Siedziałam wraz z Draco w jego pokoju, obserwując jak odrabia prace domową z eliksirów. Nie był zbytnio w humorze przez przegrany mecz z krukonami oraz przez to, że Blaise dostał tłuczkiem i aktualnie leży w skrzydle szpitalnym.
- szkoda mi Blaise'a - wzdychnęłam na samą myśl o tym co dzisiaj się stało - a było tak dobrze, już wygrywaliście - ułożyłam się na jego łóżku
Po skończeniu pracy domowej wziął jakąś inną książkę i usiadł obok mnie. Wstałam, przyglądając się okładce - Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć - kręcą cię zwierzątka? - zachichotałam, on przekręcił oczami
- ten matoł Hagrid będzie mnie z tego pytał na następnej lekcji - mruknął nie odrywając oczu od lektury.
Siedziałam bez czynnie wpatrując się w niego. Wyglądał tak cholernie dobrze, zresztą jak zwykle. To Malfoy. Malfoy na którego leci 3/4 lasek ze szkoły, bogaty, inteligenty, pociągający, władczy. Nie wiem jakim cudem wybrał mnie. Równie dobrze mógłby być z jakąś ładniejszą ślizgonką o czystej krwi, ale nie on woli mnie. Z każdą myślą o nim moje serce przyspieszało.
- długo się tak jeszcze będziesz na mnie gapić? - oderwał wzrok od książki na chwile, aby spojrzeć na mnie. Uniosłam brwi i odwróciłam głowę w drugą stronę, udając focha.
Nadal siedzielismy w ciszy, gdy moim oczom ukazał się zwykły czarny zeszyt, lekko przykryty kołdrą leżący przy poduszce. Z ciekawości wzięłam go w rękę i zapytałam- od czego to zeszyt? - wpatrywałam się to na notes to na chłopaka. Na początku nie zwracał na mnie uwagi, lecz gdy zobaczył co trzymam wyrwał mi go
- zostaw to - syknął, ale ja go nie słuchałam. Po tym jak odstawił zeszyt na biurko, po prostu go otworzyłam
- kurwa, Amanda - mruknął - oddawaj to! - zarządał, gdy ja pobiegłam i zamknęłam się szybko w łazience.
Walił i darł się w drzwi, ale ja się tym nie przejmowałam. Chciałam wiedzieć o co chodzi z tym zeszytem. Otworzyłam pierwszą stronę i ujrzałam wpis:3 grudnia 1993
Nie wiem co we mnie wstąpiło, żeby tu pisać. Po prostu nie mam się komu wygadać, znaczy mam, ale nie chce...
Byłem dzisiaj na zakupach i w pubie z Zabini'm, Parkinson i Ross. Pokłóciłem się z Ross, przez moją jebaną głupotę. Jakbym nie mógł się na chwile zamknąć, kurwa to było silniejsze ode mnie - widzieć ją wkurzoną. Uwielbiam ją dręczyć, widzieć ten blask złości w jej niebieskich oczach. Lubię się z nią droczyć, dzięki temu z nią gadam, bo normalnej rozmowy to my przeprowadzić nie umiemy. Blasie doradził mi żeby zaprosić ją na trening qudditch'a, tak w ramach przeprosin. Wszystko było by okej, gdyby nie to, że jej chłoptaś też wchodzi w grę.Wytrzeszczyłam oczy z niedowierzania. Draco przestał pukać i szarpać za klamkę, więc stwierdziłam, że przeczytam jeszcze tylko jeden krótki wpis
31 marca 1994
Dzisiaj przedstawię rodzicą Ross. Ostatnio stwierdziła, że nasz związek na niby nie ma sensu i tak jakby zerwała ze mną. Niby nie powinienem narzekać, bo było to tylko na pokaz. Dobra będę szczery, zakochałem się w niej i chciałbym żeby ona tez coś do mnie poczuła. Chciałbym być z nią w prawdziwym związku, chciałbym codziennie smakować jej ust, codziennie widzieć jej uśmiech, budzić się przy niej, czuć jej zapach. Po prostu chce żeby była przy mnie.
Przegryzłam wargę, nadal niedowierzając. Czuł do mnie to samo co ja do niego, a my tyle zwlekaliśmy... po prostu baliśmy się, nie chcieliśmy zniszczyć naszej relacji.
Wyszłam z promieniującym uśmiechem, otwierając buzie by coś powiedzieć, gdy on mi przerwał
- wyjdź stąd - syknął
- słucham? - zmarszczyłam brwi, patrząc jak siada na łóżku i przeciera twarz. Milczał.
- przecież to co napisałeś jest urocze - zbliżyłam się do niego- świetnie - zaśmiał się z irytacją - ile przeczytałaś? Wszytko? - zerknął na chwile na mnie - wyjdź stąd
- ale to przecież nic złego...
- nic złego?! - wstał rozwścieczony - czytałaś, kurwa moje osobiste notatki... byłem tak głupi, że za zacząłem to pisać. Kurwa pisałem to, bo nie chciałem okazywać słabości. Nie chciałem nikomu mówić, co czuje bo to żałosne - walnął pięścią w ścianę- to nie jest żałosne, tylko normalne. Każdy ma uczucia Draco i każdy czasem potrzebuje się wygadać - chwyciłam go za ramie, ale on mnie odepchnął
- ile przeczytałaś? Całość? To teraz już wiesz jak żałosny potrafię być - mruknął
- przestań tak mówi...
- wyjdź stąd - powiedział wyższym tonem - kurwa wyjdź stąd i zostaw mnie w spokoju - krzyknął.
Stałam jak słup soli. Zabolało i to bardzo. Odłożyłam notes, patrząc na niego ze łzami w oczach i wyszłam trzaskając drzwiami.
CZYTASZ
I wanna learn to love. [Draco Malfoy]
Fanfiction- Istnieje tyle uczuć, ale nigdy jednego nie rozumiałam. Miłość... Chce nauczyć się kochać. - Nauczę cię - spojrzał na mnie z kojącym uśmiechem -Nauczę cię, bo sam się zakochałem... • • • • • • • Czasem nawet wrogowie mogą zamienić się w przyjació...