If I see you two together, I won't forgive you.

3.7K 120 16
                                    

Nadchodziła 18, więc powoli szykowałam się na spotkanie z Harrym. Uczesałam się, pomalowałam rzęsy, nałożyłam na usta pomadkę i popsikałam się ulubionymi perfumami. Gotowa już chwytałam za klamkę, lecz drzwi się otworzyły

- mam dość - krzyknęła Pansy - mam go już kurwa dość - walnęła pięścią o komodę - cały czas za mną łazi i mnie kontroluje...

- Blaise? - lekko się skrzywiłam

- no a kto inny. Czy on nie rozumie, że mam tez innych znajomych? Boże co za dureń... - wzdychnęła i położyła się na łóżko

- zależy mu na Tobie i się martwi - powiedziałam, patrząc współczująco na przyjaciółkę, ta tylko prychnęła pod nosem

- dobra idę, pogadamy później - westchnęłam i wyszłam z pokoju.

Niestety musiałam przejść przez pokój wspólny, który był zapełniony ludźmi. Gdy szłam kierując się w stronę wyjścia wszystkie oczy zwrócone były na mnie. Słyszałam szepty oraz widziałam złowieszcze uśmiechy ślizgonek. Olałam to, miałam w nosie co o mnie sobie myślą, przeszłam przez pokój wspólny i już miałam wychodzić, gdy na przeciw mnie znalazł się on.
Przełknęłam głośno ślinę stojąc na przeciwko niego i spojrzałam w podłogę usiłując wyjść z pomieszczenia. Serce trzepotało mi jak szalone. Malfoy tylko spojrzał na mnie i wzdychnął głośno, dając mi dostęp do wyjścia.

Wchodząc na wieże Gryffindor'u, myślałam tylko o nim. Moje przemyślenia przerwał krzyczący moje imię Potter. Wzdrygnęłam się lekko, wzięłam głęboki oddech i podeszłam wymuszając uśmiech.

- teraz chodź za mną, tylko musimy być ostrożni, nikt nie może nas zobaczyć - ostrzegł

Znaleźliśmy się na 7 piętrze, na którym rzadko bywam. Stanęliśmy przed ścianą, Potter zamknął oczy i nagle pojawiły się drzwi. Nie dowierzając spojrzałam na gryfona z lekkim szokiem, przez co się zaśmiał

- pokój życzeń - wyszeptał, słodko się uśmiechając - wchodź

Weszłam i zobaczyłam gromadkę ludzi z Hogwartu, chyba ze wszystkich domów.

- moi drodzy, mamy nową koleżankę - wskazał na mnie - Amanda Ross - ich miny były obłędne. Na prawie wszystkich twarzach znalazło się obrzydzenie chyba dlatego, że jako jedyna byłam tam ślizgonką. Harry widząc to dodał
- spokojnie, ona równie jak my nienawidzi Umbgride - uśmiechnął się w ich stronę

- skąd mamy wiedzieć, że ona to tutaj tak na serio? - odezwał się jakiś gryfon - może jest szpiegiem Umbgride - zrobiłam zdegustowaną mine

- w życiu człowieku, o co ty mnie osądzasz?! - zaśmiałam się pod nosem - wiem, że trudno w to uwierzyć, bo jestem ze Slytherin'u, a wszyscy tam liżą dupe różowej landrynie, ale ja nie. Dla mnie jest tylko głupią siksą, która nie potrafi nauczać. - mówiłam patrząc na wszystkich - kurde no, ale żeby na obronie przed czarną magia nie wykonywać żadnych praktycznych rzeczy? Przez nią pozapominam zaklęcia i różne inne takie. Nie wiem ja dla was, ale dla mnie to absurd

- dla nas też - powiedział Harry - dlatego zaprosiłem Cię tutaj - wskazał na pokój - ćwiczymy i uczymy się zaklęć i innych czarów potrzebnych do obrony- objął mnie ramieniem

- to super! - podskoczyłam z radości - nie wiem jak wy, ale ja zawsze po lekcji z Umbgride robie własne notatki, bo jej nadają się do śmieci

- racja - przyznała Hermiona Granger

- ona w ogóle nie umie uczyć - dodał Ron Weasley

- co racja to racja - przyznał jeden z bliźniaków

Po szybkiej rozmowie, Harry zaczął lekcje. Uczyliśmy się zaklęcia rozbrajającego - expelliarmus. Całkiem nieźle mi szło, więc za zgodą Harrego nauczyłam innych, np. Neville'a Longbottom'a lub młodszego o jakieś 3 lata gryfona Nigela.

- nieźle Ci idzie nowa koleżanko - szturchnął mnie jeden z bliźniaków, na co się zaśmiałam

- wielkie dzięki - posłałam uśmiech - ej mam dziwne pytanie... jak was rozróżnić? - chłopcy parsknęli śmiechem, po czym zaczęli tłumaczyć.

- ja jestem ten przystojniejszy - dodał na koniec Fred

- chyba śnisz braciszku - mruknął George - to ja jestem ten lepszy i przystojniejszy - szepnął i puścił mi oczko, przez co się lekko zarumieniłam.

Gwardia Dumbledor'a tak się nazwali, była bardzo przydatna. Poznałam dużo fajnych osób i poćwiczyłam zaklęcie, które dzięki Harr'emu opanowałam i nauczyłam się obsługiwać.

- dziękuję wszystkim za spotkanie, widzimy się za dwa dni! - krzyknął brunet - Amanda, odprowadzę Cie - zwrócił się do mnie, ja kiwnęłam głową na zgodę

Draco pov.

Wychodziłem właśnie z lochów w towarzystwie Foster, która co chwila coś do mnie gadała

- to gdzie najpierw idziemy? Może chodźmy na samą górę? Noo chodź - chwyciła mnie za rękę, przez co się wzdrygnąłem. Miała strasznie zimne ręce, powiedział bym że lodowate.

Gdy wchodziliśmy po schodach przyjrzałem się jej uważnie. Niska, czarnowłosa szczupła dziewczyna, na sobie miała krótką spódniczkę. Może i była ładna, ale w żadnym stopniu nie dorównywała Amandzie. Moja słodka, głupiutka ale także twarda i silna Amanda. I te jej niebieskie jak ocean oczy... coś wspaniałego...

- Draco? - Foster ocknęła mnie

- co? - zapytałem zwyczajnie, a ona powoli się zbliżyła i zaczęła bawić moim krawatem

- ah... jakie ja to mam szczęście... sam na sam z Draco Malfoy'em - uśmiechnęła się szyderczo, odsunąłem się od niej natychmiastowo z zażenowaną miną

- co nie podobam ci się? Nie chcesz żebym pomogła uspokoić twojego kolegę? - zaśmiała się pod nosem patrząc mi w oczy

- szmata - syknąłem

- z tego co wiem takie najbardziej lubisz - spojrzałem pytająco, podczas gdy ona chichotała - na przykład Ross - dodała, a ja nie wytrzymałem. Kiedy usłyszałem jak mówi o mojej dziewczynie zalałem się złością.

- ty pieprzona suko - złapałem ją za szyje - nigdy nie będziesz się tak wyrażać o mojej dziewczyne, zrozumiano? - zacisnąłem uścisk na jej gardle, przez co zaczęła się wyrywać i krzyczeć - ZROZUMIANO? - kiwnęła przestraszona głową, a gdy ją puściłem odbiegła.

Postanowiłem już pójść na dół do dormitorium. Schodziłem do lochów, gdzie usłyszałem ten piękny głos, jej głos

- na prawdę dziękuję Ci Harry, było świetnie - krzyknęła uradowana

- nie ma za co - gdy to powiedział, wychyliłem się lekko i zacisnąłem mocno pięści. Potter przytulał moją Amandę.

Kiedy już weszła do salonu, postanowiłem zrobić niespodziankę bliznowatemu. Szedłem w jego stronę, podczas gdy on szedł w moją aby wejść po schodach na górę. Stanąłem przed nim, powodując że i on się zatrzymał

- czego chce... - nie zdążył dokończyć, bo przywaliłem mu pięścią w mordę

- masz się trzymać z dala od Amandy, zrozumiano? - syknąłem, gdy on wyprostował się trzymając rękę na policzku, w który dostał

- śmieszny jesteś Malfoy, wszystko robisz na siłę. Ona ma cię już dość - zaśmiał się

- przymknij się Potter, albo znowu dostaniesz - mruknąłem zabijając go wzrokiem - jeżeli zobacze was razem to ci nie daruje - odszedłem, trącając go ramieniem.

I wanna learn to love.      [Draco Malfoy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz