Wieczorem, gdy wróciłam od Malfoy'a, opowiedziałam wszystko Pansy
- podobasz mu się i tyle - stwierdziła pisząc wypracowanie z historii magii
- gdybym mu się podobała, to nie chciałby udawanego związku... tylko prawdziwy - wzdychnęłam kładąc się na łóżko
- skąd wiesz? Może chce w taki sposób zbliżyć się do ciebie i kto wie? - wzruszyła ramionami
- wmawiaj sobie tak dalej - odwróciłam się na drugą stronę i zamknęłam oczyDraco pov.
- i jak co jej powiedziałeś? - Blaise wszedł przez drzwi, wyraźne podekscytowany
Wlałem sobie kolejną porcje ognistej i spojrzałem na niego zmarnowany
- nie mów, że nie pykło. Co jej powiedziałeś? - natychmiast podszedł do stołu i zabrał whisky - gadaj!
Zaśmiałem się pod nosem z zażenowania - jestem takim idiotą, że zamiast zaprosić ją na randkę czy też powiedzieć co czuje, to zapytałem ją o to czy chce być ze mną w udawanym związku. Powiedziałem, że będzie to dobre dla mnie, bo laski się tak nie będą do mnie kleiły i dla niej bo odbije się na Nocie. Stchórzyłem - spojrzałem na smutną minę przyjaciela
- nie no, nie jest tak źle. Może dzięki temu się do siebie zbliżycie i ona coś do ciebie poczuje i wiesz... potem związek na poważnie... ten taki prawdziwy... - uśmiechnął się lekko spoglądając na moją reakcje.
- tylko, że ona jeszcze się nie zgodziła... ma dać mi znać w ciągu tygodnia - wzdychnąłem i bawiłem się cieczą w szklance
Zabini wstał i podszedł do mnie - nie martw się smoku, dasz rade. Trzymam kciuki, że się zgodzi, a jeśli nie... to będziesz próbował dalej. Widzę, że naprawdę ci na niej zależy i nie chce żebyś to zaprzepaścił. Przecież jak ty na nią patrzysz... stary nigdy na żadną dziewczynę tak nie patrzyłeś. Nie chcesz ją tylko zaciągnąć do łóżka, co zawsze robiłeś z jakimiś tępymi laskami. Ty chcesz z nią być na serio i chcesz żeby była i cię kochała. Chcesz żeby to uczucie było odwzajemnione, chcesz żeby czuła się przy tobie kochana i bezpieczna - poklepał mnie po ramieniu i lekko się uśmiechnął
- stary jak ty mnie dobrze znasz... opuściłem wzrok i zacisnąłem wargi - dzięki przyjacielu - wstałem i go uściskałem. Zabini jest dla mnie jak brat.
- nie wiedziałem, że masz taki talent do podnoszenia ludzi na duchu - zaśmiałem się
- no widzisz, smoku. Dobra ty już lepiej idź spać, bo jutro mecz z Hufflepuff'em
- racja, dobranoc
- dobranoc
Amanda pov.
Następnego dnia miał być mecz qudditch'a, na który oczywiście się wybieram z Pansy.
Pomknęłyśmy na śniadanie, szybko zjadłyśmy i poszłyśmy się szykować.Było naprawdę ciepło, słońce grzało i pięknie oświetlało zamek. Założyłam koszulkę, którą dostałam od Malfoy'a, czarne przyległe spodnie i szalik Slytherin'u. Na wszelki wypadek założyłam jeszcze zieloną bluzę na suwak.
Byłyśmy już z Pansy na boisku. Usiadłyśmy i czekałyśmy na mecz. Zostało 20 minut. Przyjaciółka zaciągnęła mnie do szatni, bo chciała dać otuchy chłopakowi.
Stałyśmy przed drzwiami, gdy otworzył nam Malfoy- poprosisz Blaise'a, aby tutaj przyszedł? - Pansy zrobiła słodkie oczka, a ślizgon zawołał przyjaciela.
Zadowolony Zabini przytulił dziewczynę i zaczęli gadać. Stałam z Malfoy'em i przypatrywałam się im dopóki się nie odezwał- ładna bluzka - zaśmiał się uroczo pod nosem i spojrzał w ziemie
- tak... też mi się podoba - spojrzałam zawstydzona na blondyna. Nastała niezręczna cisza, więc aby ją przerwać odezwałam się
- powodzenia na meczu, mam nadzieje że wygracie, trzymam kciuki - posłałam uśmiech, gdy on spojrzał mi głęboko w oczy i zakłopotany nie wiedział co powiedzieć
- tak... też mam taką nadzieje - wzdychnął głośno - będę już leciał, muszę się przebrać - wskazał dłonią na drzwi - daj znać jak już będziesz wiedzieć - szepnął na odchodne
Wzdychnęłam głośno i popatrzyłam jak znika za drzwiami. Miałam mętlik w głowie. Odwróciłam się i zobaczyłam stojącego przede mną Cedric'a. Stał uradowany w żółtym stroju od qudditch'a. Pasował do niego.
- hej piękna - rzucił na wstępie, ja zmarszczyłam brwi - nie chce nic mówić, ale jesteśmy tak dobrze przygotowani na to żeby dać w kość ślizgonom, że sobie nie zdajesz z tego sprawy
Zażenowana uniosłam brwi, a gdy zdał sobie sprawę z tego co powiedział, szybko przegryzł wargę i zamknął oczy
- znaczy wiesz... nie o to mi chodzi... myśle bardziej o tym, że jesteśmy świetnie przygotowani i...- daruj sobie - wyminęłam go i poszłam na trybuny
Usiadłam obok Pansy i wpatrywałam się w puste boisko. W głowie miałam tylko jedną osobę. Osobę o aksamitnym głosie, przez który zawsze przechodziły mnie ciarki, osobę z pięknymi hipnotyzującym szarymi tęczówkami.
Mecz się zaczął. Ślizgoni na początku przegrywali. Puchoni prowadzili 50 do 20. W końcu pojawił się złoty znicz. Trzymałam kciuki za Malfoy'a. Chciałam, żeby wygrali i chciałam, żeby był szczęśliwy. Po ostatniej przegranej z gryfonami nie odzywał się do całej drużyny przez jakiś tydzień.
- Hufflepuff prowadzi 70 do 30, ale wszystko się może zmienić, gdy tylko szukający Slytherinu załapie znicz - komentator cały czas zachłannie opisywał grę
- złoty znicz w zasięgu szukającego ślizgonów, złoty znicz w za... i JEST! - krzyknął głośno - DRACO MALFOY ZŁAPAŁ ZŁOTY ZNICZ, SLYTHERIN WYGRYWA!
Całe zielone trybuny wrzeszczał głośno, ja klaskałam spoglądając z uśmiechem na blondyna. Nie wiem czy wyczuł mój wzrok, ale spojrzał na mnie ucieszony, pokazując złoty znicz. Ja z radości pokazałam mu bluzkę z numerem 7 i szeroko się uśmiechnęłam. On zaś lekko się zarumienił, następnie spojrzał na kolegów.
Wychodziłam z boiska, gdy poczułam uścisk na ramieniu - chciałem cię przeprosić, wasza drużyna jest naprawdę zdolna - ujrzałam zdyszanego Cedric'a
- nie musisz udawać, że tak myślisz - przewróciłam oczami
- nie udaje... serio tak myśle i mam pyta... - speszony spojrzał w ziemie
- Cedric, znam cię, jesteś taki. Tak naprawdę jesteś wkurzony i chcesz dogrywki, bo nie możesz się pogodzić z przegraną - posłałam sztuczny uśmiech - a do mnie zarywasz tylko po to, żeby mnie przelecieć - poklepałam go po ramieniu i odeszłam
Za sobą słyszałam tylko jego słowa
- to wcale nie tak Amanda! - pokręciłam głową z niedowierzania i zaśmiałam się pod nosem - aj Diggory, Doggory...
CZYTASZ
I wanna learn to love. [Draco Malfoy]
Fiksi Penggemar- Istnieje tyle uczuć, ale nigdy jednego nie rozumiałam. Miłość... Chce nauczyć się kochać. - Nauczę cię - spojrzał na mnie z kojącym uśmiechem -Nauczę cię, bo sam się zakochałem... • • • • • • • Czasem nawet wrogowie mogą zamienić się w przyjació...