I have to do this.

3.2K 104 29
                                    

Leżeliśmy wspólnie na łóżku, wtuleni do siebie. Przyłożyłam głowę do jego klatki piersiowej, jednak szybko ją podniosłam

- chciałbyś mieć dzieci w przyszłości? - zapytał spokojnym głosem, bawiąc się moim włosami 

- tak - odparłam bez wahania

- ile? - wciąż pytał, patrząc w baldachim wiszący nad łóżkiem

- hm... niech pomyśle - wypuściłam powietrze nosem - jednego lub dwójkę - odpowiedziałam, tym razem zwróciłam głowę w jego stronę

- tylko? - uniósł brwi, lekko się uśmiechając - czyli będziemy mogli zaszaleć max. 2 razy bez zabezpieczenia i tym podobnych - zaśmiał się i złączył nasz wzrok. Wytrzeszczyłam oczy z szoku

- ty... mówisz poważnie? - spytałam po ciuchu

- ale co, że będziemy musieli uważać? - zachichotał, cały czas patrząc w moje oczy

- nie, chodzi mi bardziej o to, że... - przełknęłam ślinę - chcesz mieć ze mną dzieci - po wypowiedzeniu tego zdania, moje serce nabrało tępa

- oczywiście, że chce - uśmiechnął się słodko - nie wyobrażam sobie kogoś innego za matkę moich dzieci, no i przyszłą żonę - zachichotał, ja za to poczułam jak staje się czerwona

- też chcę założyć z Tobą rodzine, ale nic nie mówiłam, bo nie wiedziałam jak byś na to zareagował - przegryzłam wargę

- moim największym marzeniem jest, abyś została moją żoną, a potem żebyśmy wspólnie wychowali nasze dzieci... lub dziecko, jedno - puścił oczko, na co zachichotałam.

Ponownie wtuliłam się w jego klatkę piersiową, lecz nie trwało to długo. Sowa zaczęła pukać w szybę

- list, pewnie od mamy - Draco wstał z łóżka, ja odrazu podążyłam za nim. Odwiązał wstążeczkę i zajął się czytaniem, ja w tym czasie karmiłam sowę. Gdy zwierze już się najadło, przerzuciłam wzrok na blondyna. Przełknął głośno ślinę i usiadł na łóżku. Ręce zaczęły mu się trząść

- Draco, co się stało? - uklęknęłam przed nim, on nic nie mówiąc podał mi list

Kochany Draco,
Dzisiaj Czarny Pan był u nas w domu i ogłosił, że jutro śmierciożercy mają się pojawić w Hogwarcie. Mam nadzieje, że wiesz co mam na myśli pisząc ten list. Skoro oni przybedą jutro, oznacza to, że powinieneś wypełnić swoje zadnie. Wpuść ich przez szafkę zniknięć o godzinie 18. Będzie ciocia Bellatrix oraz paru innych śmierciożerców. Uważaj na siebie i na Amandę.

                                                         Kocham Cię,
                                                                mama

Odłożyłam list i uściskałam płaczącego blondyna. Trząsł się niesamowicie, przez co moje serce złamało się na tysiąc kawałków.

- damy rade - pocieszałam go - nie zostawię Cię, pomogę Ci - delikatnie gładziłam jego plecy

- nie wiem czy powinnaś... - westchnął, wtulony w moje ciało

- powinnam, przecież obiecałam - wzięłam jego bladą twarz w dłonie - kochanie, jak nie my to kto? - zapytałam uśmiechając się kojąco - zobaczysz będzie dobrze, zrobimy to co trzeba, a potem... będziemy żyć długo i szczęśliwie wraz z naszymi brzdącami - na te słowa, uśmiech pojawił się na jego twarzy

- dziękuję kochanie - wtulił się ponownie - dziękuję

- nie ma za co - ucałowałam skroń chłopaka - jestem tu dla Ciebie.

I wanna learn to love.      [Draco Malfoy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz