Koniec roku szkolnego, z jednej strony cudowne uczucie, bo nie będę musiała siedzieć i wkuwać wszystkiego na pamięć, będę mogła odpocząć i co najważniejsze zobaczyć się z rodzicami. Z drugiej strony jednak te dwa miesiące bez przyjaciół robią swoje, bowiem będę za nim strasznie tęskniła.
Spakowana wyszłam ostatnia z pokoju, Pansy wymaszerowała z niego w ekspresowym tempie, nie mówiąc nawet czemu. No cóż, tak to z nią ostatnio jest, pokręcona tak jak bliźniacy z którymi ma coraz lepszy kontakt. Czasem wychodzę gdzieś z nią i rudzielcami, ale tylko w chwilach gdy Draco jest zajęty sobą. Na wieść, że zadaje się z Wesley'ami, czy też jak on ich określa ,,zdrajcami krwi'', dostał by szału.
Przeszłam przez pokój wspólny żegnając się z koleżankami, ale głównie z kolegami, w końcu ich mam więcej...
Draco stał z Blais'em, który widać było, że nie był w humorze- cześć - przywitałam się z promiennym uśmiechem
- cześć Amanda - odpowiedział Zabini dodając smutny uśmiech - ja... pójdę szukać Pansy, widzimy się w pociągu - odszedł targając za sobą swój bagaż
- daj, wezmę to - blondyn sięgnął po moją walizkę i ruszyliśmy na przód.
Może mi się tylko wydawało, ale wyglądał na przygnębionego. Odkąd dostałam list od mamy, rzadko widzę go w pełni szczęśliwego. Gdy pytam dlaczego taki jest on albo zmienia temat, albo mówi że po prostu nie ma dziś humoru. Jasne już mu wierzę
- dzisiaj też nie masz humoru? - uniosłam brwi, spoglądając na jego profil
- nie zaczynaj, dobrze? - odwrócił głowę w moją stronę i wzdychnął głośno
- to mi powiedz o co chodzi - skrzyżowałam dłonie, a gdy już mieliśmy wsiadać do pociągu, zatrzymałam się oczekując odpowiedzi - nie chcesz żebym do Ciebie przyjechała? - cisza - dobrze skoro tak, to śpię w drugim pokoju i dziękuję Ci bardzo - szarpnęłam moją walizkę spod jego uścisku i weszłam do pociągu.
Zajęłam miejsce na przeciwko Blaise'a, obok mnie znalazł się Malfoy. W końcu do przedziału zawitała rozbawiona Pansy, która jak zobaczyła panującą atmosferę, stwierdziła że wróci do poprzedniego miejsca.
Jechaliśmy już tak z godzinę, kiedy przez ciszę która cały czas nam towarzyszyła, zachciało mi się spać. Przymknęłam oczy i lekko przychyliłam głowę w stronę okna. Chwile później poczułam jak ktoś przechyla moją głowę w drugą stronę. Malfoy odrobinę przysunął się do mnie, tak aby moja czupryna wygonie leżała na jego ramieniu. Nie powiem, było mi bardzo dobrze. W chwili gdy i ja się przysunęłam bliżej, on delikatnie musnął mój czubek głowy, przez co uśmiechnęłam się sama do siebie. Owszem byłam na niego zła, ale czasem po prostu nie umiałam się na niego gniewać zwłaszcza w takich sytuacjach.Kilka godzin później dotarliśmy na peron, gdzie czekał na nas Zgredek. Pożegnaliśmy się z Blaise'm i w ciszy udaliśmy się do skrzata
- witam państwa - ukłonił się - chwycie mnie za ręce - wystawił dwie drobniutkie rączki uśmiechając się niewinnie. Jak powiedział tak zrobiliśmy. Nie minęła minuta, a my już staliśmy przed Malfoy Manor.
Zgredek otworzył nam drzwi, w których stała moja mama i pani Malfoy
- mamo! - rzuciłam się na rodzicielkę z piskiem - tak bardzo tęskniłam - wymamrotałam spod uścisku. Mama tylko uśmiechnęła się lekko
- dzień dobry, pani Malfoy - ukłoniłam się w stronę kobiety, która mrugnęła oczami i rownież się uśmiechnęła - gdzie tata? - uniosłam brwi patrząc na mamę. W sekundę posmutniała. Spojrzała na Narcyzę, przełknęła ślinę i powiedziała po cichu- Córeczko, tata wraz z panem Malfoy'em są w Azkabanie - zamarłam. Nie wierzyłam w to co usłyszałam
- ale... jak to - mój oddech stawał się coraz płytszy, a do oczu napływały powili łzy - jak to jest w Azkabanie...
- Lucjusz i twój ojciec są sługami Czarnego Pana - wepchnęła się Narcyza, patrząc z żalem i bólem. Zagryzłam mocno wargę, wzięłam głęboki oddech i po prostu zaczęłam płakać.
Zakryłam twarz dłońmi, ale natychmiast ją odsłoniłam gdy poczułam, że ktoś mnie mocno obejmuje. Wtuliłam się, czując mój ulubiony zapach, wtuliłam się do niego nadal łkając- dlatego byłem taki przez ten cały czas - szepnął - bałem się o Ciebie - odsunęłam się, patrząc w jego szare oczy
- przepraszam - po cichu wypowiedziałam słowo, on starł lecące łzy z moich policzków patrząc na mnie z uczuciem i spokojem
- nie masz za co - uśmiechnął się, przez co i ja się lekko uśmiechnęłam. W tamtej chwili zdałam sobie sprawę, że on jest moim lekiem na wszystko. Kiedy tylko jest mi źle i on się pojawia z tym przepięknym uśmiechem, wszystkie smutki odchodzą na bok. Wtedy skupiam się na tym jak bardzo go kocham i jak bardzo zależy mi na nim.
- chodźmy do salonu, musimy jeszcze coś wam ogłosić - matka Draco wyrwała nas z transu, wskazując przejście do pomieszczenia.
Usiedliśmy we czwórkę przy stole. Serce biło mi jak szalone z nadmiaru emocji. Draco trzymał moją dłoń, delikatnie ją gładząc swoim kciukiem, tak abym się uspokoiła. Po chwilowej ciszy Narcyza zaczęła
- jak dobrze wiecie wasi ojcowie są w Azkabanie i pare innych sług Czarnego Pana. Jako, że chcemy być bezpieczni w nadchodzących czasach mroku, po prostu zgodziłyśmy się z panią Ross, wspierać naszych mężów. Jako, że trafili do więzienia Lord Voldemort oczekuje, że... - głos pani Malfoy w tej chwili się załamał
- Draco... - moja matka stwierdziła, że dokończy - Czarny Pan chce żebyś wstąpił do jego szeregu
Zamarłam po raz drugi. Draco śmierciożercą? Mój Draco sługą Czarnego Pana?
- Draco ma dopiero 16 lat! - krzyknęłam z łzami w oczach - nie, mamo nie... nie róbcie mu tego... - spojrzałam w stronę blondyna, który puścił moją dłoń i bezdusznie wpatrywał się w stół - proszę...
- kochanie - Naryza zwróciła się do syna - ja mówiłam Czarnemu Panu, że jesteś jeszcze za młody, ale on nie chciał słuchać... boje się o Ciebie i nie chce, żeby coś Ci się stało - chwyciła go za dłoń
- skoro tak chce... - jego głos drżał. Bał się, widziałam to po nim, ale nie chciał tego okazywać - nie będę protestował, można było przewidzieć to, że będzie chciał abym został śmierciożercą - dodał wciąż patrząc w stół
- jutro zjawi się tutaj wraz z innymi śmierciożercami, aby mianować i Ciebie... - powiedziała po cichu, z oczu leciały jej pojedyncze łzy - Draco uwierz mi ja próbowałam... - zaczęła łkać - synu... ja próbowałam mu powiedzieć, że jesteś jeszcze za młody, że...
- dam rade - wydusił z siebie przełykając ślinę - taka wola Czarnego Pana - dodał głosem pełnym smutku.
Patrzyłam z rozpaczą na mojego chłopaka, który zachowywał się jakby chciał tego, jakby chciał zostać śmierciożercą, chociaż w głębi duszy wiedziałam, że potwornie się boi.
W tym właśnie momencie, moje życie zaczęło się walić.
CZYTASZ
I wanna learn to love. [Draco Malfoy]
Fanfiction- Istnieje tyle uczuć, ale nigdy jednego nie rozumiałam. Miłość... Chce nauczyć się kochać. - Nauczę cię - spojrzał na mnie z kojącym uśmiechem -Nauczę cię, bo sam się zakochałem... • • • • • • • Czasem nawet wrogowie mogą zamienić się w przyjació...