Jak Pansy mówiła, tak się stało. O 21:30 pokój wspólny Slytherinu był cały zapełniony. Byli nie tylko ślizgoni, ale również puchoni i krukoni, bez gryfonów na szczęście.
Wyszłam z pokoju lekko skołowana. Nie wychodziłam z niego przez 24 godziny. Nie miałam ochoty z nikim gadać, przynajmniej miałam chwile na uspokojenie się po zerwaniu z Nott'em.
Miałam na sobie czarną, prostą sukienkę z wycięciem na plecach. Sięgała lekko za kolana i była dość przyległa. Eksponowała mój biust i tyłek.- o kurw... - Diggory wytrzeszczył oczy - no, no Amanda muszę przyznać, że znowu mi szczena opadła - zaśmiał się, a ja lekko się uśmiechnęłam, wymijając go.
Czułam, że patrzy mi na tyłek, więc odwróciłam się - lepiej skieruj oczy ku górze - mruknęłam i podeszłam do Pansy.
- Amanda! Nareszcie wyszłaś - przytulia mnie - ładna sukienka, nie żałowałaś co? - zaśmiała się
- na wszelki wypadek gdyby Nott się tu zjawił. Chciałabym mu pokazać co stracił - wskazałam na siebie z dumą
- nie martw się nie będzie go tu. Ja i Blais dopilnujemy aby on i Greengrass się tu nie zjawili - uśmiechnęła się - dobra idę szukać diabła i zaczynamy impreskę - odeszła zostawiajac mnie samą wokół chłopaków, którzy ślinili się na mój widok.
- ładna kiecka, ale myśle że trochę przesadziłaś - usłyszałam dobrze znany mi głos
- daj spokój, tylko nie mów, że się przejmujesz - odwróciłam się w stronę blondyna. Miał na sobie ten sam garnitur, który kiedyś oblałam piwem - o widzę, że po plamie nie ma znaku - zaśmiałam się
- ta... na twoje szczęście Ross - zmrużył oczy - weź może idź się przebież w coś mniej... kuszącego - przeskanował mnie oczami
- zabawne Malfoy, myślisz że się ciebie posłucham? - zapytałam z kpiną w głosie
- lepiej żebyś słuchała - uśmiechnął się znacząco - lubię grzeczne dziewczynki - szepnął do ucha, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Widząc to uśmiechnął się i odszedł.
Lubię grzeczne dziewczynki? Co to miało być? W ogóle jego głos... był bardzo przyjemny, ale żeby odrazu dreszcze przez to? Nie wiem o co mi chodzi, a co dopiero jemu.
Po kilku minutach, gdy wszyscy dotarli imprezka zaczęła się. Leciała głośna muzyka, a ,,parkiet'' był cały zapełniony.
Podeszłam do barku, który obsługiwał jakiś nieznany mi ślizgon.- co dla piękniej pani? - wziął do ręki szklankę i postawił przede mną z wielkim uśmiechem na ustach.
- a co pan proponuje? - zaśmiałam się i oparłam łokcie o blat, a następnie głowę o ręce i bacznie przyglądałam się barmanowi
- hmm - rozmyślał chwile, po czym wyjął składniki i w kilkanaście sekund mój drink był gotowy - myśle, że będzie smakować - puścił oczko i zajął się innymi.
Upiłam łyka tego czegoś i muszę przyznać, że było naprawdę dobre. Siedziałam przy blacie, nadal pijąc pysznego drinka i rozmyślając.
- co tam masz? - Cedric usadowił się obok mnie i wskazał ręka na szklankę
- w sumie to nie wiem, ale jest bardzo dobre - zaśmiałam się, a on widząc to słodko się uśmiechnął pod nosem
- jak się trzymasz? - spytał obczajając mnie
- chcesz mnie przelecieć i pytasz się jak się trzymam, tylko po to żeby wiedzieć kiedy będę miała lepszy humor i ochotę? - zaśmiałam się, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce
- nie...nie to nie o to chodzi - próbował się wykręcić - barman! Poprosimy jeszcze dwa razy to co ma koleżanka - unikał mojego wzroku
- oj Diggory, ja już cię dobrze znam - uśmiechnęłam się i wzięłam drugą szklankę z drinkiem od ślizgona.
Dalsza rozmowa była już trochę przyjemniejsza. Gadaliśmy o szkole, obgadywaliśmy uczniów i opowiadaliśmy sobie żarty. Było naprawdę fajnie, lecz w pewnym momencie do moich żył wpłynęło tyle alkoholu, że zapomniałam o czym później rozmawialiśmy i... czy w ogóle jeszcze rozmawialiśmy.
Draco pov.
Siedziałem na kanapie obtoczony masą dziewczyn. Nie było to zbytnio komfortowe, zwłaszcza, że żadna z nich mi się nie podobała.
- Malfoy, rusz dupe! Jesteś na imprezie, a nie w szkolnej ławce, wyrwij jakąś do tańca - Zabini nie dawał mi spokoju. W końcu wstałem, ale nie po to żeby potańczyć. Wstałem żeby podejść do baru i się czegoś napić, najlepiej ognistej.
Usiadłem i poprosiłem barmana o whisky. Wziąłem szklankę do ust i powoli upijałem, rozglądając się po całym pokoju. Był taki tłok, że ciężko mi było rozpoznać kogokolwiek. Moją uwagę jednak zwrócił Diggory, który ciągnął jakąś nieźle wstawioną laskę do tańca.
Upiłem kolejnego łyka, czułem jak moje gardło piecze pod wpływem ognistej. Przyjrzałem się dokładnie dziewczynie z którą tańczył puchon. Była to Ross. Szaleńczo głupia, ale też szaleńczo piękna i pociągająca. Stop. Stop. Stop. Bez przesady.
Tańczyła z nim ledwo trzymając się na nogach. Kręcił ją, po czym nachylił się nad nią i obliczał usta. Wyciągnął język i lizną jej dekolt. O nie tego już było za wiele.
Zostawiłem whisky i podszedłem bliżej.
- Diggory, zostaw ją - odezwałem się stanowczym głosem - myśle, że nie ma ochoty na jakiegoś puchonka - zaśmiałem mu się w twarz, gdy ta oderwała się od niego- co... ty... M..Malfoy rrobisz? - szczerze mówiąc ledwo co ją zrozumiałem
- zabieram cię stąd - podniosłem ją i zaprowadziłem do mojego pokoju. Widziałem, że Diggory był wkurzony, nawet coś tam gadał, ale nie zwracałem na niego uwagi. Szarpała się cholernie, ale w końcu dotarliśmy i rzuciłem ją na łóżko.
- Malfoy! Cco ty robisz? Zostaw mnie! Wypuść mnie!! - podeszła ledwo co do drzwi, a gdy zobaczyła, że są zamknięte zsunęła się po nich i usiadła.
Wyjąłem z szafy jakąś koszulkę i rzuciłem jej - masz idź się przebierz do łazienki - no chyba, że nie dasz rady - prychnąłem pod nosem
- ha ha ha ba...bardzo śmieszne - wstała i weszła z lekkimi trudnościami do łazienki. Po niecałych 10 minutach wyszła - zajmuje łóżko Zabiniego - położyła się i zamknęła oczy.
Widząc, że zasnęła okryłem ją kołdrą. Wyglądała przeuroczo.
- jak mogłem jej nienawidzić, ona jest takim aniołem - wzdychnąłem
- chyba tylko kiedy śpi - nie wiadomo kiedy Zabini zjawił się w pokoju - widze, że zajęła moje łóżko. W takim razie pójdę nocować u Pansy - na jego twarzy zawitał ogromny uśmiech
- Powodzenia - zaśmiałem się i wszedłem do łazienki szykować się do spania.
CZYTASZ
I wanna learn to love. [Draco Malfoy]
Fanfiction- Istnieje tyle uczuć, ale nigdy jednego nie rozumiałam. Miłość... Chce nauczyć się kochać. - Nauczę cię - spojrzał na mnie z kojącym uśmiechem -Nauczę cię, bo sam się zakochałem... • • • • • • • Czasem nawet wrogowie mogą zamienić się w przyjació...