W nocy nie mogłam zasnąć. Myślałam tylko o tym co Draco wyznał Blaise'owi.
Wstałam z łóżka po 10, była sobota więc mogłam sobie na to pozwolić. Po tym jak wywlokłam się z łóżka, poszłam się ogarnąć do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, uczesałam się i przebrana wyszłam z pokoju, kierując się na śniadanie do Wielkiej Sali. Miałam nadzieje, że go tam spotkam.Cały stół Slytherinu był zajęty, próbowałam znaleźć tą białą czuprynę, niestety nie udało się. Zjadłam pudding i szybko popędziłam w stronę pokoju wspólnego prefektów. Po drodze spotkałam Blaise'a
- Amanda, proszę idź z nim porozmawiaj - złapał mnie delikatnie za ramie - on...
- wiem, idę właśnie do niego - przerwałam mu i szybko go wyminęłam.
Weszłam przez rzeźbę, zabijając wzrokiem wszystkich prefektów siedzących w salonie. Szarpnęłam za klamkę, drzwi były zamknięte.
Użyłam zaklęcia i przeszłam przez próg drzwi. Zamknęłam je z hukiem, powodując że chłopak się ocknął. W dłoni trzymał pustą szklankę, zaś na ziemi leżała butelka ognistej, wypitej do połowy- wstawaj - odłożyłam szklankę na stolik i skrzyżowałam dłonie patrząc na niego. Rozpięta koszula do połowy, rozczochrane włosy, podkrążone oczy. Jednym słowem wyglądał fatalnie
- A... Amanda jesteś - uśmiechnął się przymykając oczy
- nie, no w takim stanie to ja z tobą nie będę rozmawiała - westchnęłam kierując się w stronę drzwi. Chwycił mnie za nadgarstek
- nie odchodź, powiedziałaś że nie odjedziesz - patrzył mi prosto w oczy, powodując że nie miałam wyjścia. Te jego piękne szare tęczówki...
- co chciałeś mi powiedzieć - krzyżowałam ponownie dłonie, odsuwając się od niego. Zapadła cisza. Poprawił włosy ręką, spojrzał w podłogę i się nie odzywał - Mhm... to fajnie - uniosłam brwi
- muszę zabić Dumbledora - wydusił z siebie. Wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia. Wiedziałam, że musi kogoś zabić, ale... Dumbledora?
- dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś? - wzruszył ramionami
- bo się bałem i nie chciałem, żebyś mi pomagała no bo...
- no bo co? - podniosłam głos - myślisz, że sam dasz rade? Draco proszę Cię, jestem tu aby Ci pomóc, sama matka mi mówiła, żebym Ci pomogła, a ty co? Nie chcesz jej przyjąć? - zapytałam z pretensją
- twoja matka mówiła, żebyś na siebie uważała - powiedział ostro i wstał - dlatego chronię Cię jak tylko mogę, wiesz dlaczego? - nastała chwila ciszy, nasze spojrzenia się złączyły - bo Cię cholernie kocham i nie chce, aby stała Ci się krzywda - powiedział głośno, prawie wykrzyczał nie opuszczając kontaktu wzrokowego
- co nie oznacza, że nie mogłeś mi tego powiedzieć wcześniej. Ufam Ci i chce, żebyś i Ty mi zaufał, ale po twoim zachowaniu, wątpię że to się uda - odwróciłam się i już miałam chwytać za klamkę, gdy poczułam zimny dotyk na nadgarstku
- mam przez to koszmary, nie mogę spać normalnie - wyznał ze smutną miną. Wyrwałam się z pod jego uścisku i wyszłam. Szybko wybiegłam z pokoju wspólnego powstrzymując łzy.
Spędziłam cały dzień w pustym pokoju, bowiem Pansy była w Hogsmeade ze znajomymi. Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Włosy poczochrane, oczy czerwone, przepełnione smutkiem i bólem. Umyłam zęby i wskoczyłam pod kołdrę. Przymknęłam powieki i odpłynęłam.
Otworzyłam leniwie oczy i spojrzałam na zegar, dochodziła 3. Pomyślałam o tym co mówił Draco. Wstałam po cichu i wymknęłam się z pokoju. Szłam po schodach, na tyle cicho i ostrożnie aby żaden Filch, albo jego kotka mnie nie zauważyli. W końcu znalazłam się pod rzeźbą, wymamrotałam hasło i weszłam do pokoju wspólnego. Stanęłam pod drzwiami, mając różne myśli w głowie. Wahałam się czy wejść tam, czy odpuścić. W końcu szarpnęłam za klamkę, drzwi były zamknięte. Wyciągnęłam różdżkę i użyłam zaklęcia. Weszłam przymykając delikatnie drzwi, tak aby go nie obudzić.
To co mówił było prawdą, miał koszmary. Był cały spocony i mamrotał coś przez sen, co chwila się przekręcając na inny bok. Ostrożnie zbliżyłam się do łóżka i położyłam. Odwrócony był do mnie tyłem. Oplotłam jego drżące ciało i ułożyłam głowę tak aby stykała się z jego plecami. Przestał się trząść i natychmiastowo odwrócił się w moją stronę, tuląc mnie mocno do siebie. Głowę miałam na jego torsie i lekko się wzdrygnęłam gdy zaczął majaczeć coś pod nosem
- csii, już jestem... jestem - próbowałam go uspokoić, a gdy już było cicho szepnęłam tylko - dobranoc kochanie - i zmrużyłam oczy.
Nadal będąc w uścisku ślizgona, wstałam przed 9. Wyślizgnęłam się spod jego objęcia, co było bardzo trudne, ale się udało i pognałam w stronę lochów.
Pansy nadal spała, więc szybko zajęłam łazienkę, próbując być cicho tak aby jej nie obudzić. Gdy wyszłam z toalety było po 10, brunetka już wstała
- gdzie byłaś całą noc? - spytała przecierając oczy
- u Draco - wzruszyłam ramionami, przyjaciółka uśmiechnęła się do mnie, co odwzajemniłam - idę na śniadanie, czekać na ciebie? - spytałam poprawiając włosy, ta przecząco machnęła głową.
Na śniadaniu usadowiłam się obok Crabbe'a i Goyle'a, którzy w sumie wyjedli już pół jedzenia ze stołu. Nałożyłam sobie tosty z serem i polałam je keczupem. Już miałam brać tosta do ust, gdy obok mnie pojawił się Draco. Pocałował mnie w policzek i promiennie się uśmiechnął
- dziękuję, że przyszłaś w nocy
Zerknęłam kontem oka na blondyna, mamrocząc ciche - nie ma za co - odrazu potem zabrałam się za jedzenie.
Panowała trochę niezręczna cisza, którą żadne z nas nawet nie próbowało przerwać. W końcu dołączyli Blaise i Pansy, dzięki czemu atmosfera się trochę rozluźniła.
Kończyłam ostatniego tosta, gdy moją uwagę zwrócił Potter, gadający z Kaite Bell, tą od klątwy. Draco przełknął głośno ślinę spoglądając na nich oraz zaczął się trząść
- w porządku? - zapytałam, mlaskając jedzeniem
- ta...tak, przepraszam muszę iść - szybko wstał od stołu, przez co zmarszczyłam brwi i spojrzałam pytająco na przyjaciół.
Po chwili zauważyłam Potter'a idącego w tym samym kierunku co Draco. Dokończyłam szybko tosta i wstałam kierując się za Potter'em.
CZYTASZ
I wanna learn to love. [Draco Malfoy]
Fanfiction- Istnieje tyle uczuć, ale nigdy jednego nie rozumiałam. Miłość... Chce nauczyć się kochać. - Nauczę cię - spojrzał na mnie z kojącym uśmiechem -Nauczę cię, bo sam się zakochałem... • • • • • • • Czasem nawet wrogowie mogą zamienić się w przyjació...