If I have to die, I won't leave You.

2.9K 97 133
                                    

Następny dzień był ponury, do Malfoy Manor nie przedostawał się ani jeden promyk blasku słońca. Draco i ja wstaliśmy z łóżka przed godziną 9, po czym odrazu skierowaliśmy się do jadalni na śniadanie.

- dziękuję Narcyzo, tyle wystarczy - usłyszałam  znany mi głos, przez co przepłynęła przeze mnie fala szczęścia. Wybiegłam z holu i nie mogłam uwierzyć

- tato? - zapytałam, oczy miałam całe zaszklone. Ojciec wstał, a ja odrazu podbiegłam aby się do niego przytulić

- Amanda skarbku, tak tęskniłem - wymamrotał przy uścisku

- ja też - przyznałam, odsuwając się - jak dobrze, że znowu jesteś. Bardzo nam Cię brakowało, mnie i mamie

- mi was też - ujął moją twarz w swoje dłonie - wydoroślałaś przez ten czas - uśmiechnął się kojąco - teraz przypominasz mamę, za czasów młodości - zaśmiał się, ja wraz z nim

- dzień dobry - usłyszeliśmy głos, przez który zrobiło mi się ciepło na sercu. Draco podszedł do nas

- Draco Lucjusz Malfoy - wyszeptał mój ojciec, podchodząc do niego, blondyn poczuł lekkie skrępowanie - dziękuję Ci, za wszystko co zrobiłeś dla mojej córki - uścisnął dłoń chłopaka

- nie ma sprawy - odparł Draco - robie to wszystko z miłości - dodał spoglądając na mnie, mój ojciec tylko lekko się uśmiechnął

- Draco - dodała spokojnie moja mama, stając obok nas - twój tata również tu jest.

Razem z tymi słowami, Lucjusz wraz z Narcyzą pojawili się przy stole. Draco wytrzeszczył oczy i uniósł brwi.

- cześć synu - zaczął spokojnie Lucjusz

- cześć - mruknął w odpowiedzi, po czym odwrócił się w moją stronę - głody jestem - mruknął i zajął miejsce przy stole.

Po tej jakże niezręcznej akcji, wszyscy zasiedliśmy i zaczęliśmy jeść. Stykałam się kolanami z Draco, podczas gdy naprzeciw mnie znajdował się mój tata z Lucjuszem i Narcyzą, moja mama zajęła miejsce obok mnie.

- myśle, że powinniście wiedzieć - zaczął Lucjusz - dzisiaj pojawi się Czarny Pan i będzie chciał omówić plan działania - dodał ostro

- i poznać Ciebie... córko - wtrącił się mój ojciec. Na samą myśl o Voldemorcie zrobiło mi się nie dobrze.

- mnie? - zapytałam, przeżuwając jedzenie. Tata kiwnął głową. Mama wzdychnęła, zabijając go wzrokiem.

Po śniadaniu razem z Draco wybraliśmy się do jego pokoju, zdążyliśmy usiąść wygonie na łóżku, gdy usłyszeliśmy z dołu

- Draco! Amanda! Chodźcie!

Spojrzałam zmieszana na chłopaka, który złapał mnie za dłoń, następnie niechętnie zeszliśmy ma dół.

Był tam. Był tam on. Lord Voldemort. Wzięłam głęboki oddech, czując jak ręce zaczynają mi się pocić ze stresu. Draco ścisnął moją dłoń i zaprowadził do stołu.

- proszę, proszę kogo my tu mamy - uśmiechnął się złowrogo - Dracon i jego... dziewczyna. Amanda, tak? - uniósł brwi, szybko kiwnęłam głową - twój ojciec Amando, dużo mi o tobie mówił - uśmiechnął się, uważnie mi się przyglądając. Odwzajemniłam niepewnie uśmiech, po czym zwróciłam wzrok na stół.

- Amanda jest bardzo utalentowana - dodał mój ojciec

- może niech się jakoś zaprezentuje? - zaproponował Voldemort, chytrze się uśmiechając w moją stronę

- myślę, że nie ma takiej potrzeby, panie - Draco wtrącił się, powodując niezadowolenie na twarzy czarnoksiężnika. Uniosłam wzrok, najpierw na chłopaka, który cały czas trzymał mnie za dłoń, potem na Czarnego Pana.

I stało się. Zaczął czytać w moich myślach.

Widział moje wspomnienia z Draco, kiedy byłam w Malfoy Manor po raz pierwszy, gdy naprawialiśmy razem szafkę zniknięć, kiedy zabrał mnie wieczorem na przejażdżkę miotłą.
Widział nasze kłótnie, to jak zakolegowałam się z Potterem, widział jak rzucam na niego zaklęcie, bo o mało co nie zabił Draco...

- świetnie - mruknął zadowolony - lubiło się Harr'ego Potter'a co? - spytał, ja zaczęłam się trząść jak nigdy dotąd. Mama szybko przytuliła mnie do siebie, podczas gdy Draco nie był w stanie nic zrobić.

- kiedyś całkiem go lubiłam, ale...

- tak wiem, wiem - przerwał mi - przydasz nam się - uśmiechnął się złowrogo - gdy znajdziemy się w Hogwarcie, zwabisz do mnie Potter'a

- ale panie... - przerwał mu Draco

- CISZA - walnął pięścią w stół - tak jak już mówiłem, przyprowadzisz naszego jakże dzielnego gryfona do Zakazanego Lasu, gdzie go zabije - ciągnął dalej.

Omawiał plan jeszcze następne dwie godziny. Śmierciożercy zbierali się, z każdą minutą na dworze było ich więcej. W końcu razem z Draco ponownie wybraliśmy się do jego pokoju.

- Draco ja nie chce - zaczęłam - za bardzo się boje, plus Potter wie, że jestem po twojej stronie - usiadłam zrezygnowana na łożu, Draco westchnął

- pomogę Ci - odezwał się - tak jak ty pomogłaś mi - po usłyszeniu tych słów, ciepło zawitało ponownie do mojego serduszka

- naprawdę?

- tak - pokiwał głową, po czym przytulił mnie mocno do siebie - nie zostawię Cię - wyszeptał, całując mnie w czubek głowy - choćbym miał zginąć, nie zostawię Cię.

Łzy zbierały mi się do oczu. Jego wyzanie było tak słodkie i tak przeraźliwe, że zaczęłam płakać.

- już nie mogę się doczekać, aż to wszystko się skończy i będziemy mieli całe dnie i noce dla siebie, tylko i wyłącznie dla siebie - dodał, na co ja zachichotałam.

- ja też.

- DRACOOO! AMAAAANDAAAA! - usłyszeliśmy głos Bellatrix.

- nie wróży to dobrze - mruknął blondyn

- CHOODŹCIE, MAMY GOŚCI! - krzyknęła ponownie.

W pospiesznym tępie wybraliśmy się na dół, gdzie zobaczyliśmy... Harrego, Ron'a i Hermione. Złączyłam przerażony wzrok ze wzrokiem Draco, po czym podeszliśmy wspólnie do ciotki.

- mamy podejrzenia, że to Potter - syknął jeden ze szmalcowników

- kochaniutcy, sprawdźcie czy to nie on - Bellatrix przyciągnęła do nas Potter'a.

Ktoś najwyraźniej rzucił na niego zaklęcie, ponieważ jego twarz była zniekształcona. Spojrzawszy na Draco, uklękłam przed Harrym, aby mu się przyjrzeć. Obok mnie natychmiast pojawił się blondyn

- co się stało z jego twarzą?

- właśnie, co się stało z jego twarzą?! - zapytała Bellatrix, patrząc w stronę Ron'a i Hermiony - pewnie zaklęcie żądlące - parsknęła - to twoja robota? - spytała wskazując różdżką na brunetkę. Hermiona milczała. Nagle ciotkę Draco zaintrygowało coś innego

- skąd to masz?! - spytała wkurzona, wskazując na miecz trzymany przez szmalcownika - skąd to masz?! - powtórzyła wrzeszcząc

- mieli to wziąłem - odparł. Bellatrix odrazu rzuciła na niego zaklęcie, po czym zwróciła się do Hermiony - musimy pogadać jak DZIEWCZYNA Z DZIEWCZYNĄ! - wrzasnęła przed jej przed twarzą.

Nagle wszyscy zebrani usłyszeli dziwne dzięki, dochodzące z góry

- Zgredek uratuje Harrego Pottera! - krzyknął skrzat, po czym odkręcił żyrandol, który prawie spadł na ciotkę.

- ty głupi skrzacie domowy! - krzyknęła - powinieneś bronić swoich panów!

I tak zaczęła się walka. Odbijałam zaklęcia, najczęściej te od Weasley'a i Potter'a, który najpierw rzucał je na Draco i jego ciotkę, ale potem przerzucił się na mnie. W końcu ktoś trafił w Draco, przez co upadł. Potter szybko podbiegł do niego i wyszarpał z rąk różdżkę, po czym teleportował się wraz z przyjaciółmi i Zgredkiem.

I wanna learn to love.      [Draco Malfoy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz