Rozdział 28: Gdzie Filip?

92 39 0
                                    

Dwa tygodnie później/Paweł pov.

Dzisiaj mieliśmy grać zaległy koncert w Warszawie. Cieszyłem się, bo bardzo mi tego brakowało. Najlepsze w tym wszystkim było to, że Filip zachowywał się tak jak dawniej. Siostra Kuby pozwoliła mi i kilku znajomym zostać na weekend w jej domku w Warszawie. Igor został z moimi rodzicami, więc będę miał trzy dni spokoju.

- Musimy już wyjeżdżać!- krzyknął  Mati waląc w drzwi od mojej sypialni- I tak nie wiem, czy zdążymy dojechać na czas.

- Już idę.

Od 15 minut szukałem mojej ulubionej koszulki, ale kiedy twoja szafa przenosi się na podłogę, znalezienie w pośpiechu szukanej rzeczy jest bardzo trudne. W końcu postanowiłem ubrać coś innego. Biała koszulka z płyty Hundred Bands też była okej.

- Nareszcie- powiedział Filip, popijając colę z butelki.

- Nie mogłem znaleźć koszulki- odpowiedziałem, zakładając buty.

- Jak się ma wszystko na podłodze to nie dziwne, że się nie może nic znaleźć- zaśmiał się Mateusz.

- Po prostu nie chce mi się sprzątać. Ostatni raz sprzątałem, jak ty miałeś przyjechać.

- Czyli posprzątałeś specjalnie na mój przyjazd?

- Mhm- mruknąłem

Zgarnąłem z szafki z przedpokoju papierosy i zamknąłem dom. Razem z chłopakami wsiadłem do samochodu i ruszyliśmy w stronę Warszawy.
***
Filip poszedł do sklepu a ja z Matim i resztą chłopaków postanowiłem sobie z niego zażartować. Wyciągnęliśmy z torby wszystkie rzeczy chłopaka i porozrzucaliśmy je po całym domu.
Dziewczyna Brajana i siostra Kuby oczywiście były przeciwne, ale chcieliśmy, żeby było śmiesznie. Widząc przez okno zbliżającego się szatyna, położyłem się na łóżku i razem z resztą czekałem na reakcję chłopaka. Filip nic nie zauważył. Zostawił tylko portfel w pokoju i wyszedł na ogród.

- Chyba się nie udało- westchnął cicho Kuba, który był ze mną w pokoju.

- Prędzej czy później się zorientuje.

- Idziecie na dół?- krzyknął Brajan.

- Taak- odpowiedziałem.

Razem z brunetem wyszliśmy na ogród i usiedliśmy na wolnych krzesłach.

- Ty chyba nie chcesz teraz pić?- zwróciłem się do Filipa.

- Daj spokój. Chłop ma jutro urodziny, więc chyba może się napić-
odpowiedział Kuba

- Może, ale po koncercie. Nie chcę pijanego Filipa na scenie- powiedziałem, na co reszta się zaśmiała
***
- Warszawa dziękuję!- dodałem na koniec i zszedłem ze sceny.

- To co, teraz jakiś urodzinowy after?- spytał Filip.

Byłem trochę zmęczony, ale imprezy zwłaszcza urodzinowej się nie odmawia. Wyszliśmy przed budynek. Szatyn zadzwonił po resztę ekipy, a ja odpaliłem papierosa. Nie musieliśmy długo czekać, gdyż po 10 minutach wszyscy już byli. Wyrzuciłem używkę, a następnie ruszyłem do środka. Usiedliśmy na jednej z kanap, a Filip z Kubą poszli zamówić coś do picia.

Filip pov.
Podchodząc do baru, zobaczyłem śliczną blondynkę. Siedziała na krześle i przeglądała telefon. Stanąłem obok i przyglądałem jej się.

- Idziemy?- z zamyślenia wyrwał mnie głos Kuby.

- Tak- ocknąłem się i odszedłem od baru.

Usiadłem na kanapie, ale zauważyłem, że Paweł i Mateusz gdzieś poszli. Nagle nie wiedzieć czemu wszyscy wstali.

- Sto lat, sto lat- zaczęli śpiewać chłopaki.

- Niech żyje, żyje nam- dokończyła reszta.

To uczucie, kiedy śpiewają Ci sto lat, a ty nie wiesz co ze sobą zrobić. Zdmuchnąłem świeczki i zabrałem się za krojenie tortu.

- Pyszny- skomentowałem, wkładając kolejną porcję ciasta do ust.

- Paweł wybierał- uśmiechnął się Brajan

- No to co, za Filipa- Kuba wzniósł do góry kieliszek z wódką.

Wypiliśmy pierwszą kolejkę. Później jeszcze jedną.

Paweł pov.
- Mam coś lepszego- zaśmiał się Filip, wyciągając woreczki z białym proszkiem.

- Na mnie nie patrz. Ja nie biorę- pokręciłem głową.

- No weź, chociaż raz w życiu się zabaw.

- To nie moje klimaty. Mogę się dobrze bawić bez tego świństwa.

- Jak chcesz- odpowiedział, rozsypując proszek na stole.

- Dlaczego nie chcesz brać?- zapytał Brajan.

- Raz próbowałem i źle się to dla mnie skończyło- westchnąłem- Nie chcę do tego wracać
***
Była godzina 4:30 a my dalej siedzieliśmy w klubie. Każdy był w innym miejscu. Tylko ja siedziałem sam. Wszyscy byli już dość mocno pijani. Wszyscy oprócz mnie. Jakoś nie miałem ochoty pić, więc postanowiłem wrócić do domu. Położyłem się w łóżku i zasnąłem.
***
Obudziłem się i pierwsze co zrobiłem, to zszedłem na dół, żeby zrobić śniadanie. Byłem strasznie głodny. Otworzyłem lodówkę i wyjąłem z niej jajka, które wbiłem na rozgrzaną patelnię. Gotowy posiłek nałożyłem na talerz i usiadłem przy stole. Mój telefon miał 30% baterii, więc udałem się do pokoju Filipa, żeby zabrać ładowarkę, którą mu wczoraj pożyczyłem. W pokoju jednak nie znalazłem chłopaka. Zdziwiło mnie to ponieważ nigdzie w domu go nie widziałem. Oczywiście nie odbierał telefonu. Po co mu ten telefon skoro prawie nigdy nie odbierał. Podłączyłem telefon do ładowania i poszedłem pod prysznic z nadzieją, że Filip oddzwoni.

- Gdzie Filip?- zapytałem Mateusza siedzącego w kuchni.

- Powinien być w pokoju.

- Nigdzie nie mogę go znaleźć. Nie odbiera też telefonu.

- Nie wychodził z nami z klubu, więc powinien być w domu.

- Skoro wracaliście wszyscy razem to dlaczego nie sprawdziliście, czy Filip jest z wami?- uniosłem się.

- Nie drzyj się tak- schował twarz w dłoniach- Myślałem, że z tobą wrócił.

- Jadę go szukać do klubu

- On ma 24 lata, da sobie radę.

Nie odpowiedziałem nic, tylko wziąłem telefon i wyszedłem z domu. Po drodze próbowałem się jeszcze dodzwonić do Filipa. Niestety bez skutku. Po 15 minutach byłem na miejscu. Próbowałem wejść do środka, ale drzwi były zamknięte.

- Szukasz czegoś?- zapytała dziewczyna, która tam pracowała.

Opowiedziałem blondynce o wszystkim. Okazało się, że Filip próbował ją wczoraj poderwać, ale ta go odrzuciła. Później już go nie widziała. Pozwoliła mi wejść do środka i się rozejrzeć. Nigdzie go nie było. Ostatnia nadzieja została w toaletach.

- Filip!- krzyknąłem, podbiegając do chłopaka- Słyszysz mnie?

Szatyn nic nie odpowiadał. Wyciągnąłem go z kabiny i z pomocą barmana wyniosłem przed klub. Chociaż do domu było blisko, to zadzwoniłem po taksówkę.

W domu położyłem go na łóżku i dopiero teraz, zauważyłem małe rany na jego nadgarstku. Na szczęście nie były głębokie, więc po ich zabandażowaniu opuściłem pokój.
Byłem wściekły na resztę, że zostawili Filipa. Zastanawiało mnie, skąd miał te rany i skąd wziął narkotyki.

Jedna noc (Zeamsone)- ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz