You've never been modest.

7.9K 192 91
                                    

Idziemy z Pansy, Blais'em, Teodor'em i Adrian'em do pubu ,,Pod Trzema Miotłami''. Jest sobota, czyli jeden z dni w całym tygodniu kiedy możemy wyjść do Hogsmeade.

- Amanda co dla ciebie? - zapytała Pansy, podczas gdy ja szukałam wolnego stolika.

- piwo kremowe dla wszystkich! - krzyknęłam i usiedliśmy przy znalezionym przeze mnie miejscu.
Na przeciwko mnie znalazł się Teodor, obok niego Blais, jeszcze obok Adrian, a przy mnie siedziała Pansy.

Po kilku minutach kelner przyniósł piwa.

- to jak z kim idziecie na bal? - spytał zaciekawiony Adrian. Blais spojrzał niepewnie na Pansy i sie lekko uśmiechnął.
Teodor popatrzył się przez chwile na mnie, a potem spojrzał na kogoś za mną. Odwróciłam się. Malfoy i Greengrass. Odkąd Nott siedzi z nią na eliksirach mówi jej hej, czasem nawet z nią gada. Żałosne.

- jaki bal? - spytałam nieco rozkojarzona

- widać jak wczoraj słuchałaś Snape'a  Amanda - zaśmiał się Blais. Przewróciłam oczami, a następnie skierowałam je na mojego chłopaka - to jak zaprosisz mnie? - zrobiłam słodką minkę.

- Amando, czy pójdziesz ze mną na bal bożonarodzeniowy? - zapytał prześmiewczo - czy uczynisz mi ten zaszczyt?

- ależ oczywiście - upiłam łyk piwa - z chęcią Teodorze - wszyscy zaczęli chichotać. Nie wiedziałam, że aż tak ich to rozbawiło.

- Amanda - Adrian nie mógł opanować śmiechu - masz wąsik z piany - to dlatego tak się śmiali!

- już czekaj zaraz to załatwię - czarnooki wytarł pianę z nad moich ust swoim rękawem

- dziękuję, a teraz przepraszam muszę iść do łazienki - oddaliłam się w stronę toalety. Patrzyłam na moje buty, były całe w śniegu. Stanęłam na środku i zaczęłam tupać, aby śnieg zszedł.
Nagle ktoś we mnie wszedł.

- cholera! Nie staje się na środku przejścia - Malfoy zaczął mnie obwiniać. Wylał na siebie piwo kremowe. Śmiesznie.

- z czego się śmiejesz? Będziesz mi musiła odkupywać garnitur szyty na miarę. I myśle, że nie chcesz wiedzieć ile kosztował - zmarszczył brwi, a po głosie słyszałam jak bardzo zły był. Ładny ten garnitur. Zwykły, czarny, dobrze się na nim prezentował.

- dawaj, ile kosztował? - zaśmiałam się

- na pewno więcej, niż te twoje wszystkie razem wzięte ciuszki - kiwną głową z obrzydzeniem. Miło.

- nigdy nie byłeś skromy Malfoy, a teraz przepraszam idę do łazienki - posłałam uśmieszek - a i patrz jak chodzisz pajacu! - krzyknęłam, on zirytowany całym zajściem pokazał mi środkowy palec, co odwzajemniłam z radością.

Draco pov.

Świetnie mój ulubiony garnitur. Głupia jędza, jeszcze zobaczy. Odpłaci mi się, nie odpuszczę jej tego.

- Draco, co się stało? - Greengrass wstała i wzięła ode mnie kufry piwa

- nie widziałaś? Ross stała na samym środku, i niechcący na nią wpadłem - wymamrotałem pocierając chusteczką o mokre miejsce

- przykro mi - podeszła do mnie i najwyraźniej chciała mnie przytulić

- zostaw mnie - mruknąłem, a ta popatrzyła na mnie jak na kosmitę

- co powiedziałeś?

- powiedziałem żebyś mnie zostawiła, jestem wkurzony nie rozumiesz? - miałem ochotę wydrzeć się na cały pub.
Nic nie odpowiedziała, usiadła i patrywała się we mnie. Po kilku minutach wyszliśmy.

I wanna learn to love.      [Draco Malfoy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz