It's enough that you're here with me.

3.8K 116 61
                                    

Po ostaniej kłótni z Malfoy'em nie wychodziłam praktycznie z pokoju, no oczywiście oprócz zajęć na których musiałam być. Lekcje obrony przed czarną magią robiły się coraz bardziej nieznośne. Większość gryfonów ma przerąbane u Umbgride, która daje im kary za niewiadomo co. Plus ta głupia brygada, która donosi jej o wszystkim co się dzieje... żałosne.

Szłam właśnie w stronę lochów, aby znów zamknąć się w pokoju i najprawdopodobniej iść spać, gdy na drodze stanął mi Potter

- hej Amanda, jak się masz? Muszę przyznać, że na prawdę świetnie grałaś ostatnio na meczu - zbliżył się i dotrzymał mi kroku, gdy ja nadal kroczyłam w stronę dormitorum

- dzięki, ale to wy wygraliście - mruknęłam, nie miałam ochoty rozmawiać

- przepraszam - położył dłoń na moim ramieniu i zatrzymał nas, ja spojrzałam pytająco

- za co?

- za to, że przegraliście widzę, że to przezywasz i nie gadasz z Malfoy'em - spojrzał smutno w podłogę

- nie no co ty - odpowiedziałam zmieszana, chociaż miał racje - nie przepraszaj - posłałam uśmiech - nie obwiniaj się - dodałam, a on spojrzał ze spokojem

- Amanda, mam pytanie - spojrzałam pytająco - bo... jutro są walentynki i... - wytrzeszczyłam oczy. Totalnie o tym zapomniałam, zresztą nie mam co i z kim świętować dnia zakochanych - chciałabyś się wybrać ze mną do Hogsmeade na piwo kremowe, albo... kakao lub... no co tylko zechcesz - widziałam, że się stresował mówiąc to

- w sumie, czemu by nie i tak nie mam nic do stracenia - wzruszyłam ramionami i wyminęłam ucieszonego bruneta kierując się w stronę dormitorium.
Dopiero gdy znalazłam się w łóżku zdałam sobie sprawę co takiego zrobiłam.

- Potter zaprosił cie na randkę i się zgodziłaś?! Zwariowałaś?! - Pansy wytrzeszczyła oczy na moją wieść - a co z Draco?

- nic - mruknęłam - pewnie już ma walentynkę, po co miałby mnie zapraszać skoro się pokłóciliśmy? - odparłam - Pansy proszę cię, połowa dziewczyn z Hogwartu się za nim ugania...

- właśnie Amanda... właśnie. Powinnaś go pilnować - usiadła na moim łóżku krzyżując ręce

- nie będę go pilnować - sapnęłam - jak kocha to sam wróci - mruknęłam pod nosem, ale chyba za głośno

- w sumie racja, ale z takim podejściem jak ma Malfoy to nie wiem... - wzdychnęła - dobra twoje życie Amanda, nie będę się wtrącać

  - właśnie - w głębi duszy wiedziałam, że ma racje. Kocham go i nie chce żeby walentynki spędził z kimś innym niż ja... ale co ja mogłam zrobić? - lepiej mów jak tam u ciebie i Balise'a

- dobrze - zaśmiała się pod nosem - w porządku

- w porządku? Tylko tyle? - zmarszczyłam brwi - Pansy widzę, że coś jest na rzeczy

- o co ci chodzi? - podniosła ton.
Coś jest nie tak, lecz postanowiłam narazie odpuścić, nie chce się z wszystkim kłócić

- o nic, tylko pytam spokojnie - powiedziałam łagodnym głosem i aby załagodzić sytuacje dodałam - jutro idę na randkę z Potter'em... ja pier... - Pansy głośno się zaśmiała widząc moją minę

- mam nadzieje, że pójdziecie tylko na piwo

- ja też - mruknęłam przymykając oczy.

Rano wstałam dość wypoczęta, była sobota a no i te cholerne walentynki. Pansy nie było w pokoju, pewnie poszła na śniadanie, za to ja nie byłam zbytnio głodna, więc sobie odpuściłam. Wykąpałam się, przebrałam i wzięłam się za czytanie książki, którą dostałam od Blaise'a na święta - Qudditch przez wieki. Do spotkania z Potterem miałam jeszcze sporo czasu, więc na spokojnie czytałam lekturę.

I wanna learn to love.      [Draco Malfoy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz