Hopefully, I don't leave you alone.

6.4K 164 34
                                    

Wstałam z okropnym bólem głowy. W dodatku nic nie pamietam. Ostanie co pamietam to rozmowę z Diggory'm. Nawet gdybym chciała to nie mogę sobie niczego przypomnieć. Wczoraj trochę przesadziłam.

Podniosłam się z łóżka i skierowałam w stronę łazienki. Dziwnie, łazienka pachnie męskimi perfumami, w dodatku ładnymi i chwila... ja też nimi pachnę. Co jest?! Wyszłam z łazienki i oprzytomniałam. Spałam w pokoju z Malfoy'em.

- chyba jakieś żarty - sapnęłam i spojrzałam na łóżko, na którym leżał ślizgon - jeszcze nie mam nic na przebranie. Świetnie! - spojrzałam w lustro. Miałam na sobie biało-zieloną sportową koszulkę z numerem siedem. No tak numer Malfoy'a.

- podoba się? - wpatrywał się we mnie z ogromnym uśmiechem na twarzy

- jak. to. się. stało. - każde słowo powiedziałam powoli, aby się nie powtarzać. Stałam przed nim w samej koszulce, a on gapił się na mnie jak na obrazek, nie opuszczając swojego uśmieszka

- co? Nie podoba ci się? Ponoć lubisz quidditch'a - zadrwił - weź ją sobie - wstał z łóżka. Miał na sobie tylko i wyłącznie szare dresy.

- co tak stoisz? - zmarszczył brwi - aa już rozumiem Ross - zaśmiał się i zbliżył - podoba ci się to co widzisz co? - stałam jak słup soli. Zaczęłam się stresować, mój oddech nie był już tak równy jak wcześniej. Tak podobało mi się to, bardzo. W końcu dotarło do mnie co się dzieje i zareagowałam.

- chyba śnisz Malfoy - odwróciłam się i schwytałam za klamkę - oddam ci to później - wskazałam na bluzkę i wyszłam.

- nie musisz, wiem że ci się podoba! - krzyknął kiedy już byłam na korytarzu. Racja. Podoba mi się ta bluzka i to bardzo, tylko dlatego że jest to koszulka od quidditcha, którą zawsze chciałam mieć.

Odtworzyłam drzwi od pokoju i zobaczyłam w niebo wziętego Zabiniego.

- o Amanda, cześć jak się spało na moim łóżku? - powiedział prześmiewczo i ruszył śmiesznie brwiami. Pansy tylko zachichotała

- umm dobrze? - poprawiałam ręka włosy i uśmiechnęłam się niezręcznie, po czym weszłam do pokoju.

- dobra ja lecę, trzymaj się Pans - mrugnął do dziewczyny i wyszedł dumny . Przekrzywiłam głowę i spojrzałam pytająco

- Pans? Co to jakieś twoje nowe przezwisko? - śmiałam się z niej i poszłam szukać ciuchów

- tak wyszło - zarumieniła się - ty lepiej opowiadaj jak było z Malfoy'em. Blaise mi wszystko powiedział - puściła mi oczko na co się ponownie zaśmiałam

- słucham? Co ci powiedział - nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Ja i Malfoy? Śmieszne.

- mówił, że zaopiekował się tobą. Diggory by cię zaciągnął do łóżka, gdyby nie Malfoy. Byłaś tak pijana, że nie myślałaś co robisz - skrzyżowała ręce i posłała uśmiech

- mówisz poważnie? Bo nie chce mi się wierzyć. Racja obudziłam się na łóżku Blais'a, a na drugim leżał Malfoy, ale... Diggory? Wczoraj? Nie pamietam tego - spojrzałam w podłogę

- bo się tak upiłaś! - krzyknęła ucieszona - ale to bardzo dobrze, booo - przeciągnęła ostatnie słowo - się rozluźniłaś - wzięłam ciuchy z szafy i weszłam do łazienki.

- Amanda, radziłabym ci podziękować Malfoy'owi, w końcu wiesz... - nie dałam jej dokończyć

- tak, tak wiem. Oddam mu bluzkę i wtedy podziękuje.

Wybierałam się właśnie na boisko quidditch'a, bo Pansy powiedziała że o tej godzinie ślizgoni mają trening. Chciałam żeby poszła ze mną, ale musiała się uczyć na poprawę kartkówki, więc skazana byłam pójść tam sama.

Weszłam na trybuny i przypatrywałam się graczom. Szukałam Malfoy'a, ale nie widziałam go. W końcu ujrzałam Blais'a.

- Ej, Zabini! - krzyknęłam, a ten podleciał w natychmiastowym tępie - wiesz gdzie jest Malfoy? Mam pare spraw do niego

- Siedzi w szatni - szybko odpowiedział i wrócił na trening

Zeszłam do wyznaczonego miejsca. Nigdy tam nie byłam. Po kolei miałam szatnie Gryffindoru, Ravenclaw, Hufflepuff. Na końcu była poszukiwana przeze mnie szatnia Slytherinu. Była to szatnia chłopięca, więc wolałam najpierw zapukać.

- chwila, już otwieram - usłyszałam aksamitny głos, przez który przeszedł mnie dreszcz. W drzwiach stanął Malfoy bez koszulki. Znowu. Nie mogłam się powstrzymać, więc moje oczy wpatrywały się w jego gołą klatkę piersową

  - o Ross jak miło - spojrzał na mnie z cwaniackim uśmiechem przyczepionym do bladej jak zwykle twarzy - masz farta, drugi raz widzisz mnie bez koszulki - zaśmiał się - a wiesz, że ja tylko dziewczyną tak się ukazuje podczas...

- masz i zamknij się już - oddałam mu bluzkę i oderwałam wzrok od jego torsu. Spojrzał z niedowierzaniem i... smutkiem?

- nie no, weź ją sobie - uśmiechnął się i oddał mi ją - nie potrzebuje jej, a na tobie ładnie wyglada - wytrzeszczyłam oczy, bo brzmiał naprawdę wiarygodnie. Za bardzo wiarygodnie.

- no co - wzruszył ramionami - mówię serio weź sobie ją - nalegał

- dzie... dzięki - przełknęłam głośno ślinę - to ja już... pójdę - odwróciłam się na pięcie, on powoli zamykał drzwi wpatrując się nadal we mnie

- a i jeszcze - odwróciłam się ponownie do blondyna - dziękuję, za to że mnie... uratowałeś przed Diggory'm - posłałam niezręczny uśmiech

- nie ma za co - uśmiechnął się słodko. Nawet bardzo słodko i zamknął drzwi.

Dochodziłam do Hogwartu, gdy napotkałam dwie osoby, których tak bardzo nie chciałam widzieć. Bardzo.

- Amanda! - krzyknął Nott - ja wiem, że zrobiłem źle i że mnie nienawidzisz i wiesz co, masz racje - zabijałam go wzrokiem, powstrzymując łzy

- jestem strasznym dupkiem, nie powinienem tak robić, ale Astoria... ona jest... - przełknęłam ślinę i zacisnęłam pięść

- lepsza ode mnie? - nie dałam mu skończyć

- nie, nie o to mi chodzi. Dobra nie ważne, Amanda mam nadzieje, że nie zostawię cię samej - położył dłoń na moim ramieniu, a ja nie wytrzymałam. Odeszłam, raczej odbiegłam cała zapłakana.

I wanna learn to love.      [Draco Malfoy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz