraszam, ale musisz już wracać- powiedział lekarz stojący za mną.Nie protestowałem, bo byłem strasznie zmęczony. Wstałem, a mężczyzna zawiózł mnie na salę, w której wcześniej leżałem.
- Co teraz będzie z Vanessą?- zapytałem, poprawiając się na łóżku.
- Firma pogrzebowa zabierze ją i przygotuje ciało do pogrzebu.
- Ile będziecie mnie tu trzymać?
- Badania nie wykazały poważnych obrażeń, więc jutro rano będziesz mógł wyjść.
Kiedy lekarz opuścił salę, położyłem się na boku i zasnąłem.

CZYTASZ
Jedna noc (Zeamsone)- ZAKOŃCZONE
FanfictionPoznał ją na koncercie. Już wtedy wiedział, że to jest ta jedyna. Przez jej przeszłość, ich związek był skazany na różne problemy. Tej jednej nocy, wiele się w ich życiu zmieniło. Czy na lepsze? "Ta noc zadecyduje co dalej" "Zobaczysz, że rano będzi...