You are happy, that's the most important thing to me.

3.8K 125 39
                                    

Ostatnio wywiesili wyniki z SUM'ów, które pisaliśmy jakiś tydzień temu. Zdałam z wszystkiego, miałam wybitny z prawie każdego oprócz wróżbiarstwa no i obrony przed czarną magią. Draco może nie wyglada na jakoś wybitnie uzdolnionego, a skubany z obrony przed czarną magią miał wybitny, tak samo z eliksirów i transmutacji. Z reszty miał zadowalające lub powyżej oczekiwań i muszę przyznać, że jestem z niego bardzo dumna. Nawet Blaise dostał zadowalający z transmutacji, a wszyscy wiemy że transmutacja nigdy nie należała do jego ulubionych przedmiotów.

Co do Pansy i Balise'a, są postępy. Nie wrócili do siebie JESZCZE, ale przynajmniej rozmawiają ze sobą. Na ostatnich SUMach bliźniacy - Fred i George zrobili taką zadymę, że nawet Umbgride się dymiła i to tak dosłownie. Po tej jakże cudownej akcji Umbgride zaginęła, a Blaise pogratulował pomysłu rudzielcom. Pasny była z niego zadowolona, zależało jej na relacji Blaise'a z Wesley'ami.

Dzisiaj są urodziny Draco, dlatego też Blaise jako najlepszy przyjaciel mojego ślizgona, przygotowuje imprezę niespodziankę wraz ze mną. Wysłaliśmy sowy do niektórych osób jako zaproszenia na przyjęcie, które odbędzie się o 18 w pokoju wspólnym.
Wczoraj wybrałam się z Pansy po prezent. Kupiłam jego ulubione drogie perfumy Dior Sauvage, zdobyłam zdjęcie, które ostatnio zrobiliśmy w Hogsmeade (na zdjęciu daje mu buziaka w policzek, a potem razem patrzymy sobie w oczy uśmiechając się, oczywiście zdjęcie się rusza), wsadziłam je w ramkę i spakowałam do perfum. Do tego jeszcze dokupiłam ulubione czekoladki, no i znalazłam w sklepie koszulkę z podpisem Victor'a Krum'a, którego Draco uwielbia, więc dokupiłam jeszcze to.

Zbliżała się godzina 18, specjalnie wystroiłam się w moją najlepszą suknię, zrobiłam lekki makijaż, popsikałam się perfumami i gotowa wyszłam z pokoju. Gdy Blaise dał znak, poszłam po Draco, który przez cały dzień leżał w pokoju i biedny chyba myślał, że wszyscy zapomnieli o jego urodzinach.
Wzięłam prezent i pognałam do jego pokoju prefekta. W końcu przeszłam przez rzeźbę i zapukałam do drzwi

- otwarte - usłyszałam zmarnowany głos ślizgona

Weszłam i zobaczyłam go leżącego z butelką ognistej w łóżku. Koszule miał do połowy rozpiętą, włosy rozczochrane, a oczy zapadnięte. Pogoda była okropna, padał deszcz co sprzyjało jego humorowi.

- wszystkiego najlepszego kochanie! - wydarłam się, on wtedy oprzytomniał. Wytrzeszczył oczy i wstał z łóżka trochę niedowierzając

- pa...pamietałaś... - wymamrotał pod nosem, podchodząc do mnie

- jasne, że pamiętałam - dałam mu buziaka w policzek i podałam prezent - sto lat! - na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Wziął do rąk torebkę i powoli wyjmował rzeczy

- moje ulubione czekoladki i... perfumy... jak Ty mnie dobrze znasz - mówił spoglądając na prezent - a to co... - wyjął nasze zdjęcie, które było zapakowane w papier - to my - uśmiechnął się patrząc na poruszające się zdjęcie. Postawił na stoliku obok łóżka, odstawił torbę, zbliżył się do mnie i wbił się w moje usta - jesteś najlepsza Amanda

- to nie wszystko - wskazałam na torbę, gdy oderwaliśmy się od siebie, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Podszedł ponownie do torby i wyjął koszulkę

- no nie wierze... kochanie jesteś nie możliwa - wyszczerzył się w moją stronę, przez co łzy napłynęły mi do oczu. Byłam tak szczęśliwa, widząc jego szczęśliwego, że... aż się poryczałam - skarbie, to najlepszy prezent jaki w życiu dostałem - mocno mnie uściskał, następnie starł łzy z moich policzków - dlaczego płaczesz?

- bo jesteś szczęśliwy, a to jest dla mnie najważniejsze - wymamrotałam, on słysząc to przytulił mnie ponownie. Po jakże długim przytulasku oświadczyłam mu, że to nie koniec niespodzianek na dziś.

Gdy weszliśmy do pokoju wspólnego, konfetti zaczęło fruwać w powietrzu, a wszyscy zgromadzeni zaczęli śpiewać Sto lat:

Sto lat, sto lat
Niech żyje, żyje nam
Sto lat, sto lat
Niech żyje, żyje nam
Jeszcze raz, jeszcze raz
Niech żyje, żyje naaam
Niech żyje nam!
A kto?
NASZ NAJLEPSZY SZUKAJĄCY MALFOY!

Draco stał jak wryty. Widziałam po nim, że nie spodziewał się takiej niespodzianki w urodziny.
Po prostu uśmiechał się, a potem wtulił we mnie szepcząc do ucha:

- dziękuję kochanie

- wszystkiego najlepszego smoku - Zabini wyszedł zza tłumu ślizgonów i wręczył mu dwie zgrzewki ognistej

- dziękuję wam wszystkim... - onieśmielony blondyn uściskał przyjaciela, a potem wysłuchiwał życzeń od innych, którzy ustawili się w kolejce.

- wszystkiego najlepszego Draco - jakaś laska przytulia go i wręczyła mały prezencik, w którym były czekoladki

- na stówę z amortencją - mruknęłam stojąc obok jubilata i Zabiniego - ja się tym zajmę - wyrwałam czekoladki i zaczęłam się im przyglądać

- nie mów, że jesteś zazdrosna - Malfoy uniósł brwi śmiejąc się ze mnie

- okej, to nie mówię - odpowiedziałam krótko. Miałam prawo być zazdrosna, dostał już z 10 takich czekoladek, plus te laski które wieszały mu się na szyi lub cmokały w policzek...

Kiedy wszyscy złożyli życzenia Dracon'owi, Blaise zajął się muzyką. Zgromadzeni tańczyli, jedli, pili, bawili się jak tylko mogli. Draco nie dawał mi tańczyć z nikim innym, mogłam bawić się tylko z nim. Cieszyłam się z tego, bo miało to oznaczać, że swoje urodziny chce spędzić w moim towarzystwie. Po tańcach razem piliśmy, jedliśmy i śmieliśmy się z innych np. z nawalonego Crabbe'a, który tańczył z Goyle'm. Na dworze powoli robiło się ciemno, lampy na terenie Hogwartu zapalały się, rozświetlając mokrą od deszczu powierzchnie. Deszcz nie ustępował, nadal lało jak z cebra

- Amanda - Draco zaczepił mnie, gdy wcinałam ciasto - zobacz jak pięknie za oknem - spojrzałam na mokrą trawę i lekko się skrzywiłam. Zapomniałam, że Draco uwielbia gdy pada - myślisz o tym samym co ja? - zapytał, a na jego twarz wkradł się złowieszczy uśmiech

- czy Ty chcesz wyjść na zewnątrz w taką pogodę? - marszczyłam brwi, on kiwnął głową - w sumie... są twoje urodziny i...

- i powinnaś spełniać wszystkie moje zachcianki, idziemy - chwycił mnie za dłoń i wyprowadził z pokoju wspólnego.

Wyszliśmy na świeże powietrze, wiatr targał nasze włosy, krople deszczu spływały po nas jak szalone.
Zaczęliśmy biegać, ganiać się jak dzieci śmiać się. Wtedy nie obchodziło mnie nic oprócz niego. Po chwili zaczęliśmy tańczyć, mając skupiony wzrok na swoich oczach. Ja wpatrując się w te jego piękne szare tęczówki, a on w moje.
Przegryzł wargę i zaczął po cichu śpiewać:

The minute that my left hand meets your waist
And then I watch your face
Put my finger on your tongue 'cause you love to taste yeah
These hearts adore, everyone the other beat heart is for
Inside this place is warm
Outside it starts to pour
Coming down
One love, two mouths
One love, one house
No shirts, no blouse
Just us, you find out
Nothing I really wanna tell you about, no no no
'Cause it's too cold...

Przymknęłam oczy, rozkoszując się chwilą gdy mój blondyn śpiewał, lecz po chwili przestał. Chciałam otworzyć oczy, ale poczułam jego miękkie usta na moich. Muskał je spokojnie, ale i bardzo namiętnie. Oddawałam pocałunki, które stawały się coraz bardziej gorętsze. Oplotłam swoje ręce wokół jego szyi i zaczęłam bawić się jego mokrymi, rozczochranymi, białymi włosami.

I wanna learn to love.      [Draco Malfoy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz