Weszliśmy do wielkiego przedpokoju, w którym stali państwo Malfoy. Kobieta o czarnych włosach i jasnych pasemkach z przodu, przywitała syna z radością
- oh Draco, tak bardzo tęskniliśmy - uściskała go mocno. Mężczyzna obok niej miał niezbyt zadowoloną minę, jego platynowe blond włosy opadały mu na ramiona. Uśmiechnął się w stronę syna, następnie wzrok skupił na mnie
- Ty musisz być dziewczyną Dracona - wskazał na mnie laską z ozdobnym wężem
Kiwnęłam głową, Malfoy przyciągnął mnie do siebie i przedstawił
- mamo, tato to moja dziewczyna Amanda Ross - spojrzał na mnie uśmiechając się uroczo i mrugnął oczami- dzień dobry, bardzo mi miło państwa poznać. Dziękuję za zaproszenie - posłałam uśmiech i ukłoniłam lekko głowę
- nie ma za co dziecinko, Draco nam pisał ile dla niego znaczysz... - kobieta spojrzała na nas obojga i uśmiechnęła się kojąco - pięknie razem wyglądacie
Poczułam jak rumieńce pojawiają się na mojej twarzy. Po jakże szlachetnym przywitaniu zasiedliśmy wspólnie do stołu. Usiadłam obok Malfoy'a, a na przeciwko nas usadowili się jego rodzice. Stół wypełniony był najróżniejszymi potrawami, zaczynajac od kurczaka, kończąc na małżach.
Jedliśmy w spokoju i ciszy, gdy ojciec Draco się odezwał
- tak więc, jesteś czystej krwi? - zapytał spoglądając to na mnie to na swojego syna- tak - odpowiedziałam bez wahania. Wiedziałam, że oczekuje dłuższej wypowiedzi, więc odrazu dodałam - mój ojciec pracuje w ministerstwie Magii w Departamencie Substancji Odurzających, zaś mama prowadzi firmę obuwniczą, dla czarodziei oczywiście - po skończeniu poczułam kolano Draco przy moim. Lekko się wzdrygnęłam, lecz nadal wpatrzona byłam w pana Malfoy'a
- o to bardzo ciekawie, z chęcią poznamy twoich rodziców, prawda Narcyzo? - jego wzrok przerzucił się na żonę
- oczywiście, że tak - uśmiechnęła się szeroko i wpatrywała we mnie
Draco cały czas stykał swoje kolano z moim, co sprawiło, że lekko się uśmiechałam sama do siebie. On też się uśmiechał.
Po chwili rodzice Malfoy'a skończyli jeść, Lucjusz właśnie wstawał, gdy Narcyza odezwała się
- jak dobrze patrzeć na szczęśliwego syna - wstała z krzesła i podeszła do Malfoy'a. Złożyła pocałunek na jego policzku i nachyliła się nade mną - tak bardzo się cieszę, że jesteście razem. Jest taki radosny, jak nigdy - szepnęła i odeszła dumnie.
Po skończonym posiłku Malfoy oprowadził mnie po domu. Otworzył jedne z drewnianych, szarych drzwi
- to twój pokój, będziesz tu spała - rzucił szybko na mnie okiem - gdyby coś się stało, mój pokój jest tam - wskazał czarne drzwi, które były nieopodal.Potem zaprowadził mnie do ogrodu. Jego matka hoduje naprawdę przepiękne rośliny
- o a te są moje ulubione - wskazał na niebieskie drobne kwiaty, które nie wyróżniały się niczym - to są niezapominajki - spojrzał na mnie, lekko się uśmiechając. Patrzyłam na niego z podziwem. Znał, wszystkie nazwy kwiatów w swoim ogrodzie, podczas gdy ja znałam tylko tulipany i róże.
- Jeżeli damy komuś niezapominajkę to chcemy, aby ta osoba nigdy o nas nie zapomniała. Ale pragniemy, też żeby stało się coś więcej, żeby ta osoba stworzyła z nami jakiś związek, chociażby przyjaźń - wpatrzony był w niebieski kwiat. Nastała chwila ciszy. Widziałam, że spogląda na te kwiaty tak jak gdyby mu coś przypominały
- urocze dostać niezapominajkę od osoby na której ci zależy - wydusiłam z siebie, blondyn kiwnął głową
- masz racje - po uważnym przyjrzeniu się kwiatom, wróciliśmy do domu.
Robiło się już późno, więc po kolacji odrazu poszłam się wykąpać i popędziłam do pokoju.
Pomieszczenie było bardzo przestronne, jedno duże okno, wielkie łoże, biurko i dwie póki z książkami. Niestety zawsze miałam problem z zasypianiem w obcych miejscach. Pierwszych czterech nocy w Hogwarcie nie przespałam, musiałam się przyzwyczaić do nowego otoczenia.
Położyłam się do łóżka z nadzieją, że tym razem będzie inaczej. Nie było. Leżałam ponad godzinę wpatrując się w sufit. Potem próbowałam ułożyć się w innej pozycji, ale i to nie pomagało. W głowie miałam tylko jeden pomysł.
Wyszłam po cichu z pokoju, w mojej piżamie i zapukałam w czarne drzwi.
Po chwili moim oczom ujawnił się Malfoy w szarych dresach i szarej koszulce na krótki rękaw- przepraszam jeśli przeszkadzam, ale...
- wchodź - nie dał mi dokończyćWeszłam do jego pokoju. Podobnie jak wcześniejszy był przestronny z dużym oknem, łóżkiem, biurkiem i półkami na których widniały puchary i rożnego rodzaju nagrody. Pokój pomalowany cały na zielono, można powiedzieć, że w barwach Slytherinu.
- nie mogę zasnąć i mam głupie pytanie... - podrapałam się po głowie i spojrzałam w podłogę- tak możesz się u mnie przespać - ucieszony wskazał łóżko - jest duże więc się zmieścimy - zaśmiał się pod nosem, spoglądając na mnie
- ale skąd wiedziałeś, zresztą nieważne... dziękuję - niepewnie się uśmiechnęłam, a on podszedł bliżej mnie
- to ja dziękuję, to szalone co robisz dla przyjaciela - poszedł jeszcze bliżej, wpatrując się w moje oczy. Mój oddech stawał się coraz bardziej płytszy. Przegryzłam wargę wpatrując się w jego usta. Był tak blisko, dzieliło nas pare cali. Wystarczyło tylko, pochylić głowę ku górze...
- Draco! - Narcyza zapukała w drzwi
- idź do łazienki - uchylił drzwi, które znajdowały się z oboku jego pokoju
Otworzył drzwi, pogadał chwilę z matką po czym życzył jej dobrej nocy i zamknął je.
Wyszłam z łazienki lekko zmieszana
- przepraszam, mama - blondyn podrapał się po policzku- nie ma sprawy, to mogę? - zapytałam wskazując na łoże
- jasne - odsłonił kołdrę i uśmiechnął się słodko. Za słodko.
Szczerze nie mam pojęcia, czemu do niego przyszłam i tak pewnie nie zasnę.
Położyłam się na brzegu i przykryłam kołdrą.
- tak daleko? - spytał wyraźnie rozbawiony. Nie reagowałam, po prostu wzdychnęłam i zamknęłam oczy.
Po chwili światło zgasło. Poczułam uginający się materac i zaraz po tym... ręce. Objął mnie od tylu kładąc głowę na tą samą poduszkę co ja
- tak wrazie czego, żebyś nie spadła - zaśmiał się, a ja razem z nim.Leżałam w jego obięciach już tak z 10 minut, chyba stwierdził że śpię. Wzdychnął i powiedział po cichu:
- dobranoc kochanie
CZYTASZ
I wanna learn to love. [Draco Malfoy]
Fanfiction- Istnieje tyle uczuć, ale nigdy jednego nie rozumiałam. Miłość... Chce nauczyć się kochać. - Nauczę cię - spojrzał na mnie z kojącym uśmiechem -Nauczę cię, bo sam się zakochałem... • • • • • • • Czasem nawet wrogowie mogą zamienić się w przyjació...