You can warm me up a little.

4.9K 139 18
                                    

Szłam wraz z Pansy na pierwszą lekcje - eliksiry. Draco i Balise są zwolnieni z całego dnia, ponieważ trenują do nadchodzącego meczu qudditch'a. Szczęściarze.

- zapomniałam książki - mruknęła Pansy, zamykając oczy - jaka jestem tępa - wzdychnęła

- potwierdzam - zachichotałam, na co zabiła mnie wzrokiem - ja mam

- przynajmniej tyle, przydajesz się na coś - zaśmiała się i objęła mnie ramieniem.

Lekko zaspane, ale w całkiem dobrym humorze doszłyśmy do sali. Eliksiry mieliśmy z gryfonami, niestety.
Pod drzwiami stała nowa dziewczyna - Martha Foster, która zaczęła tępić mnie swoim wzrokiem. Nie zwracając na nią uwagi, rozmawiałam z Pansy i innymi ślizgonkami.

W końcu dzwonek zabrzmiał, a Snape kazał nam wejść do klasy. Usiadłam w przed ostatniej ławce, którą zawsze dziele z Malfoy'em. Otworzyłam książkę i podsunęłam ją przyjaciółce, aby chociaż trochę zainteresowała się lekcją. Gdy Snape zaczął gadać, Pansy jak zwykle oparła głowę o ręce i zmrużyła oczy. Nigdy nie dostawała za to ochrzanu. Nas ślizgonów Snape traktował inaczej niż innych. Zawsze nas bronił, gdy coś zrobiliśmy, zwalał winę na innych, odejmował punkty innym domom, nam nigdy. Naprawdę uwielbiam go za to, ale trochę przesadza zwłaszcza ze swoją wrogością do uczniów z Gryffindoru...

- Longbottom, jak zwykle wszystko źle... nawet fasolki nie umiesz dobrze pokroić... - syknął do bruneta, który trząsł się ze strachu

- nie wierze Finningan, nic ci nie wybuchło? Na prawdę? Twój parter musiał odwalić dobrą robotę - spojrzał na chłopaka z lekkim uśmieszkiem, a następnie na jego partnera

- Potter... jak dobrze, że robisz wszystko za innych, tylko szkoda, że najpierw dodałeś sok z granatu, a potem sproszkowany pazur - zaśmiał się po nosem z pełną satysfakcją - no cóż.. jestem zmuszony odjąć 10 punktów Gryffindorowi za nie słuchanie mnie. Jasno mówiłem, aby najpierw dodać sproszkowanego pazura, prawda panie Goyle? - spojrzał pytająco na ślizgona.
Wytrzeszczył oczy i kiwnął głową.

- widzi pan, panie Potter? - zadrwił, na jego twarz wkradł się uśmiech zwycięzcy - no cóż, Gryffindor tylko traci przez pana nie wiedzę i nie słuchanie mnie - wzruszył ramionami

Szczerze mówiąc szkoda mi było Potter'a. Całe życie wytykany i krytykowany, przez bliznę. To prawda jest gryfonem i mnie irytuje, ale to nie powód na to aby go tak poniżać jak robi to Snape.

Następne lekcje minęły szybko i znośnie. Na sam koniec został mój znienawidzony przedmiot - obrona przed czarną magią. Umbgride to podła wiedźma, która niczego nas nie uczy, niczego. Po każdych lekcjach sama omawiam tematy i robie z nich notatki. Co najlepsze nie uczy nas nawet praktyki. Nauczycielka z obrony przed czarna magią nie uczy nas praktyki, serio.

- dzień dobry kochani - sztuczny uśmiech nie schodził jej z twarzy - dzisiaj omówimy sobie...

- może nauczyła by pani nas czegoś praktycznego? - powiedziałam wystarczająco głośno, aby usłyszała

- słucham młoda damo? Nie pasuje ci to jak ucze? - krzyżowała dłonie i posłała pytające spojrzenie

- wie pani profesor... to obrona przed czarną magią, a nie historia magii... powinnismy się nauczyć jak bronić się przed czarną magią, jak sama nazwa tego wskazuje - uniosłam brwi, patrząc jak zaciska wargi w wąską linę. Już otwierała usta by coś powiedzieć, lecz

I wanna learn to love.      [Draco Malfoy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz