Podążałam za Potter'em, który przystanął na szóstym piętrze i zaczął kierować się do męskiej łazienki. Czekałam przy schodach, lecz nie potrwało to długo. Usłyszałam straszny huk, a gdy podbiegłam pod drzwi, woda lała się strumieniami. Otworzyłam drzwi, nie zważając, że jest to łazienka męska i weszłam ostrożnie, tak aby się nie poślizgnąć.
- sectrumsempra! - usłyszałam głos Harrego
Zbliżyłam się do niego, próbując przypomnieć sobie to zaklęcie. Niestety nic z tego, nie mogłam odnaleźć go w mojej głowie.
Stanęłam za gryfonem, gdy ten zauważył że ktoś za nim stoi odwrócił się. Serce mi pękło, widząc co się stało. Mój Draco, leżący na podłodze, krwawiący i majaczący z bólu
- Draco! - krzyknęłam i szybko podbiegłam do chłopaka. W sumie to nie wiedziałam co robić, nie znałam przeciwzaklęcia, na dane zaklęcie. Chciałam zatamować rany, ale nie miałam jak. Krew leciała jak szalona, podobnie jak moje łzy - będzie dobrze, zaraz coś wymyślę - markotałam pod nosem. Draco coraz ciężej oddychał, przymykając oczy - Draco, halo patrz na mnie. Nie możesz odejść, nie możesz mi tego zrobić... Draco... - łzy spływały strumieniami po moich policzkach.
Nagle ktoś wszedł do łazienki, był to Snape. Na całe szczęście, dzięki Merlinowi. Odepchnął mnie lekko i zbliżył się do ślizgona. Zaczął szeptać coś, przez co krew zaczęła znikać, a Draco przestał jęczeć. Widząc jak nauczyciel ratuje mojego chłopaka, stwierdziłam że zajmę się winowajcą, który wyszedł z pomieszczenia kilka sekund po tym jak wszedł Snape.
- Potter! - krzyknęłam - Potter, kochaniutki mamy do pogadania - głośno powiedziałam schodząc na piąte piętro. Bingo.
Wyjęłam różdżkę i wycelowałam w bruneta, lecz on był szybszy
- expelliarmus! - krzyknął
- protego! - odbiłam zaklęcie, przez co się zdziwił. Nie czekając dłużej, skorzystałam z jego zdziwienia i rzuciłam zaklęcie - rictusempra! - krzyknęłam, lecz na marne skubany odbił zaklęcie
- expelliarmus! - krzyknął i na moje nieszczęście, różdżka wymknęła się z mojej ręki. Spojrzałam szybko na niego i zmrużyłam oczy
- dalej Potter, wykończ mnie! Wykończ mnie tak jak zrobiłeś to z Draco, rzuć na mnie to zaklęcie i będzie po sprawie! - wydusiłam ze złością. Chciałam go sprowokować. Ten stał jak wryty z drżącą ręką - No dawaj - uniosłam dłonie - nie mam różdżki, droga wolna - wzruszyłam ramionami, posyłając obojętną minę
- Amanda dobrze wiesz, że lubię cię, nawet bardzo...
- rzucaj zaklęcie! - krzyknęłam
- nie, nie rzucę tego jebanego zaklęcia bo mi na tobie zależy! - wrzasnął i rzucił sfrustrowany różdżkę na ziemie. Wtedy szybko schyliłam się i wzięłam swoją do ręki
- petrificus totalus! - wycelowałam w bruneta. Zadziałało, sparaliżowało go. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego - lepiej nie zadzieraj ze mną i z moim chłopakiem - syknęłam, patrząc w jego niebieskie oczy - jesteś żałosny - prychnęłam i odeszłam dumna z siebie.
Weszłam na szóste piętro i spotkałam tam profesora Snape'a
- jest w skrzydle szpitalnym - rzekł zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Kiwnęłam głową i już odwracałam się - pewnie wiesz o zadaniu Dracona, jesteście blisko ze sobą - stwierdził surowo i powolnie
- to prawda, profesorze - przytaknęłam
- pomagaj mu jak tylko możesz - powiedział i odszedł jak gdyby nigdy nic, machając swą czarną szatą.
CZYTASZ
I wanna learn to love. [Draco Malfoy]
Fanfiction- Istnieje tyle uczuć, ale nigdy jednego nie rozumiałam. Miłość... Chce nauczyć się kochać. - Nauczę cię - spojrzał na mnie z kojącym uśmiechem -Nauczę cię, bo sam się zakochałem... • • • • • • • Czasem nawet wrogowie mogą zamienić się w przyjació...