- Dupek...nie wiem jak mogłam się z Tobą zadawać...nienawidzę Cię- odpowiedziałam ze spokojem, nawet nie patrząc mu w oczy. Stchórzyłam, znowu... - Co? Mówisz, że jestem dupkiem ale tacy jak ja najbardziej Cie kręcą. Dziewczyno Ty potrzebujesz faceta który nie będzie bał się przycisnąć Cię do budynku na środku miasta i zacząć całować, który po pijaku zabjerze Cie na miasto nawet w deszcz i wypije z Tobą najtańszą wódkę, mówiąc żałosne teksty. Potrzebujesz faceta który będzie tak chamski, że aż pociągający. Tak wkurwiający że aż irytujący, więc nie gadaj, że mnie nienawidzisz bo jestem najgorszym dupkiem jaki istnieje na tej planecie. Takiego mnie kochasz.- odważnie stwierdził, chyba nawet nie zastanawiając się nad tym co właśnie powiedział i odszedł. Zostawiając mnie jak wszyscy inni. Ja tylko stałam na pustej ulicy z grobowym wyrazem twarzy i zastanawiałam się czy to prawda. Po mimo tego że wyrządził mi tyle zła, ja go kocham? W trakcie remontu. Moim zdaniem to opowiadanie to dno, ale spokojnie. Jak znajdę chęci do życia to znajdę też chęć na poprawki:)